Filmy

Komedia o szalonej zemście Noémie Merlant

  • 19 maja, 2024
  • 7 min read
Komedia o szalonej zemście Noémie Merlant


Trudno sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz reżyser w widocznym miejscu pokazał na ekranie swoją waginę. Statystycznie rzecz biorąc, większość z nich nie byłaby w stanie tego zrobić, nawet gdyby próbowała. Ale Noémie Merlant nigdy nie stroniła od okazji, by na nowo zdefiniować sposób przedstawiania kobiecych ciał w filmie, a niedawne pojawienie się gwiazdy „Portretu damy w ogniu” za kamerą tylko ośmieliło jej wysiłki, by odrzucić męskie spojrzenie, zapraszając swoich bohaterów odzyskać na własnych warunkach opresyjną hiperseksualizację.

Nie trzeba dodawać, że chętnie świeci przykładem w swojej zatrutej, ale pysznej przekąsce o północy w drugim filmie fabularnym. Wcielając się w Élise, gwiazdkę z listy C, którą niedawno obsadzono w roli Marilyn Monroe w filmie telewizyjnym (tylko po to, by ukraść samochód swojemu chłopakowi i w panice uciec z planu), Merlant wpada na „Balkonetki” wystrojone tak, by wyglądało jak tani synonim dla męskiego pożądania. To kostium, który Élise zdejmie w trakcie nieskrępowanego fizycznie i formalnie niezwiązanego horroru-horroru o zemście i gwałcie, który nastąpi, aż – w najgorszym momencie – dążenie aktorki do aborcji doprowadzi ją do najbardziej apatycznego ginekologa na świecie, który instruuje Élise, aby umieściła stopy w strzemionach i skierowała ciało w stronę publiczności, gdy czeka, czeka i czeka na badanie.

„Widziałem blask telewizora”
Mohammada Rasoulafa

Oczekujemy, że Merlant zrobi zbliżenie twarzy swojej bohaterki, ale nigdy tego nie robi. Im dłużej trzyma to kliniczne szerokie ujęcie gabinetu lekarskiego, tym mniej można patrzeć gdziekolwiek poza odsłoniętymi fałdami ciała między jej nogami. Nie ma w tym nic odrobine seksualnego. Pomijając napaść, w wyniku której Élise musi zakończyć ciążę (uchwycony w niepokojąco wyreżyserowanym długim ujęciu, obejmującym od milutkiego uczucia po jednoznaczny gwałt), może to być najmniej erotyczny moment w pierwotnym filmowym krzyku Merlanta, niechlujnym i hałaśliwym igraszka, która w przeciwnym razie uwypukla kobiece ciało od pierwszego strzału… co może, ale nie musi, zakończyć się łaskotaniem kobiety w średnim wieku, gdy dusi swojego okropnego męża na śmierć, siadając na jego twarzy. „Mistyka kobiety nie jest wyborem” – ktoś wzdycha. „To kara”. Wystawiając się nago przed lekarzem i kamerą, Élise na siłę pozbywa się tej mistyki, uwalniając bohaterkę od zdefiniowania na nowo swojego wizerunku przez resztę filmu.

Warto przeczytać!  Chris Hemsworth ostro krytykuje Marvela ze strony Scorsese i ujawnia klątwę superbohatera

I nie jest jedyna. W bezmyślnie i pozbawionym subtelności filmie, w którym jest mnóstwo „złych mężczyzn” i zero „dobrych”, oczywiste jest, że najgorszym z nich byłby fotograf portretowy z paskudnym zwyczajem żerowania na pięknych modelkach, na które patrzy przez obiektyw. obiektyw jego aparatu. Na nieszczęście dla Élise i jej dwóch współlokatorek nie wiedzą, w jakim filmie się znajdują, dopóki nie jest już za późno, aby się z tego wydostać. Ty też możesz nie, ponieważ pierwszy akt „Balkonetków” – który Merlant napisał wspólnie z Céline Sciammą – przygotowuje cię na kwiecistą farsę seksualną w stylu Almodóvara, gdy kamera leci po dziedzińcu podmiejskiego francuskiego apartamentowca na wysokości parzącą „kopułę cieplną” przed wylądowaniem na balkonie mieszkania obok mieszkania Élise.

Ale nie zrozumcie mnie źle: ten film Jest kwiecista farsa seksualna w stylu Almodóvara, jak można się domyślić po jej maniakalnej energii i upalnych pastelowych kolorach, ale poza tym jest jeszcze 100 różnych rzeczy. Większość tej żywiołowości ma swoje źródło w współlokatorce Élise, Ruby (Souhelia Yacoub), swobodnej kamerzystce z naklejkami na twarzy, która lubi kochać się z innymi członkami swojej trójki, ilekroć nie tryska pociskami dla fanów podczas swojej transmisji na żywo. Ruby oczywiście występuje dla ich przyjemności, ale robi to według własnego uznania i nigdy nawet nie odpowiada mężczyznom, którzy szczekają pod jej adresem w komentarzach.

