Kiedy nadarza się okazja odwiedzenia Paryża, nie odmawiasz
Jeśli masz okazję odwiedzić Paryż, zawsze powinieneś z niej skorzystać, nawet jeśli oznacza to bycie „trzecim kołem”.
Przed poważną operacją postanowiłem wycisnąć z życia każdą cząstkę zdrowia, odwiedzając przyjaciela w Berlinie na kilka miesięcy. Planowałam wycieczki do Chorwacji i Portugalii, ale Paryż nie był w planach – ani w budżecie – dopóki nie zobaczyłam posta mojej przyjaciółki Cath na Instagramie.
Mieszkała w Hongkongu, ale była we Francji. Na ramieniu miała przewieszoną błyszczącą nową torebkę Chanel, na jej twarzy malował się uśmiech, a za jej plecami błyszczała wieża Eiffla. Od razu wysłałem jej wiadomość, a ona zaprosiła mnie na spotkanie. Jestem pewna, że nie myślała, że to zrobię. Ale los wspaniałego przyjaciela w oszałamiającej lokalizacji sprawił, że natychmiast zarezerwowałem ośmiogodzinną podróż pociągiem.
Cath zatrzymała się w The Peninsula Paris, we wspaniałej szesnastej dzielnicy, więc zarezerwowałam pokój w mniejszym hotelu niedaleko. Mój pokój na poddaszu, mieszczący się w przebudowanej XVIII-wiecznej kamienicy, wychodził na spadziste szaroniebieskie dachy. Otworzyłem okno i ogarnął mnie dźwięk kościelnych dzwonów i pachnące wieczorne powietrze.
W windzie było ciasno, ale na rogu ulicy znajdowała się cukiernia o przestępczo-smakowitym zapachu, a przy brukowanej uliczce była osobliwa księgarnia. Miał wszystkie zadatki na idealne paryskie doświadczenie, jakbym wkroczył prosto w scenę Piękna i Bestia tętniący życiem rynek wraz z rzeźnikiem, piekarzem i wytwórcą świec.
Nasz Uber jechał wzdłuż Sekwany o zmierzchu, mijając skutery i uliczne stragany. Zatrzymaliśmy się na Pont Neuf, żeby zrobić zdjęcia zachodu słońca i mieniącej się wody, która miała kolor marmolady morelowej.
Kolacja była w Kongu, restauracji na dachu pod spektakularną szklaną kopułą, która Seks w wielkim mieście fani znają jako miejsce, w którym Carrie je lunch z byłą żoną Rosjanina. (Według amerykańskich programów telewizyjnych jedzenie, gdy ma się tylko 24 godziny w Paryżu, może być w niektórych kręgach uważane za świętokradztwo, ale następnego dnia pokutowałem, jedząc swoją masę ciała w maślanych rogalikach z narożnej boulangerie).
Popijając nasze koktajle, zaglądaliśmy do jasno oświetlonych okien sąsiedniego biura Louis Vuitton, obserwując niewyraźne postacie pochylone nad biurkami. Nawet świadomość, że tuż obok są ludzie, wykonujący zwykłą pracę, nie mogła przełamać czaru. I tak prawdopodobnie projektowali modę na wybieg.
Wszystko było urocze. Nawet mysz, która biegała po parapecie w trakcie posiłku. Oczywiście były początkowe krzyki, ale szybko ustąpiły one miejsca wytryskowi, że mieliśmy szczęście spotkać Remy’ego z Ratatuj.
Następnego ranka ubrałam się zgodnie z estetyką szykownego miasta. Bez beretu, za to elegancka kamizelka na bufiastym rękawie. Nie mogłem się oprzeć szybkiemu zatrzymaniu się przy Łuku Triumfalnym i najbardziej szalonym rondzie świata, zanim spotkałem się z Cath, jej mężem i dzieckiem. O tak, widzisz, rozbiłem romantyczną wycieczkę – świętowali sześć miesięcy ich wspaniałej córeczki, Sienny, odwiedzając swoje ulubione miejsca na miesiąc miodowy. Mów mi po prostu Dupree.
Porzuciliśmy tłumy na Polach Elizejskich i spacerowaliśmy spokojniejszymi, wysadzanymi drzewami uliczkami. Był wrzesień i zielone listowie było zabarwione na kasztanowo, żółto i brązowo, a od czasu do czasu liście chrzęściły pod stopami. Wieża Eiffla bawiła się w peek-a-boo, gdy szliśmy, by usiąść pod żyrandolem Baccarat na wyśmienity lunch w ulubionym Le George podczas miesiąca miodowego. Wyjechaliśmy stamtąd nadziani serem i dekadenckim deserem.
Z bagażem na głowie, ale z zamiarem napicia się każdej ostatniej sekundy, usiedliśmy przy stoliku w bistro z widokiem na wieżę i zamówiliśmy butelkę różowego. Dobra, dwie butelki.
Nigdy nie byłem tak niebezpiecznie blisko spóźnienia się na lot i nigdy nie byłem mniej zestresowany tym faktem. Mój brzęk wina i ja przepłynęliśmy przez lotnisko i kontrolę bezpieczeństwa prosto do samolotu.
„Zawsze będziemy mieć Paryż” — często żartuję z Cath.
Jestem całkiem pewna, że ona i jej mąż to ci, którzy naprawdę „zawsze będą mieli Paryż”, ale jestem wdzięczna, że podzielili się ze mną jego maleńką cząstką. Moja burzliwa podróż do Paryża jest pięknym przypomnieniem magii, która może się wydarzyć, gdy nadarza się okazja i otwierasz drzwi.
Romans Kariny May Duck à l’Orange for Breakfast (Pan Macmillan 34,99 $) został opublikowany w tym tygodniu.