Filmy

Kung Fu Panda 4 (2024)

  • 4 maja, 2024
  • 9 min read
Kung Fu Panda 4 (2024)


Fakt, że DreamWorks Animation udało się stworzyć trzy naprawdę dobre filmy fabularne z logu „głupia gruba panda dużo je i pieprzy, ale przez przypadek jest też świetna w kung fu”, jest wręcz cudem. Szczerze mówiąc, fakt, że udało się to uzyskać jeden naprawdę dobry film z tej logiki to cud, szczególnie że z 2008 roku Kung Fu Panda był wówczas najlepszy i być może jedyny Właściwie dobry film animowany CG, który wypuścił DreamWorks. Zatem fakt, że tutaj, w 2024 r., 16 lat po rozpoczęciu serii i osiem lat po jej zakończeniu, doszło do naturalnego i wygodnego zakończenia Kung Fu Panda 3seria w końcu wyprodukowała swój pierwszy kiepski wpis z tym, o co nie proszono i niepotrzebnie Kung Fu Panda 4 jest, choć rozczarowujący, w żadnym wypadku wstrząsający. Możesz uniknąć tej samej kuli tyle razy, zanim trafi. I Kung Fu Panda 4 będąc swego rodzaju kontynuacją dziedzictwa (osiem lat to dużo czasu, choć tak nie jest). czuć podoba) zdecydowanie nie zwiększyło szans na dokonanie niemożliwego jeszcze raz.

Zacznijmy od tego, że film ma dość okropny scenariusz (z którym współpracuje aż pięciu uznanych autorów, więc na tym właśnie jesteśmy). Jeśli chodzi o fabułę, podąża ścieżką absolutnie najmniejszego możliwego oporu – a właściwie to trwa wiele ścieżki najmniejszego oporu. Co teoretycznie mogłoby sprawić, że poczujesz się choć trochę świeżo, po prostu dzięki połączeniu nieświeżych składników w nowy sposób, ale ostatecznym rezultatem jest to, że wszystko wydaje się jeszcze bardziej pozbawione inspiracji i desperacji. Po pierwsze, jest to praca polegająca na „powtórzeniu największych hitów”, która po prostu się sprawdza tak wiele nawiązuje do oryginalnej trylogii i przywraca złoczyńcę z pierwszej części, któremu podkładał głos Ian McShane Kung Fu Panda wraca na dłuższy występ, którego głównym efektem jest obezwładnienie go jednocześnie osłabiając wpływ prawdziwego złoczyńcy tego filmu. Po drugie, jest to „opowiedzieć jeszcze raz tę samą historię”. Kung Fu Panda 3 w szczególności poddając tytułową pandę, Po (Jack Black), głównie temu samemu charakterowi, przez który przeszedł wtedy, i kilku zasadniczo podobnym rytmom fabuły. A jeśli chodzi o „nowy” materiał, podąża on wyjątkowo leniwą ścieżką „stary bohater jest mentorem swojego zastępcy”, co sprawia wrażenie bardzo podobnego do Samochody 3 został przerobiony przy użyciu kostiumów pandy. Połącz je wszystkie, a otrzymasz film niemal relaksujący, wolny od niespodziewanych wydarzeń fabularnych i wymagających rytmów narracji. Dzieje się tak niemal w najdrobniejszych szczegółach i w dialogach: w szczególności złoczyńca, kameleon o imieniu Kameleon, ma w zasadzie zero linii dialogowych, które nie są schematycznym schematem „przebiegłego megalomana w filmie dla dzieci”. To straszna szkoda, ponieważ producenci zatrudnili nie mniejszego talentu niż Viola Davis, aby użyczyła głosu Kameleonowi, a posiadanie Davisa w roli głosu złego faceta z kreskówek jest taki rzut oka na pomysł. Ale nawet ona nie jest w stanie niczego zrozumieć ze standardowego, złego rechotu i autozaprzeczających dowcipów, które scenarzyści zawieszają jej na szyi.

