Filmy

Linda Perry: Niech tu umrze Recenzja: Doktor jest brutalnie szczery

  • 7 czerwca, 2024
  • 5 min read
Linda Perry: Niech tu umrze Recenzja: Doktor jest brutalnie szczery


Nie wiem jak reszta z Was, ale minęły 42 lata, a moje życie wciąż próbuje wspiąć się na tę wielką górę nadziei. No wiesz, dla celu. Myślę więc, że zawsze czułem jakąś więź z Lindą Perry, potężną piosenkarką i autorką tekstów, której najsłynniejszy utwór – „What’s Up” nagrany przez jej krótkotrwały i (jak na ironię) platynowy zespół 4 Non Blondes – to prawdopodobnie najlepsza piosenka, jaką kiedykolwiek stworzono.

Twój przebieg może się różnić, ale jeśli tak się stanie, Twój przebieg będzie wyłączony. „What’s Up” to wyjątkowa ballada, pełna nadziei i głębokiej depresji. Jeśli znasz tylko tę piosenkę 4 Non Blondes – a ponieważ zespół wyprodukował tylko jeden album, jest duża szansa, że ​​tak jest – możesz nie wiedzieć, że Linda Perry przez dziesięciolecia pisała i produkowała hity dla artystów takich jak Christina Aguilera („Beautiful”), Pink („Rozpocznij imprezę”) i Gwen Stefani („Na co czekasz?”).

Nowy dokument Dona Hardy’ego „Linda Perry: Let It Die Here” przedstawia muzyka w środku stresująco produktywnego okresu. Produkuje piosenki dla Dolly Parton i Kate Hudson, organizuje wydarzenie EqualizeHer w South by Southwest w celu promowania równości płci w przemyśle muzycznym oraz opiekuje się agresywną matką, która wywarła duży wpływ na muzykę Perry’ego. Nigdy nie widzimy matki Perry’ego na filmie, ale jest wszędzie, w animowanych anegdotach i bolesnych fotografiach, prześladując córkę przez całe życie.

Warto przeczytać!  Longlegs: horror, który ludzie nazywają „najlepszym filmem o seryjnym mordercy ostatnich lat”

Często w filmach dokumentalnych o znanych i płodnych artystach wydmuchuje się dym i skupia się na tym, jak wspaniali są. Niedawny film Rona Howarda „Jim Henson: Idea Man” to przyjemna, ale wychwalana reklama własności intelektualnych wielkiego Muppeteera, która mogła wywołać jedynie niejasną krytykę dotyczącą jej tematów; pracował za dużo, mógł spędzać więcej czasu ze swoimi dziećmi, ale przede wszystkim był cudownym supergeniuszem. „Linda Perry: Niech tu umrze” również nie ma zbyt wielu ostrych słów na temat swojego tematu, ale ten dokument nie odgrywa roli hagiografii, ponieważ Perry ma wiele ostrych słów wobec siebie.

Perry spędza większość „Let It Die Here” na zamartwianiu się za to, że się pobiła. Doskonale wie, że jest utalentowana, ale wie też doskonale, że większość tego talentu zarezerwowała dla innych ludzi. Na początku dokumentu Hardy siada, by napisać piosenkę dla siebie, a nie innego artysty, i zdaje sobie sprawę, że nie zna już własnego głosu. Jej domyślne ustawienie to to, co nazywa „Kobiecą Springsteen”, ale nawet to jej nie odpowiada.

Warto przeczytać!  Stevenowi Spielbergowi zaskakująco podobała się ta komedia o seksie dla nastolatków z 2004 roku

Więc chociaż ma jedną z najbardziej niesamowitych karier na świecie oraz przyjaciół i współpracowników, którzy ją kochają i podziwiają, Perry nie przestaje naciskać. Opisuje swój pracoholizm jako cykl samogwałtu. Przytłaczający stres i niepokój nie pomagają jej w dążeniu do celów, wręcz ją dręczą, bo uważa, że ​​zasługuje na cierpienie. Kiedy mówi: „Nie wiem, jak przestać”, opisuje syzyfową tragedię.

Film Dona Hardy’ego ma fantazyjne akcenty. Najbardziej niepokojące anegdoty Perry o próbach samobójczych jako nastolatka lub o tym, jak spadła z budynku na metamfetaminie, są animowane w żywych animacjach poklatkowych. Ale najbardziej niesamowite są jej desperackie wołanie o pomoc, nawet jeśli tylko woła sama do siebie. Obraz Perry tańczącej do „Take the Long Way Home” Supertramp, radośnie uświadamiającej sobie, że nie tańczyła od zawsze, a potem natychmiast załamującej się, bo właśnie zdała sobie sprawę, że nie tańczyła wiecznie, jest momentem równie smutnym i pięknym jak ty prawdopodobnie znajdziesz.

Są fragmenty „Let It Die Here”, które ilustrują proces Perry, i takie, które ujawniają ukryte prawdy o jej życiu. To niesamowite patrzeć, jak przejmuje nad sobą kontrolę, być może po raz pierwszy w życiu. Ale ja na przykład jestem bardzo wdzięczny za jej bezbronność, ponieważ w branży rozrywkowej – i wielu innych branżach – jest zbyt wielu ludzi, którzy żyją w ciągłej presji. Nie wszyscy z nas są bogaci i wielu z nas jest samotnych. Bierzemy udział w każdym możliwym koncercie i uparcie gonimy za każdą wypłatą, bo nie wiemy, jak inaczej przetrwać, dopóki zdecydowanie za późno nie odkryjemy, że nasze strategie przetrwania nas zabijają. Kim jesteśmy, jaki był sens całej tej pracy, czy kogokolwiek to obchodzi, kiedy będziemy martwi i pochowani?

Warto przeczytać!  Nowy film akcji Alana Ritchsona nie był wystarczająco brutalny dla Gwiazdy Reachera

„Linda Perry: Let It Die Here” przypomina tym z nas, którzy znajdują się w podobnych sytuacjach, że te bolesne ścieżki zostały dobrze przebyte i że zewnętrzny sukces, który naszym zdaniem może wypełnić dziury w naszych duszach, zwykle okazuje się pretekstem do jeszcze większego wysiłku . Dlatego czasami płaczemy, leżąc w łóżkach, żeby wyrzucić z siebie to wszystko, co siedzi nam w głowach. Jeśli Linda Perry zdoła przetrwać te wszystkie tortury, które sama sobie zadaje, i odnajdzie spokój, to może to, co dzieje się z resztą z nas, nie musi być tak przytłaczające.

Biuro z widokiem Jane Rosenthal


Źródło