Filmy

KiKi Layne i Thomas Doherty odnajdują ulotną harmonię

  • 12 lipca, 2024
  • 5 min read
KiKi Layne i Thomas Doherty odnajdują ulotną harmonię


Reżyserka i scenarzystka Nicole Riegel w dramacie o dwójce niezależnych muzyków dążących do przełomu w karierze przygląda się przeszkodom, z jakimi mierzą się kobiety kreatywne. W filmie wykorzystano utwory Aarona i Bryce’a Dessnerów z The National.

Mimo że wszystkie gwiazdy muzyki, które zyskały popularność dzięki mediom społecznościowym, niezliczona liczba innych zrezygnowała ze swoich aspiracji na drodze do sukcesu. „Dandelion”, drugi film reżyserki i scenarzystki Nicole Riegel („Holler”), przedstawia improwizowany romans i kreatywną synergię między dwoma muzykami na skraju poddania się. Sugestywne wizualizacje śpiewają tutaj w zgodzie z tęsknotą bohaterów za spełnieniem obietnicy ich marzeń. Gonią za promykiem światła przed zmierzchem.

Zmęczona śpiewaniem w hotelowym barze w Cincinnati dla publiczności, dla której jest niczym więcej niż szumem tła, piosenkarka i autorka tekstów Theresa (KiKi Layne), pseudonim Dandelion, jedzie do Dakoty Południowej na konkurs, aby zostać supportem na ważnym wydarzeniu. Chociaż nie udaje jej się dostać koncertu, poznaje Caseya (Thomas Doherty), Szkota, który przyjeżdża do miasta, aby zagrać ze swoimi starymi kolegami z zespołu. Archetyp niechlujnego muzyka indie, Casey jest wrażliwy i przystojnym dżentelmenem, ale także ciągnie za sobą kilka nierozwiązanych szkieletów ze swoją gitarą. Dandelion ze swojej strony skrywa sprzeczne uczucia dotyczące poświęcenia możliwości opieki nad chorą matką. Wczesna kłótnia ustanawia burzliwą więź, która łączy te dwie kobiety.

Warto przeczytać!  Jak Fede Alvarez zareagował na notatki Ridleya Scotta dotyczące filmu „Obcy: Romulus”

Od czasu do czasu Riegel umieszcza celowo prawdziwe przykłady, które wyjaśniają straszliwe szanse, z jakimi borykają się kreatywni ludzie — czy to muzycy, czy filmowcy — aby zarabiać na życie dzięki swojej pasji. Dandelion przewija media społecznościowe sfrustrowany ciągłymi przypomnieniami, że zdolności muzyczne nie są wystarczającym kwalifikacjami, aby przebić się w przesyconym krajobrazie. Casey przyznaje, że opuścił zespół, aby kontynuować bardziej stabilną karierę, podczas gdy jedna z jego wieloletnich przyjaciółek wyjaśnia, że ​​nagrała album niezależnie i udostępniła go online za darmo, mając nadzieję na zwrócenie na siebie uwagi. Przyznanie się do nieprawdopodobieństwa urzeczywistnienia tych celów nadaje filmowi trzeźwiącą szczerość.

Rodząca się atrakcja szybko przeradza się w gorący romans, gdy Dandelion postanawia zostać na tydzień i wystąpić z zespołem Caseya. Na swoim motocyklu oboje jadą na obrzeża miasta, aby czerpać inspirację z rozległego nieba. Zakochana w fakturach skalnych formacji tego obszaru i tym, jak ciepłe jesienne światło słoneczne pada na jego ochrowe krajobrazy, operatorka Lauren Guiteras tworzy eteryczne, muśnięte słońcem ujęcia. Jedna uderzająca sekwencja ujmuje Dandelion w surowej sylwetce. Odcienie zdobiące teren i sposób, w jaki oddziałują na kochanków, mają zmysłową jakość, nawet jeśli po stronie montażowej niektóre z tych chwil jazdy konnej lub spacerów w naturze są zbyt długie.

Warto przeczytać!  Film: Spojrzenie na wizerunek publiczny – iRunFar

Jako romans muzyczny „Dandelion” nie dorównuje irlandzkiemu „Once”, porównywalnemu obrazowi o dwóch zmagających się ze sobą muzykach, którzy zakochują się w sobie, tworząc razem poruszające piosenki. Mimo to aktorzy Riegla rozpalają przekonującą iskrę, gdy dzielą ekran. Widać palącą siłę ich związku w przenikliwej intensywności wiecznie melancholijnego spojrzenia Doherty’ego i w bezwysiłkowej duszy Layne’a, gdy interpretuje osobiste wersy ich kompozycji. Nie śpiewają dla publiczności, ale po prostu dla siebie nawzajem, czasami jako duet, a czasami jakby w pojedynku. Wybory obsady Riegla robią wiele, by oczarować, nawet gdy reżyser wprowadza ich w kilka emocjonalnie wymyślonych sytuacji.

Utwory skomponowane w dużej mierze przez braci bliźniaków Aarona i Bryce’a Dessnerów z The National (pierwszy z nich ostatnio stał się jednym z najbliższych współpracowników Taylor Swift) w tandemie z Layne’em oddają spontaniczność ich miłosnego związku, który płonie jasno i równie szybko gaśnie. Jednak wydaje się mało prawdopodobne, aby którykolwiek z nich mógł mieć siłę przetrwania nagrodzonej Oscarem piosenki „Once” „Falling Slowly” lub nawet „Glasgow” Jessie Buckley z „Wild Rose”, innego filmu w tej samej kategorii tematycznej. Teksty odzwierciedlają sposób, w jaki każda ze stron postrzega drugą, biorąc pod uwagę ograniczony czas, jaki spędzili razem, oraz związek Dandelion z rodzinnym miastem, z którego uciekła.

Warto przeczytać!  Recenzja „Zniknij całkowicie”: horror kryminalny Netflix

Chociaż „Dandelion” odchodzi od sielankowego rozwiązania, wybierając zamiast tego dramat, który popycha bohaterkę do autorefleksji, Riegel nie unika całkowicie oczekiwanych zwrotów akcji, co więzi film gdzieś w przestrzeni nie bycia całkowicie nieoryginalnym, ale jednocześnie zbyt znajomym. Tam, gdzie odchodzi od podobnych opowieści o sprawdzonej wytrwałości, jest zajęcie się doświadczeniem Dandelion jako kobiety, a dokładniej jako czarnej kobiety, w gatunku takim jak folk rock, który jest mniej przyjazny dla kogoś takiego jak ona. Zainspirowany między innymi Joy Oladokun i Tracy Chapman, Riegel komunikuje ten szklany sufit za pomocą zdjęć męskich wykonawców dekorujących sklep z gitarami, a później dołącza obrazy ich żeńskich odpowiedniczek jako sposób na potwierdzenie ich obecności.

Poprzez dość skuteczny montaż przeplatający niedawne rozstanie tytułowej bohaterki i jej fundamentalne wspomnienia, filmowiec stwierdza, że ​​talent Dandelion nie zależy od tego, kto towarzyszy jej w podróży, ale od tego, co jest w niej zakorzenione. To właśnie ten moment przemyślanego, choć niewypowiedzianego uznania jej własnej wartości podnosi „Dandelion” ponad hałas.


Źródło