Licencja na zabijanie to brutalny film o Jamesie Bondzie, który na zawsze zmienił serial
![Licencja na zabijanie to brutalny film o Jamesie Bondzie, który na zawsze zmienił serial](https://oen.pl/wp-content/uploads/2024/06/Timothy-Dalton-in-Licence-to-Kill-770x470.jpg)
Kiedy kumpel z CIA Felix Leiter (David Hedison) w dniu swojego ślubu zostaje nakarmiony rekinem, a jego żona Della (Priscilla Barnes) zostaje zabita, Bond sprzeciwia się wszelkim rozkazom, by nie mścić swojego amerykańskiego towarzysza. Pierwotnie pomysł, że Felix Leiter mógłby zostać okaleczony przez przestępcę, pochodzi z powieści Iana Fleminga z 1953 roku Żyj i pozwól umrzećktóra była drugą książką o Bondzie, jaką Fleming kiedykolwiek napisał. Oddając cześć tej historii, Hedison, aktor, który grał Leitera w filmowej wersji Żyj i pozwól umrzeć (1973), ponownie powrócił do roli Leitera Licencja na zabijanie, mimo że nie grał tej postaci od 16 lat. Zanim Jeffrey Wright pojawił się ponownie w roli Leitera w trzech filmach o Bondzie Daniela Craiga, nikt nigdy nie grał kumpla Bonda z CIA w więcej niż jednym filmie.
Pojawienie się Hedisona na początku filmu jest jednym z pierwszych tego oznak Licencja na zabijanie tak naprawdę nie jest żadnym odejściem, ale właściwie filmem pełnym ogromnych, głębokich wcięć zarówno w historię filmową 007, jak i oryginalne książki Iana Fleminga. Na początku filmu Leiter mówi swojej żonie, że Bond był już kiedyś żonaty, co stanowi nawiązanie do W tajnej służbie Jej Królewskiej Mościpodczas gdy postać Miltona Kresta i jego różne nielegalne przestępstwa zostały przeniesione z flamandzkiego opowiadania „Rzadkość Hildebranda”.
W sensie, Licencję na zabijanie to w rzeczywistości najbardziej książkowy film o Bondzie sprzed XXI wieku, częściowo ze względu na jego wierność duchowi Iana Fleminga, ale także dlatego, że pewne aspekty historii zemsty wydają się odzwierciedlać oba Mała wioska I Hrabia Monte Cristo. Film stwarza nawet niejasne powiązanie między machizmem Fleminga a machizmem Ernesta Hemingwaya, poprzez konfrontację M (Roberta Browna) z Bondem w Hemingway House w Key West pod koniec pierwszego aktu. Kiedy M mówi Bondowi, żeby zrezygnował z misji zemsty, Dalton wygłasza niemal zbyt doskonały, jednowierszowy tekst: „Myślę, że to… ach…Pożegnanie z bronią”, nawiązując do powieści Hemingwaya z 1929 roku, która, co dziwne, ma fabułę nie różniącą się zbytnio od drugiej połowy Casino Royale.
Na wskroś Licencja na zabijanieBond mierzy się z narkotykowym królem imieniem Sanchez, granym przez jednego z najwybitniejszych aktorów charakterystycznych wszechczasów, Roberta Daviego. Być może bardziej znany jest fakt, że Sanchez jest wspierany przez uzbrojonego w nóż Dario, którego ucieleśnieniem jest bardzo młody i fantastycznie złowieszczy Benicio del Toro. Chociaż połączenie Dario i Sancheza nie jest najbardziej kultową kombinacją poplecznika i superzłoczyńcy w historii, w 1989 roku było z pewnością bardziej realistyczne niż Goldfinger i Oddjob czy Szczęki i ktokolwiek, dla kogo akurat pracował przy tym filmie.
Kiedy Davi i del Toro pojawiają się na ekranie, masz wrażenie, że to bezwzględni przestępcy o ogromnym zasięgu. Sanchez nie koncentruje się na dominacji nad światem, zamiast tego po prostu zarabia jeszcze więcej pieniędzy niż kiedykolwiek na przemycie narkotyków. W przypadku filmu o Bondzie stawki te mogą wydawać się nieco niższe niż zwykle, co częściowo sprawia, że niebezpieczeństwo występujące w filmie faktycznie działa.
Ponieważ Leiter został okaleczony tuż po sekwencji tytułowej, film sprawia, że przynajmniej trochę martwisz się o różne postacie w filmie. Jasne, nigdy tak naprawdę nie myślisz, że Bond umrze. Ale co z jego sojusznikami i kochankami? Kiedy przybywa stary, dobry Q (Desmond Llewelyn) i dla odmiany zostaje przydzielony do obowiązków agenta terenowego, pojawia się niepokój. Jeśli niezłomny sojusznik, taki jak Leiter, może zostać pokonany, czy Q jest w porządku? Większy krąg towarzyszy i bliskich Bonda jest dziwnie ważny w filmie, który, jak można by pomyśleć, byłby bardziej skupiony na nim.