Świat

Kryzys mieszkaniowy w Portugalii: „Będę musiał wrócić do mamy”

  • 28 maja, 2023
  • 6 min read
Kryzys mieszkaniowy w Portugalii: „Będę musiał wrócić do mamy”


  • Antonio Fernandesa
  • BBC News, Lizbona

Tytuł Zdjęcia,

Prawo do przystępnych cenowo mieszkań stało się głównym problemem w Lizbonie

„Gospodyni goni mnie od 2018 roku, mówi, że potrzebuje mieszkania – teraz jest nakaz eksmisji”.

Georgina Simões jest opiekunką w domu opieki w stolicy Portugalii, Lizbonie. Zarabia niewiele ponad płacę minimalną.

Jej czynsz, wynoszący 300 euro (262 funty) miesięcznie, jest niski jak na obecne standardy miasta. Ale wciąż musi pracować na dwóch etatach, żeby sobie na to pozwolić. A warunki na posesji są kiepskie – nie może wziąć prysznica, bo woda wdziera się do mieszkania sąsiadów.

„Nie wyjeżdżam, bo kiedy szukam domów, moja pensja nie wystarcza nawet na opłacenie czynszu. Ceny wynajmu są wyższe niż w Portugalii”.

Sytuacja Georginy nie jest wyjątkowa. Średni czynsz w Lizbonie wynosi obecnie nieco ponad 2000 euro, podczas gdy płaca minimalna wynosi około 760 euro.

Portugalia zmaga się obecnie z poważnym kryzysem mieszkaniowym, wywołanym wzrostem zagranicznych inwestycji w nieruchomości i brakiem przystępnych cenowo nowych domów.

Ale to nie jest po prostu kwestia podaży. Badaczka i aktywistka Rita Silva, która pomogła założyć ruch mieszkaniowy Habita, mówi, że „jest więcej domów niż ludzi, ale ceny nie spadają”.

Sprawa Georginy, opiekunki, jest obecnie w sądzie, a ona ma nadzieję pozostać w swojej posiadłości przez kolejne sześć miesięcy. Jej prawnik próbuje ją kupić w tym czasie.

Co się stanie, jeśli przegra, pytam.

– Wyjdę na ulicę – mówi. „Nie mam szans, nie wiem, co się stanie. Potrzebuję tylko dachu do spania – całe życie spędzam w pracy”.

Tymczasem Joelsy Pacheco goni dwie prace jako pielęgniarka przez średnio 16 godzin dziennie, pracując na oddziale intensywnej terapii w jednym z głównych szpitali w Lizbonie, a także w organizacji pozarządowej.

„Większość moich zarobków idzie na czynsz, nie wspominając o rachunkach, jedzeniu, transporcie” – mówi. „Przy jednej pracy byłoby to prawie niemożliwe”.

Jej umowa najmu wygaśnie jeszcze w tym roku i martwi się, że jej czynsz wzrośnie.

„Gdzie miałbym pójść dalej?” ona pyta. „Prawdopodobnie będę musiał przeprowadzić się z powrotem do mamy, daleko od pracy – i będę musiał zrestrukturyzować całe swoje życie”.

Na początku tego roku portugalski komik i aktywista Diogo Faro nieumyślnie stał się jedną z twarzy ruchu tanich mieszkań, po tym, jak opublikował w mediach społecznościowych film o gwałtownie rosnących cenach czynszów w Lizbonie.

Wkrótce jego skrzynka odbiorcza została zalana wiadomościami.

Ponieważ otrzymywał coraz więcej takich historii, komiks zebrał się z kilkoma przyjaciółmi i zapoczątkował ruch Casa é um Direito (Mieszkanie jest prawem).

Jego i inne ruchy mieszkaniowe zaplanowały demonstrację, która przyciągnęła na ulice Lizbony ponad 30 000 ludzi. Następnie protesty rozprzestrzeniły się na inne miasta, takie jak Porto i Braga.

„Zwołaliśmy protesty Dom do zamieszkania, bo ludzie są zdesperowani. Chcą domu, w którym mogliby odpocząć, bawić się z dziećmi, żyć” – mówi Diogo Faro, który widzi w tym dopiero początek walki.

Burmistrz Lizbony Carlos Moedas opisał kwestię mieszkaniową jako „największy kryzys naszego pokolenia”.

Zrobił komentarz w kwietniu, rozpoczynając budowę nowego niedrogiego czynszowego osiedla w Entrecampos, które zapewni 152 nowe domy.

Utworzono również programy pomocy tym, których nie stać na wysokie ceny wynajmu, a władze lokalne oferują pokrycie jednej trzeciej kosztów, mówi lizbońska radna ds. mieszkalnictwa i rozwoju, Filipa Roseta.

Według geografa i badacza mieszkalnictwa Luísa Mendesa jedna trzecia historycznego centrum Lizbony jest niezamieszkana, a ostatnie przypadki sugerują, że państwo pogarsza sytuację.

Kiedy w marcu zniszczono kilka slumsów, osiem rodzin zostało bez dachu nad głową i musiało zostać wysłane do tymczasowych kwater.

„W Lizbonie są obszary, w których dom o powierzchni 80 m2 kosztuje 1200 euro miesięcznie. Cóż, to średnia pensja lizbończyka [Lisbon resident]. Mówimy więc o zaporowych ilościach – powiedziałbym nawet, że są nieprzyzwoite”.

Mówi, że czynniki prowadzące do obecnego kryzysu mieszkaniowego w kraju obejmują to, co nazywa „turystyką” – kiedy wzrost popularności wynajmu wakacyjnego odwraca domy z użytku mieszkalnego na rzecz turystyki.

Tytuł Zdjęcia,

Około 60% nieruchomości w historycznej dzielnicy Lizbony Alfama to obecnie wynajem krótkoterminowy

Obszary takie jak historyczna dzielnica Alfama, znana jako ojczyzna portugalskiego gatunku muzycznego Fado, mają obecnie 60% domów wynajmowanych na krótki okres.

„Co zobaczą turyści? Siebie nawzajem?” żartuje Diogo Faro.

Do tego dochodzą działania rządowe mające na celu przyciągnięcie inwestycji zagranicznych poprzez programy zwolnień podatkowych dla funduszy inwestycyjnych, cyfrowych nomadów, a przede wszystkim portugalskie złote wizy.

„Złote wizy umożliwiły inwestorom spoza UE uzyskanie wizy na pobyt w Portugalii w celu inwestowania, a to działałoby jako droga do strefy Schengen.

„Często przerabiali dom, ale nadal był pusty. Wiele razy te nieruchomości były następnie wielokrotnie sprzedawane, co powodowało zakłócenia na rynku mieszkaniowym i jest jedną z przyczyn kryzysu mieszkaniowego” – mówi Luis.

W ramach nowego programu mieszkaniowego rząd wstrzymuje wydawanie złotych wiz i zezwoleń na wynajem krótkoterminowy, a także ogranicza podwyżki czynszów do 2 proc.

Jednak dla większości jest to za mało, za późno.


Źródło