Lider konserwatystów we Francji wzywa do sojuszu ze skrajną prawicą
Szef francuskiej partii konserwatywnej głównego nurtu wezwał we wtorek do sojuszu ze skrajną prawicą w nadchodzących przedterminowych wyborach, wprawiając jego partię w głębokie zamieszanie, gdy fala szoku wywołana decyzją prezydenta Emmanuela Macrona o rozwiązaniu izby niższej parlamentu nadal przenika przez francuską politykę .
Oświadczenie dokonane przez Érica Ciottiego, szefa Partii Republikańskiej, stanowiło historyczne zerwanie z ugruntowaną linią partii i jej powiązaniami z byłym prezydentem Charlesem de Gaulle’em. Apel pana Ciottiego natychmiast spotkał się z chórem gniewnej dezaprobaty w jego własnych szeregach.
Żaden przywódca żadnej francuskiej partii politycznej głównego nurtu nigdy wcześniej nie nawiązał potencjalnego sojuszu ze Zjednoczeniem Narodowym Marine Le Pen ani z jego poprzednikiem, Frontem Narodowym. Jednak w całej Europie bariery dla tego, co od dawna uważano za skrajnie nacjonalistyczną prawicę, zanikają, w miarę jak partie te zmieniają swoje stanowiska i w miarę kształtowania się szerszego konsensusu co do tego, że należy ograniczyć nielegalną imigrację na dużą skalę przez nieszczelną granicę Unii Europejskiej.
Wybory do Zgromadzenia Narodowego, niższej i potężniejszej izby francuskiego parlamentu, zaplanowano na 30 czerwca i 7 lipca. Macron zwołał je w zeszłym tygodniu po tym, jak jego partia poniosła dotkliwą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego, zdobywając zaledwie 14,6 proc. głosów w całym kraju, w porównaniu z około 31,4 procentami głosów w Zgromadzeniu Narodowym pod przewodnictwem protegowanego pani Le Pen, Jordana Bardelli. Jeszcze gorzej wypadli Republikanie, z zaledwie 7,25 proc.
Bardella (28 l.), który stał się nową i bardzo popularną twarzą francuskiej polityki podczas kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, z zadowoleniem przyjął oświadczenie pana Ciottiego i określił je jako „przedkładanie interesów narodu francuskiego ponad interesy naszych partii”.
W wywiadzie dla telewizji TF1 Ciotti powiedział we wtorek, że jego partia stała się „zbyt słaba”, aby utrzymać się samodzielnie, i musi zawrzeć porozumienie ze Zjednoczeniem Narodowym, aby utrzymać w izbie niższej znaczną grupę prawodawców. Republikanie, partia, która przez długi czas dominująca siła we francuskiej polityce za prezydentury Nicolasa Sarkozy’ego i Jacques’a Chiraca, ma zaledwie 61 prawodawców w 577-osobowym Zgromadzeniu Narodowym i może zaobserwować dalszy spadek tej liczby.
Gdyby takie porozumienie zostało sformalizowane – w ramach Zgromadzenia Narodowego zgodziłaby się nie wystawiać kandydatów przeciwko Republikanom w niektórych okręgach – byłby to pierwszy raz, kiedy francuscy centroprawicowi konserwatyści współpracowali ze skrajną prawicą. To z kolei utrudniłoby Macronowi utworzenie po wyborach jakiejkolwiek koalicji, która utrzymałaby partię pani Le Pen od władzy.
„Potrzebujemy sojuszu, pozostając jednocześnie sobą” – powiedział Ciotti. Później zapytany przez reporterów w siedzibie partii, co stało się z barierą, którą tradycyjne partie we Francji zwykle wznoszą wokół skrajnej prawicy, odmówił, nazywając to określenie „niestosownym” i „całkowicie niepasującym do sytuacji we Francji”. ”
„Francuzi nie widzą kordonu sanitarnego” – stwierdził, odnosząc się do tego, co czasami nazywano „tamą” przeciwko skrajnej prawicy. „Widzą zmniejszoną siłę nabywczą, widzą brak bezpieczeństwa, widzą zalew migrantów i chcą odpowiedzi. Macron przez siedem lat nie był w stanie udzielić konkretnych odpowiedzi, wykraczających poza zwykłe słowa, dlatego dzisiaj uważam, że musimy zmienić metodę”.