Warto przeczytać!  Po ostatnich plotkach o filmie Avengers może dojść do wielkiej bitwy Hulka z potężną postacią Marvela w MCU

Nie warto rozpisywać się o rzeczywistym konflikcie – po drugie Kung Fu Panda z rzędu, w którym złoczyńca używa magii, aby w zaświatach nauczyć się mocy kung fu od wielkich mistrzów kung fu – ale sedno filmu leży w tym, co dzieje się, gdy Po dowiaduje się o tym od swojego zrzędliwego starego mentora, mistrza Shifu (Dustin Hoffman) , że pomimo wszystkiego, co dotychczas sugerowano na temat ceremonialnej roli Smoczego Wojownika w serii, w rzeczywistości jest to w zasadzie tylko praca i Po musi ją zlecić komuś innemu, aby mógł skupić się na byciu duchowym przywódcą. Mniej więcej w tym samym czasie przebiegły lisi bandyta imieniem Zhen (Awkwafina) staje na drodze Po, który rekrutuje ją, aby została jego asystentką w tropieniu Kameleona, ponieważ jest jasne, że wie więcej o zmieniającej kształt czarodziejce kradnącej esencję niż ktokolwiek inny. w przeciwnym razie. Jeśli nie potrafisz od razu zorientować się, dokąd to zmierza, niech Bóg błogosławi. Ale niespodzianka narracyjna nie jest tak naprawdę głównym celem Kung Fu Panda obrazów, ani szerszego gatunku kung fu, więc tak nie jest najgorsze rzecz, którą to w zasadzie ogłasza wszędzie, gdzie kiedykolwiek się pojawi, pod koniec pierwszego aktu. Przyjemność leży w podróży: animowana akcja sztuk walki, głupia komedia postaci, przyjemny styl wizualny.

A więc skoro tak się to wszystko potoczyło, najgorsze rzecz w tym, że Kung Fu Panda 4 ma kiepską akcję, świszczące dowcipy i wygląda źle. Bardzo znaczącą rzeczą, która wydarzyła się w ciągu ośmiu lat, odkąd ostatni raz widzieliśmy ten serial w kinach, jest to, że Jennifer Yuh Nelson nie pracuje już w DreamWorks i myślę, że nie będzie przesadą stwierdzenie, że była główną siłą twórczą w całym trylogia: to ona była materiałem odpowiedzialnym za wygląd najciekawiej wystylizowanej sceny w części pierwszej Kung Fu Pandaa także była jedną z głównych osób odpowiedzialnych za inscenizację scen akcji tego filmu, objęła stanowisko reżysera ds. Kung Fu Panda 2 i od razu nadała serialowi bardziej odważny wygląd i bardziej wyszukaną scenografię, i choć technicznie rzecz biorąc, była jednym z dwóch reżyserów Kung Fu Panda 3, jest całkiem oczywiste, że jej koleżanka była tam tylko po to, aby pomóc jej w realizacji wizji, która w tym momencie stała się tak ambitna, że ​​żaden reżyser nie był w stanie jej udźwignąć. Wszystko na co zasługuje Kung Fu Panda 4 to pojawienie się na liście „specjalnych podziękowań” wraz z w zasadzie wszystkimi innymi osobami, które pracowały w charakterze głównych twórców przy pierwszych trzech filmach. I, słowo daję, można odczuć jej nieobecność. Z tej listy, którą właśnie podałem, prawdopodobnie „najlepszą” rzeczą w tym filmie jest to, że wciąż ma całkiem niezłą akcję – nie robi nic tak kreatywnego jak pierwsze trzy filmy, zwłaszcza niezwykłe animowane sceny akcji w drugim, ale nowe reżyser Mike Mitchell i współreżyserka Stephanie Ma Stine wciąż mają poczucie, że ich obowiązkiem jest wykorzystanie możliwości medium, aby uczynić rzeczy wielkimi i fizycznie niemożliwymi oraz zrobić bardzo fajne rzeczy, które trudno byłoby dobrze wykonać w akcji na żywo, i prawdopodobnie dość głupio wyglądające, nawet jeśli zostały dobrze wykonane. Wiedzą, kiedy wykonać szerokie ujęcie, a kiedy przejść do szczegółowego zbliżenia. Problem w tym, że choreografia walki jest dość banalna, ale tak jest próbować.

