Zgodnie z komunikatem prasowym Miele nieunikniona jest „znaczna redukcja kosztów osobowych” — oznacza to, że zlikwidowanych lub przeniesionych za granicę Niemiec zostanie aż do 2,7 tys. miejsc pracy.
Jest to aż ponad 10 proc. siły roboczej Miele na całym świecie. Będzie to największa redukcja zatrudnienia w 125-letniej historii firmy. Powody upadku niemieckiego giganta są znane — to przez nie największa gospodarka w Europie pogrążyła się w recesji.
„Kryzys pojawił się nagle”
W Miele będą cięcia. Firma zamierza zaoszczędzić około 500 mln euro (2 mld 171 mln zł) do 2026 r. Za dwie trzecie tej kwoty odpowiadać będzie redukcja kosztów materiałowych, operacyjnych i strukturalnych.
Kryzys pojawił się nagle. Firma Miele w ostatnich latach cieszyła się wzrostem produkcji i rekordowymi wynikami. Stale zwiększano moce produkcyjne. W 2023 r. sytuacja się odwróciła. Miele informuje, że wyniki sprzedaży w branży AGD spadły na całym świecie, zwłaszcza w segmencie premium, w którym znajduje się firma.
Według Miele sprzedaż jej grupy spadła o około 9 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Wówczas wyniosła ona 5,43 mld euro (23 mld 580 mln zł).
„Produkcja pralek ma zostać prawie w całości przeniesiona do Polski”
Jeśli chodzi o samą liczbę sprzedawanych artykułów, spadek jest nawet dwukrotnie wyższy. Nie widać żadnych oznak rychłego ożywienia na rynku
„Ze względu na zmienioną sytuację rynkową, korekty są teraz nieuniknione. To poważne kroki i jesteśmy świadomi, że wielu kolegów mocno to odczuje” — stwierdził zarząd Miele w komunikacie.
Około 2 tys. miejsc pracy zostanie zlikwidowanych na całym świecie, jednak firma Miele nie ogłosiła jeszcze, które lokalizacje i które obszary będą dotknięte cięciami.
Produkcja pralek w siedzibie głównej w Guetersloh ma zostać prawie w całości przeniesiona do Ksawerowa w Polsce. Będzie to miało wpływ na kolejne 700 miejsc pracy. Miele, jak widać słusznie, od kilku lat używa sloganu „Made by Miele” zamiast „Made in Germany”.
„Obecnie sytuacja na rynku jest trudna dla Miele”
Pozostałe obszary w budynkach fabrycznych w Guetersloh, tj. tłocznia i odlewnia, zostaną zachowane — jak na razie — podobnie jak prasa montażowa pralko-suszarek i małych maszyn komercyjnych. Firma planuje relokację tych zdolności produkcyjnych w trzech etapach do 2027 r.
Zanim to jednak nastąpi, prawdopodobnie dojdzie do trudnych negocjacji z przedstawicielami pracowników. Związki zawodowe, w tym IG Metall, ostro skrytykowały plany cięcia kosztów i restrukturyzacji.
Knut Giesler, dyrektor okręgowy związku zawodowego w Nadrenii Północnej-Westfalii, stwierdził, że Miele wycofuje się ze swojej obietnicy dotyczącej marki i najwyraźniej koncentruje się teraz na tańszych, a nie lepszych rozwiązaniach.
Obecnie sytuacja na rynku jest trudna dla Miele, jednak zdaniem Gieslera, po rekordowych zyskach w latach 2020-2022 nie ma powodu, aby uciekać się aż do takich cięć. Wzywa on kierownictwo firmy Miele do negocjowania alternatyw ze związkiem zawodowym.
Istnieje kilka przyczyn katastrofy
Miele zapewnia, że chce zaangażować się w konstruktywny dialog. Zdaniem firmy cięcia mają zostać przeprowadzone w sposób odpowiedzialny społecznie.
Krótko przed pandemią koronawirusa Miele zawarło układ zbiorowy z pracownikami, który wykluczał masowe zwolnienia. Jednak rozporządzenie to obowiązywało początkowo tylko do jesieni 2022 r., a następnie po przedłużeniu umowy do listopada 2023 r. Obecnie nie ma już wiążącej umowy tego typu.
Eksperci branżowi widzą kilka przyczyn problemów wśród producentów sprzętu AGD, począwszy od ogólnej niechęci do wydawania pieniędzy w obliczu inflacji i kryzysów, po załamanie w branży budowlanej i pewien stopień nasycenia rynku po szczególnym boomie w latach koronawirusa. Wówczas to wielu konsumentów zainwestowało pieniądze, które mieli do dyspozycji z powodu odwołanych wycieczek i imprez, na przykład w zakup nowych urządzeń elektrycznych.
Jednocześnie wzrosła konkurencja dla marki Miele, zwłaszcza ze strony azjatyckich konkurentów, takich jak Haier i Samsung, którzy mocno wkraczają do Europy i przyciągają coraz większe zainteresowanie tamtejszych konsumentów.
„Niemcy od lat tracą konkurencyjność”
Dla stowarzyszenia „Die Familienunternehmer” („Stowarzyszenie Niezależnych Przedsiębiorców” to grupa zrzeszająca 6,5 tys. niemieckich firm — red.) istnieją również czynniki polityczne. Przewodnicząca tej organizacji Marie-Christine Ostermann wykorzystuje sprawę Miele, aby po raz kolejny skrytykować politykę gospodarczą niemieckiego rządu.
Przeniesienie produkcji pralek, zdaniem Ostermann, pokazuje skalę obecnego kryzysu gospodarczego w Niemczech.
„Kryzys uderza w podstawę stabilności naszej gospodarki i naszego społeczeństwa, którą są firmy rodzinne” — powiedziała przedsiębiorczyni.
Niemcy od lat tracą konkurencyjność, a obecny rząd pogłębia strukturalne wady, zamiast je rozwiązywać.
„Jedyną opcją dla rodzinnych firm produkcyjnych jest jeszcze większe inwestowanie w bardziej opłacalne lokalizacje zagraniczne” — stwierdziła Ostermann, powtarzając postulaty swojego stowarzyszenia dotyczące, na przykład, niższych obciążeń podatkowych, mniejszych dodatkowych kosztów pracy i ograniczenia biurokracji.