Filmy

Legion samobójców: Recenzja Dream Team nr 1

  • 12 marca, 2024
  • 5 min read
Legion samobójców: Recenzja Dream Team nr 1


Zespół kreatywny składający się z pisarki Nicole Maines, ołówka Eddy’ego Barrowsa, rysownika Ebera Ferreiry i kolorysty Adriano Lucasa wspólnie tworzą nową wersję Task Force X, która wyrusza na nową misję wywodzącą się z Tytani: Świat Bestii fabuła. W tej nowej serii bohaterka Dreamer jest postacią centralną i musi sobie poradzić z tym, jakim bohaterem chce być i jak daleko będzie musiała się posunąć, aby zachować sprawiedliwość w swoim społeczeństwie. Czy w tym pierwszym numerze pojawia się idealny scenariusz marzeń? A może ulegnie absolutnemu koszmarowi? Oto moje przemyślenia, z kilkoma drobnymi spoilerami.

W tym numerze Amanda Waller na siłę rekrutuje do Task Force X nową obsadę postaci, co stanowi intrygującą kombinację. Zespół składa się z Harley Quinn, Clock Kinga, Bizarro, Black Alice, Deadeye i bohatera Dreamera. Dreamer jest właściwie centralnym punktem serii, ponieważ Waller postrzega ją jako narzędzie do osiągnięcia władzy we wszechświecie DC poprzez wykorzystanie zdolności Dreamer do przewidywania i chodzenia po snach. Historia zaczyna się od tego, że Waller przedstawia zespołowi podsumowanie zwykłej misji „samobójczej”, w której bierze udział grupa powstańców, która przejęła broń i systemy obronne wyspiarskiego narodu Gamorra. Tak się składa, że ​​w Gamorrze panuje także zamieszanie polityczne, więc radykałowie są przygotowani na współpracę tych systemów, czego Waller nie chce, aby się wydarzyło, ponieważ stanowiłoby to główne zagrożenie dla globalnego bezpieczeństwa. Wyspa jest zablokowana przez kopułę tarczy, więc Task Force X infiltruje, korzystając z mocy Dreamera. Mimo że fabuła jak dotąd nie wkracza na nowe terytoria, nadal znalazłem w tym temacie wiele radości.

Warto przeczytać!  Vin Diesel pociągi w znanym miejscu Szybcy i wściekli na nowym zdjęciu Fast 11 BTS

Nicole Maines, jak wspomniano wcześniej, jest scenarzystką i właściwie wcieliła się w postać Dreamera w debiucie tej postaci w serialu telewizyjnym CW, Super dziewczyna. Pomyślałem, że to naprawdę fajne, ponieważ Maines, sądząc po historii, którą opowiada, prawdopodobnie zna cechy i sposób myślenia tej postaci lepiej niż większość i to widać. Dostrzega także bezwzględność Amandy Waller i komiczną stronę Harley Quinn. Podczas gdy pozostali członkowie zespołu nie mają zbyt wiele czasu na rozwój, każdy z nich ma jeszcze chwilę na podkreślenie swojej zwariowanej osobowości. Zarówno Dreamer, jak i Maines są osobami transpłciowymi i doceniam, jak płynnie Maines wplatał to w historię, nie sprawiając wrażenia wymuszonego. Podobała mi się także ta wersja Task Force X, ponieważ tak naprawdę nie widzieliśmy wcześniej tej kombinacji, a ich dynamika i wzajemne interakcje są naprawdę fascynujące.

W numerze są też momenty emocjonalne, szczególnie gdy Dreamer radzi sobie ze śmiercią mężczyzny, którego nieumyślnie zabija, używając swoich mocy. Grafika Barrowsa na tej stronie jest jednocześnie piękna i tragiczna, ponieważ daje pewien wgląd w przeszłość Dreamera. Ilustracje uwydatniają kolory Lucasa, a wkład Ferreiry naprawdę dobrze podkreślił emocje bohaterów.

Warto przeczytać!  Raport Gulte’a z połowy roku dotyczący box office’u: najlepsze filmy 2024 r.

Chociaż w większości podobał mi się ten problem, mam drobne zastrzeżenia. Przed przeczytaniem tego numeru nie znałem Dreamer i jej mocy. Chociaż jej moc wędrowania po snach została wyjaśniona w dialogach, wolałbym zobaczyć wizualizację przedstawiającą dokładnie, jak zespół wskoczył do Krainy Snów. Na jednej stronie zespół składa sprawozdanie z misji, a na następnej stronie nagle znajdują się w Krainie Snów, chociaż znajduje się tam pisemne wyjaśnienie przejścia.

Kolejnym drobnym problemem, jaki mam, jest to, że sama misja jest bardzo podobna do fabuły Jamesa Gunna Oddział samobójców film (nie pomaga to, że charakterystyka Amandy Waller i Harley Quinn przypomina też kreacje Violi Davis i Margot Robbie), w którym zespół musi zinfiltrować wyspę, która została obalona przez powstańców, a Waller ma ukryte motywy. Poza tym nie miałem innych problemów.

Polecane, jeśli…

  • Chcesz przeczytać nową historię Legionu Samobójców z wyjątkowym zespołem o innej i zabawnej dynamice.
  • Ogólnie rzecz biorąc, jesteś fanem postaci Marzyciela.
  • Cenisz dobry dialog.

OGÓLNIE

Legion samobójców: Zespół marzeń Numer 1 pokazuje, że istnieje duży potencjał, aby był to świetny występ. Historia Mainesa może nie jest od początku całkowicie oryginalna, ale dialog między zespołem jest znakomity, a komedia i dramat stanowią zdrową mieszankę. Grafika jest również na najwyższym poziomie i podnosi poziom historii. Oprócz Dreamera i Harleya nie mogę się doczekać, aby zobaczyć, jak pozostali członkowie zespołu angażują się w tę grę i jaki chaos powstaje, gdy nowa grupa zadaniowa X jest odświeżającym podejściem. Nie mogę się doczekać kolejnego numeru.

Warto przeczytać!  Recenzja La Chimera – Josh O'Connor olśniewa błyskotliwą opowieścią o włoskich rabusiach | Filmy dramatyczne

WYNIK: 8/10



Źródło