Są takie dni, kiedy sprawy mają się naprawdę kiepsko. Dla Niemiec właśnie takim dniem był wtorek 30 stycznia.
Najpierw Federalny Urząd Statystyczny (tzw. Destatis) opublikował druzgocące dane gospodarcze, następnie monachijski instytut „Ifo” dodał pesymistyczną prognozę, a na koniec Międzynarodowy Fundusz Walutowy drastycznie obniżył rating Niemiec.
Podsumowanie sytuacji w pigułce: gospodarka Niemiec znajduje się w recesji, kryzys się pogłębia. Kraj pozostaje coraz bardziej w tyle. Według Destatis niemiecka gospodarka skurczyła się o 0,3 proc. w czwartym kwartale 2023 r. Razem z trzema poprzednimi kwartałami stagnacji daje to całoroczny spadek. Szczególnie negatywny wpływ miało osłabienie inwestycji w budynki i sprzęt.
Nie powinno to dziwić. Już wstępne szacunki z połowy stycznia wskazywały na tego typu wyniki, a ekonomiści od dawna spodziewali się, że gospodarka się skurczy. Ważniejsze jest zatem to, że w nadchodzących miesiącach nikt nie spodziewa się żadnej poprawy. Wynika to po części z utrzymujących się wysokich stóp procentowych.
— Zwłaszcza budownictwo jest bardzo wrażliwe na stopy procentowe i nie widać tu poprawy, co pokazują najnowsze dane dotyczące pozwoleń na budowę — mówi Martin Moryson, główny ekonomista DWS (niemiecka firma zarządzającą aktywami) na Europę. — A jednak nowe mieszkania są pilnie potrzebne, ponieważ tylko w ubiegłym roku liczba mieszkańców Niemiec wzrosła o 300 tys.
— Wygląda na to, że restrykcyjna polityka monetarna, której celem jest osiągnięcie stabilności cen w Europie i USA poprzez gwałtowne podniesienie kluczowych stóp procentowych, przyniosła skutki — mówi analityk gospodarczy „Ifo”, Timo Wollmershaeuser.
— Niemieccy przedsiębiorcy narzekają na spadający popyt w prawie wszystkich sektorach gospodarki — dodaje.
Zaległości w zamówieniach? To już przeszłość
Poduszką bezpieczeństwa dla firm były zamówienia, które zgromadziły się podczas kryzysu związanego z koronawirusem. Obecnie niewiele z niej w zostało — liczba nowych zamówień spada od wielu miesięcy.
Clemens Bilan / PAP
„Plaga naszego kraju”. Podobizny Scholza, Habecka i ministry spraw zagranicznych Analeny Baerbock na proteście w Berlinie, 18 stycznia 2024 r.
Jednocześnie nic nie jest w stanie zrównoważyć negatywnych czynników, a w firmach brakuje nadziei na poprawę sytuacji. Indeks klimatu biznesowego „Ifo”, który mierzy nastroje w gospodarce, ponownie obniżył się w zeszłym tygodniu.
Do tego ostatnio pojawiły się kolejne negatywne zjawiska. Wollmershaeuser wymienia wysoki wskaźnik zachorowań, strajki kolejarzy i wyjątkowo zimny, śnieżny styczeń. W związku z tym zakłada, że w pierwszym kwartale tego roku gospodarka ponownie się skurczy. Przewiduje spadek o 0,2 proc.
Oznaczałoby to, że niemiecka produkcja gospodarcza spadałaby przez dwa kwartały z rzędu, a Niemcy oficjalnie znalazłyby się w recesji. Jak dotąd tak się nie działo, choć od dłuższego czasu można było odnieść takie wrażenie. W rzeczywistości niemiecka gospodarka znajduje się w stagnacji od około dwóch lat.
Także Andreas Scheuerle, dyrektor do spraw gospodarki uprzemysłowionej w DekaBank, spodziewa się również kolejnego ujemnego kwartału od stycznia do marca 2024 r. I nie widzi nadziei na następne miesiące:
Trudna sytuacja Niemiec jest szczególnie widoczna w na tle zagranicy. Według zaktualizowanej prognozy gospodarczej, którą MFW przedstawił we wtorek po południu, światowa gospodarka wzrośnie w tym roku o około 3,1 proc. To o 0,2 punktu procentowego więcej niż ekonomiści MFW podali za realistyczne w październiku. W szczególności znacznie poprawiły się perspektywy dla Stanów Zjednoczonych.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w Niemczech, gdzie prognoza została ponownie obniżona, podobnie jak w październiku, o kolejne 0,4 punktu procentowego. MFW prognozuje obecnie jedynie 0,5 proc. wzrost dla Niemiec w tym roku — i dlatego nadal jest uważany za optymistyczny przez ekonomistów.
Jednak porównanie z innymi krajami ma kluczowe znaczenie, ponieważ MFW nie obniżył tak znacząco swoich prognoz dla żadnego innego kraju uprzemysłowionego. Waszyngtońscy ekonomiści widzą również, że wszystkie główne gospodarki europejskie rosną szybciej niż gospodarka niemiecka. Nawet Wielka Brytania, która bardzo cierpi z powodu konsekwencji Brexitu, według MFW urośnie w tym roku o 0,6 proc., co daje jej niewielką przewagę.
Jedyna nadzieja, jaką większość ekonomistów wiąże z Niemcami, dotyczy konsumpcji prywatnej.
— Dane dostępne w bazie danych Mastercard SpendingPulse do połowy stycznia już pokazują wzrost sprzedaży skorygowanej o ceny w sektorach detalicznym i hotelarskim od adwentu — mówi Wollmershaeuser z „Ifo” — Ożywienie siły nabywczej prawdopodobnie będzie tutaj zauważalne, ponieważ dochody prywatnych gospodarstw domowych rosną obecnie szybciej niż ceny.
Liczy na to również Michael Heise, główny ekonomista HQ Trust:
Kontrastuje to jednak z najnowszymi wynikami indeksu klimatu konsumenckiego GfK. Wskaźnik ten poprawił się na przełomie roku, ale wyniki z zeszłego tygodnia wskazują na ponowne pogorszenie.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
— Poprawa w poprzednim miesiącu była oczywiście tylko krótkim zaostrzeniem przed świętami Bożego Narodzenia — mówi Rolf Bürkl, który co miesiąc analizuje dane. Ostatnie pogorszenie jest prawdopodobnie spowodowane niedawnym wzrostem inflacji, który był również napędzany decyzjami niemieckiego rządu.
Zwrotu w zachowaniu konsumentów można zatem oczekiwać tylko wtedy, gdy zmienność cen ulegnie trwałemu złagodzeniu. Nawet ostatnia nadzieja dla niemieckiej gospodarki wisi zatem na włosku.