Świat

Konflikt w Sudanie: uchodźcy z Erytrei uwikłani w dwa kryzysy

  • 22 maja, 2023
  • 6 min read
Konflikt w Sudanie: uchodźcy z Erytrei uwikłani w dwa kryzysy


  • Katarzyna Byaruhanga
  • Afrykański korespondent BBC News, Paloich

Tytuł Zdjęcia,

Te dzieci należą do tysięcy ludzi, którzy utknęli na lotnisku Paloich w Sudanie Południowym po ucieczce z Sudanu

To lotnisko czeka z piekła rodem.

Lotnisko Paloich, które zwykle tętni odgłosami zamożnych pracowników obsługujących pola naftowe w Sudanie Południowym, zamieniło się w obóz dla tysięcy ludzi uciekających przed konfliktem w sąsiednim Sudanie – mającym już ponad miesiąc.

Nie ma toalet, bieżącej wody ani kuchni – tylko tłumy ludzi żyjących wokół swoich toreb, odpoczywających na wózkach bagażowych lub śpiących pod prowizorycznymi namiotami w oczekiwaniu na lot.

Wylądowali tutaj, cztery godziny drogi od granicy z Sudanem, w nadziei na znalezienie wyjścia.

Ale jest niewiele lotów i niewiele informacji o tym, kiedy ludzie mogą wyjechać.

Wśród tych uchodźców są Erytrejczycy, którzy zostali wysiedleni po raz drugi po tym, jak wcześniej przybyli do Sudanu, aby uciec przed sytuacją w kraju. A ci ludzie tkwią w zawieszeniu.

Według ONZ przed tą wojną w Sudanie przebywało ponad 136 000 uchodźców z Erytrei i osób ubiegających się o azyl.

Większość Erytrejczyków nie chce podawać swoich nazwisk dziennikarzom, bo boją się zemsty ze strony władz Erytrei.

Erytrea jest bardzo restrykcyjnym państwem, które kontroluje prawie wszystkie aspekty życia ludzi, a wielu chce uniknąć perspektywy obowiązkowej służby wojskowej.

– Takiego życia tutaj nie życzyłbyś zwierzętom, nie mówiąc już o ludziach – powiedział, patrząc na otaczające go namioty.

Jako samotny mężczyzna uznał, że ma więcej szczęścia niż niektórzy.

„Może wytrzymam. Spanie na zewnątrz, jedzenie raz dziennie, może wytrzymam. Ale największym problemem są ludzie z dziećmi. Są ludzie z czwórką lub pięciorgiem dzieci” – powiedział mi pan Tesfit.

Uciekł z upadającej gospodarki w Erytrei pod koniec zeszłego roku i udał się do Sudanu, mając nadzieję na znalezienie pracy i być może podróż do innego kraju.

Ale w Sudanie Południowym Erytrejczycy znaleźli się w pułapce.

Do kraju przybyło ponad 700 osób.

Inni obywatele, którzy uciekli przed konfliktem w Sudanie, tacy jak Kenijczycy, Ugandyjczycy i Somalijczycy, zostali repatriowani przez swoje rządy. Ale wielu Erytrejczyków w Paloich powiedziało, że boją się wrócić do domu lub nie widzą tam przyszłości.

Pan Tesfit powiedział, że Erytrejczykom na lotnisku zabroniono wsiadania do samolotów do stolicy Sudanu Południowego, Dżuby. Jednocześnie odmówili udania się do wyznaczonych obozów dla uchodźców w kraju.

Trzy godziny jazdy dalej na północ, bliżej granicy z Sudanem, pęka w szwach kolejny tymczasowy obóz.

Tam spotkałem kolejnego uchodźcę z Erytrei.

Siedziała na schodach klasy z trójką dzieci i powiedziała mi, że jej mąż pojechał do miasta w poszukiwaniu jedzenia.

„Nie mogłam mieszkać w moim kraju, bo nie mogłam czcić mojego Boga tak, jak lubiłam. Nie mogłam tam mieszkać” – powiedziała kobieta, która chciała pozostać anonimowa.

Wyjaśniła, że ​​jest ewangeliczką i miała trudności w Erytrei, gdzie religia jest mocno regulowana, a ludzie wyznań, które nie są oficjalnie usankcjonowane, trafiają do więzienia.

Po ucieczce z Chartumu powiedziała, że ​​miała nadzieję pojechać do stolicy Sudanu Południowego, ale okazało się to wyzwaniem.

„Nikt nie może przejść do Dżuby. Droga jest zamknięta tylko dla Erytrejczyków. Nie wiem, co będzie dalej”.

Pełniący obowiązki ministra spraw zagranicznych Sudanu Południowego Deng Dau Deng powiedział BBC, że jego biuro skontaktowało się ze wszystkimi ambasadami zagranicznymi, w tym z Erytreą, w celu zapewnienia repatriacji ich obywateli.

Przyznał jednak, że sytuację z Erytrejczykami komplikuje fakt, że są tacy, którzy nie chcą wracać do domu i nie chcą być w kontakcie ze swoją ambasadą.

Ze swojej strony długoletni prezydent Erytrei Isaias Afwerki powiedział państwowej telewizji, że jego kraj przyjmie każdego, kto ucieknie przed konfliktem w swoim sąsiedztwie.

„Erytrea ma otwarte granice i bez fanfar będzie nadal przyjmować cywilów z Erytrei i Sudanu, a także inne osoby dotknięte obecnym konfliktem i dzielić się z nimi wszystkim, co ma” – powiedział prezydent.

Tytuł Zdjęcia,

Istnieje niewiele udogodnień, które mogą pomóc osobom, które utknęły na lotnisku Paloich

Tutaj, w Sudanie Południowym, infrastruktura jest przytłoczona przez 60 000 ludzi, którzy wjechali do kraju w ciągu zaledwie miesiąca.

Po powrocie na lotnisko Paloich spotkałem kilku Południowych Sudańczyków, którzy desperacko chcieli dostać się do innych części kraju.

Sandy Manyjeil została osierocona z pięciorgiem dzieci na dwa tygodnie.

„Wczoraj wieczorem dali nam bilet. Czekasz przy bramce, pokazujesz bilet, a potem cię zabiorą lub nie. To zależy od twojego szczęścia” – powiedziała.

„Czasami biorą twój bilet i biorą cię lub nie. Jutro, po jutrze, nikt nie wie”.

Tytuł Zdjęcia,

Sandy Manyjeil i jej rodzina utknęli na lotnisku Paloich po ucieczce z Sudanu

Rząd obsługuje bezpłatne loty samolotami transportowymi z Paloich i przetransportował ponad 7 000 osób. Ale to ułamek tych, którzy wchodzą.

Jego strategią jest wyciągnięcie wszystkich z Renk i Paloich do miejsc, w których mogą znaleźć jedzenie, lekarstwa i spróbować odbudować swoje życie.

Ale w Sudanie Południowym prawie nie ma asfaltowanych dróg, niewiele lotów krajowych, a niektóre części kraju wciąż borykają się z atakami przemocy od czasu wojny domowej w latach 2013-2018.

Jest to ogromne wyzwanie dla każdego kraju, a ponieważ wojna u jego sąsiada trwa, liczba osób, zarówno obywateli, jak i cudzoziemców, przybywających do Sudanu Południowego stale rośnie.


Źródło