Ale żarty i wizualizacje? Zamek błyskawiczny. Black, trzeba przyznać, robi wszystko, co w jego mocy, aby jego charakterystyczna postać miała tę samą radosną, fanbojską energię, dzięki czemu istnieje przynajmniej pozory komedii, nawet jeśli wypowiadane przez niego wersety tak naprawdę go nie wspierają. Hoffman brzmi na wyczerpanego, a Awkwafina jest dziwnie przytłumiona, mamrocząca i melancholijna – to nie skarga! Po totalnym ataku dźwiękowym na moje bębenki, podczas którego występowała wokalnie Raya i ostatni smok i 2023 Mała syrena, jej występ z powodu słabego występu jest nieoczekiwaną przyjemnością. Ale to nie jest „zabawne”. A poza grą aktorską scenariusz jest po prostu bardzo, bardzo zmęczony, a większość gagów przybiera bezwładny charakter „WHOA, pozwólcie, że wskażę rzecz, która jest na ekranie! Wow, to nie jest zgodne z moimi oczekiwaniami! Jak! orzechy!” to ostatnia deska ratunku dla ludzi, którzy nie potrafią wymyślić puenty.

Warto przeczytać!  Donald Glover prezentuje zwiastun nowego filmu „Bando Stone”

A animacja po prostu łamie mi serce. Wiem, że DreamWorks od 2019 roku zaciska pasa, ale nigdy bym tego nie założył Kung Fu Panda 4 mogłaby wyglądać gorzej niż ta o osiem lat starsza Kung Fu Panda 3. To to samo studio, którego Kot w butach: Ostatnie życzenie reprezentuje panujący trend w znajdowaniu sposobu na dokonywanie ciekawych wyborów estetycznych, a stylizacja przekształca niższy budżet w wartość artystyczną. To nie to Kung Fu Panda 4 wygląda „źle” – studia nie wypuszczają „złych” animacji w latach 20. XXI wieku, komputery stały się na to zbyt dobre – ale wygląda o wiele mniej wystawnie i bujnie niż jej bezpośredni poprzednik i nie dzieje się wizualnie nic, co mogłoby to zrekompensować lub wymień to. Poza tym Mitchell nie ma nic lepszego od fascynacji Yuha projektowaniem kolorów, minimalizmem i sugestywną płaskością tradycyjnych form sztuki wschodnioazjatyckiej, więc nie ma nic lepszego niż Fajny rzeczy jak w tych filmach, z odważnym użyciem jednolitych kolorów. Jedynym momentem, w którym to w ogóle wskazuje na ten kierunek, jest scena walki we mgle, gdzie postacie to tylko sylwetki. To, że jest to zdecydowanie najlepsza sekwencja akcji w filmie, nie jest oczywiście dziełem przypadku.

Warto przeczytać!  Nowość w Apple TV Plus w maju 2024 r. — wszystkie nowe programy i filmy

Efekt końcowy jest taki, że zostało po prostu… Nic. To takie ponure, puste doświadczenie. Jego 94-minutowy czas trwania nie jest bynajmniej nadmierny, ale nadal nie wiem, co właściwie zrobili, aby go wypełnić: fabuła wydaje się po prostu obejmować Po i Zhena chodzących z miejsca na miejsce, a po około 10 minutach następuje adoptowany Po ojciec gęsi Ping (Jame Hong) i jego biologiczny ojciec panda Li (Bryan Cranston) idą w to samo miejsce, w wątku pobocznym, którego bolesny, jęczący brak pilności jasno pokazuje, że gdyby spodziewali się czwartego filmu, to absolutnie nie dałem Po drugiego ojca w trzecim filmie. W końcu Po pojawia się w tym samym pokoju co Kameleon i dochodzi do rozgrywki. To jest tak wyczerpująco puste: ani zabawne, ani atrakcyjne, ani ekscytujące. To jakby zjeść gorącą słoną wodę i nazwać ją zupą. Nie jest to na tyle niewłaściwe, żeby go nienawidzić czy coś w tym stylu, ale po prostu nie ma tu też nic, co mogłoby się podobać.

Recenzje z tej serii

Kung Fu Panda (Osborne i Stevenson, 2008)

Kung Fu Panda 2 (Tak, 2011)

Kung Fu Panda 3 (Yuh i Carloni, 2016)

Kung Fu Panda 4 (Mitchell, 2024)


Źródło