Warto przeczytać!  Jak Jake Gyllenhaal przegapił dwa wielkie filmy o superbohaterach w pierwszej dekadzie XXI wieku

Pod wieloma względami Ruby jest całkowitym przeciwieństwem trzeciej współlokatorki Nicole (Sandra Codreanu), nieśmiałej i uległej pisarki, która pozwala, aby jej powieść została zauważona przez sabat doradców Zooma i z daleka pożąda przystojnego sąsiada, którego zdjęcia studio, do którego może zajrzeć ze swojego balkonu. Ruby naturalnie bierze sprawy w swoje ręce, zapraszając dziewczyny do faceta na, ma nadzieję, noc pełną potu i pijackiego flirtu. To, co faktycznie się dzieje, jest początkowo niejasne, ale oczywiście znacznie mniej niewinne, gdy następnego ranka wstrząśnięta Ruby wraca do domu cała we krwi swojego niedawno zmarłego sąsiada. Wtedy właśnie żartobliwa satyra Merlanta zaczyna komplikować swój szeroki humor, dodając poważniejsze nuty przemocy seksualnej.

Skomplikuj, ale nie zastąp. Mimo całej powagi, jaką Merlant rezerwuje w swoim filmie na temat gwałtu, „Balkonetki” nie chcą stać się wyrafinowanym dramatem #MeToo, który definiuje swoich bohaterów poprzez ten sam rodzaj zagrożeń, którym muszą się przeciwstawić. Wręcz przeciwnie, opiera się na tonalnym chaosie życia na ziemi, tworząc imponująco wielowarstwową mieszaninę gatunków, która odzwierciedla złożoną rzeczywistość tego, jak kobiety są postrzegane w świecie i jak postrzegają siebie.

Na każdy trzeźwy moment odpowiada inny, równie szalony charakter. Osobista trauma ustępuje miejsca thrillerowi pełnemu paniki, gdy trzej współlokatorzy próbują pozbyć się ciała fotografa (proces ten często przechodzi w klasyczny slapstick w stylu „musimy ukryć w lodówce poćwiartowanego penisa naszego zmarłego sąsiada”). , podczas gdy nuty nadprzyrodzonego horroru ostatecznie wywołują paranormalną zabawę, w wyniku której Nicole próbuje egzorcyzmować cały tłum dawno zmarłych mężczyzn (#NotAllGhosts).

Warto przeczytać!  Była gwiazda Jamesa Bonda przyłącza się do apelu o kandydaturę kobiety 007 (i sama zgłosiła się na ochotnika do tej roli)

Niektóre z tych sposobów okazują się bardziej skuteczne niż inne, a „Balkonetki” prawie całkowicie tracą równowagę w stosunku do rzeczy o duchach, ale nawet najbardziej niezdarne huśtawki Merlant pomagają w utrzymaniu zawiłości jej większego projektu. Podobnie jak Nicole, Merlant najeżyła się narracyjnymi ograniczeniami i innymi opresyjnymi normami, a jej chęć uwolnienia się od nich jest ważniejsza dla etosu filmu – i jego podstawowego poczucia humoru – niż jej sukces. Ekstrawaganckie, ale pełne niuansów kreacje, które inspiruje zarówno siebie, jak i swoich współpracowników, w sposób odzwierciedlają tę samą żądzę wolności, a stale pogłębiające się poczucie siostrzeństwa, które łączy współlokatorki, jest wystarczająco teksturowane, aby pomieścić resztę „Balkonetków”. delektować się otaczającą ich oczywistością.

Poza tym subtelność byłaby sprzeczna ze wszystkim, co Merlant stara się osiągnąć w tej pełnej znudzenia reakcji na wszystkie sposoby, w jakie kobiety mogą stać się niewidzialne. Zmarły przyjaciel fotografa balkonetek mógłby twierdzić, że „próbuje uchwycić prawdę o kobiecie”, ale to tylko zdanie, które wypowiada, zanim założy modelkom torbę, aby dla własnej przyjemności skadrować ich ciała. Tutaj, w filmie, w którym nigdy nie brakuje niespodzianek i który pozwala, aby konwencja przeszkodziła w podążaniu za własnym szczęściem, Merlant zrywa tę torbę i się nią dusi. Jest to jej prawdę jako kobieta, a ona pokazuje nam ją tak wyraźnie, że nie mamy najmniejszych wątpliwości, na co patrzymy.

Ocena: B+

„Balkonetki” miały premierę na Festiwalu Filmowym w Cannes w 2024 roku. Obecnie poszukuje dystrybucji w USA.


Źródło