Wielu wysokiej rangi konserwatywnych polityków, którzy ostrzegali przed jakimkolwiek sojuszem ze skrajną prawicą, natychmiast stwierdziło, że jest to niedopuszczalne i wezwało Ciottiego do rezygnacji.
Gérard Larcher, wpływowy przywódca Partii Republikańskiej i przewodniczący francuskiego Senatu, powiedział, że pan Ciotti „nie może już dłużej przewodzić naszemu ruchowi”. Valérie Pécresse, szefowa regionu Ile-de-France, w skład którego wchodzi Paryż, stwierdziła, że Ciotti „sprzedał duszę”. Olivier Marleix, najwyższy republikański poseł w izbie niższej, powiedział, że Ciotti musi ustąpić.
Odmówił tego i nie było od razu jasne, ilu republikańskich prawodawców pójdzie w jego ślady i zgodzi się na współpracę ze Zgromadzeniem Narodowym.
Jednak szokująca wiadomość może zwiastować rozłam w szeregach Republikanów, co jest najnowszym sygnałem, że stały rozwój partii pani Le Pen sprawił, że partie głównego nurtu, które zdominowały powojenną francuską politykę, zaczęły walczyć o znaczenie.
Republikanów, których nazwy przeszły kilka zmian, wywodzi się od prawicowej partii założonej przez de Gaulle’a po II wojnie światowej, co stanowi dziedzictwo historyczne, które przez lata wiązało się z sojuszem ze skrajnie prawicową klątwą. W końcu De Gaulle walczył i pokonał rząd Vichy, który przewodził Francji we współpracy z nazistami w latach 1940–1944.
Gérald Darmanin, minister spraw wewnętrznych, który w 2017 r. opuścił Partię Republikańską, aby połączyć siły z Macronem, powiedział, że Ciotti „podpisał porozumienia monachijskie i doprowadził do hańby rodzinę gaullistów”, co stanowi odniesienie do porozumienia monachijskiego z 1938 r., które przekazało część Czechosłowacji Hitlerowi i doprowadził brytyjskiego premiera Neville’a Chamberlaina do ogłoszenia „pokoju dla naszych czasów”. Rok później wybuchła II wojna światowa.
„To haniebne. Francuzi, obudźcie się!” dodał pan Darmanin.
W ciągu ostatnich kilku lat linia partii Republikanów przesuwała się coraz bardziej w prawo, zwłaszcza w kwestiach przestępczości i imigracji. Powstał rozdarcie między tymi, którzy opowiadają się za sojuszem z centrystami Macrona, a tymi, którzy chcą bardziej przechylić się na prawo.
Ciotti jest prawodawcą reprezentującym Niceę, gdzie skrajna prawica radzi sobie wyjątkowo dobrze. W zeszłym tygodniu zwyciężyło tam Zjednoczenie Narodowe, zdobywając ponad 30 procent głosów w wyborach europejskich, podczas gdy Republikanie pozostali na szóstym miejscu.
W lawinie wiadomości w mediach społecznościowych koledzy Ciottiego z partii szybko próbowali scharakteryzować jego oświadczenie jako stanowisko osobiste, a nie oficjalne.
„Éric Ciotti mówi tylko za siebie” – powiedział Jean-François Copé, burmistrz Meaux i były minister, który stał na czele partii. „Musi natychmiast zrezygnować z prezydentury Republikanów, jego pochwała dla skrajnej prawicy jest nie do przyjęcia i sprzeczna ze wszystkimi wartościami, których bronimy”.
Zapytana w radiu Franceinfo o dalsze kroki, wiceprzewodnicząca partii Florence Mosalini-Portelli odpowiedziała bez ogródek.
„Zwalniamy go” – powiedziała o panu Ciotti.
Może to wydawać się proste, ale decyzja pana Ciottiego o otwarciu drzwi na skrajną prawicę nie była aktem czystego, osobistego kaprysu. Odzwierciedla to znaczący nurt w jego partii, a także trwającą szerszą akceptację poglądu, że Zgromadzenie Narodowe może pewnego dnia legalnie rządzić Francją.