Podróże

Lodowy hotel w Quebecu to fajne miejsce na pobyt – Pasadena Star News

  • 15 lutego, 2023
  • 11 min read
Lodowy hotel w Quebecu to fajne miejsce na pobyt – Pasadena Star News


Wejście do hotelu de Glace lśni nocą. Do zbudowania tegorocznej zamarzniętej kwatery potrzeba było ponad 30 000 ton śniegu i 2300 bloków lodu. (Zdjęcie autorstwa Normy Meyer)

Miałem wypadek w Ski-Doo na krótko przed tym, jak położyłem się spać w spektakularnym statku kosmicznym w temperaturze poniżej zera, zbudowanym w całości z lodu i śniegu. Taka jest zimna prawda.

Właściwie chwyciłem dłońmi w rękawiczkach wokół Wypadku Ski-Doo, tak zgryźliwie nazywa się dżinowy koktajl serwowany w rzeźbionej w lodzie szklance w kształcie kostek w neonowo świecącym lodowym barze Hotelu de Glace w Quebecu. Potrzebowałem rozgrzewacza do kości, ponieważ wkrótce będę walczył z moim arktycznym śpiworem w moim fantastycznym, zimnym pokoju w stylu Juliusza Verne’a w jedynym lodowym hotelu w Ameryce Północnej.

Zimowy, kapryśny Hotel de Glace (po francusku Ice Hotel) zwalił mnie z nóg swoją kreatywnością, ale to była tylko część mojego wspaniałego pobytu w czarującym mieście Quebec i jego okolicach. Innego wieczoru, około 20 minut drogi od pałacu polarnego, stworzyłem „gadający kij” ze starszym z Pierwszego Narodu, a potem ponownie zwinąłem się w kłębek w ciężkim śpiworze, aby spędzić samotną noc w tradycyjnym długim domu rdzennych mieszkańców po tym, jak zostałem nawiedzony przez plemienne mity. Kilka dni wcześniej eksplorowałem 400-letnie brukowane uliczki i mury obronne Starego Quebecu w stylu europejskim, wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, który obejmuje przypominający zamek hotel, w którym można się zdrzemnąć w apartamencie księżniczki Grace z Monako obok jej plastikowego – okulary w oprawce i białe rękawiczki Hermes w rozmiarze 6 1/2.

Ekstrawagancki bar w hotelu de Glace to bez wątpienia najfajniejsze miejsce na drinka. (Zdjęcie autorstwa Normy Meyer)

Oui! Oui! Gorąco polecam moją podróż po Quebecu, która łączy w sobie historię, kulturę, przepych, emocje (będziesz wrzeszczeć, zjeżdżając po zjeżdżalni saneczkowej wzniesionej w 1884 roku) i francusko-kanadyjski pizzazz (wszyscy, których spotkałem, mówili również po angielsku i, merci beaucoup, byli niezwykle pomocni) .

Kochanie, w środku jest zimno

Zamrożone starożytne bóstwa — w tym Nyks, grecka bogini nocy i Morfeusz, grecki bóg snów — wpatrywały się we mnie lodowato obok kryształowych jońskich kolumn w eterycznym holu z motywami helleńskimi hotelu de Glace. Czy przeklinali mnie bezsennością? Stamtąd przedzierałem się w śnieżnych butach przez kolorowo oświetloną komnatę nieożywionych paryskich biesiadników; wysoko kopiące dziewczyny z can-can tańczyły na różowej ścianie prowadzącej do chill baru i salonu. Nieopodal, w przestronnej sali, ogromny szalony naukowiec przeprowadził zwariowany eksperyment z udziałem ogromnych probówek, chomika na kole i jeżącego włosy krzesła elektrycznego.

Dziewczyny z kankana tańczą w paryskiej sekcji prowadzącej do baru i salonu w hotelu de Glace. (Zdjęcie autorstwa Normy Meyer)

W tym zdumiewającym hotelu o powierzchni 46 000 stóp kwadratowych, który jest otwarty corocznie od początku stycznia do połowy marca, każdy cal brrrrr jest wyrzeźbiony w lodzie lub śniegu; załóż swoją bufiastą kurtkę, ponieważ powietrze w środku unosi się w okolicach 23 stopni. Teraz, w 23. roku istnienia, cud architektury jest odbudowywany od podstaw późną zimą (zawsze debiutuje w nowym wystroju) i rozbierany wiosną. W tym sezonie dostępnych jest 30 sypialni, w tym 22 tematycznych, więc między innymi możesz wyczołgać się na koi przed gigantycznym zielonym Frankensteinem, Zen podczas drzemki obok imponującego, rzeźbionego Buddy, złapać Rok Królika z przymkniętymi oczami z kurtyzaną i Chińczykiem świątyniach lub drzemać obok ogromnego nadwornego błazna trzymającego nagiego skrzata.

Warto przeczytać!  Światowe ograniczenia podróży Covid-19 w lutym 2023 r

Chociaż jednodniowi goście mogą zwiedzić całą posiadłość (bilety kosztują około 22 USD), odważniejsi ludzie kucają do rana (zakwaterowanie na lodzie kosztuje od 298 USD i obejmuje zwykły ogrzewany pokój po drugiej stronie hotelu Valcartier na bagaż, prysznice i potencjalne bombardowanie). Wraz z innymi drzemiącymi gośćmi wzięłam udział w „obowiązkowym szkoleniu” — kluczową wskazówką modową był brak bawełny i cienkie warstwy, dzięki czemu nie spocisz się i nie zmarzniesz w śpiworze. (Uwaga: nie byłem totalnym nowicjuszem — wiele lat temu przeżyłem noc w lodowym hotelu w Finlandii.)

Wieczorem spacerowałem do mojego buduaru science-fiction przez magiczny labirynt białych korytarzy wyłożonych rzeźbami, na początek, łosia, demonicznego smoka, wielbłąda, syreny przeskakującej przerażoną wieśniaczkę, nosorożca i znak drogowy Route 66.

Mój gwiezdny apartament Juliusza Verne’a był lodowcową galaktyką, skąpaną w czerwonym i niebieskim nastrojowym świetle i naśladował słynnego XIX-wiecznego francuskiego pisarza, który pisał o dzikich podróżach na Księżyc. Znajdowałem się zarówno w pozaziemskim statku, jak iw innym świecie, otoczonym oświetlonymi kraterami księżyca, koralową florą, planetami, rakietą, trzema astronautami i iluminatorami spoglądającymi na gwiazdy i Saturna. Zapadła cisza.

Aby przygotować się do spania, usiadłem na moim (wilgotnym) pokrytym materacem, który znajdował się na szczycie lodowego statku kosmicznego, i sięgnąłem, by położyć telefon na stoliku, z wyjątkiem tego, że był cały z lodu, zanim niezdarnie wbiłem stopę w zamarzniętą podłogę podczas przebierania się w nieprzepocone, czyste skarpetki. Potem rozłożyłem się na płasko, przekręciłem przypadkowo do tyłu do polarowej torby „mumii” z kapturem, a potem wcisnąłem się do otulającego kokonem śpiwora North Face, z którym następnie daremnie szarpałem się, ponieważ (zamrożenie mózgu) miałem obrócony kaptur, rzep na szyi i zamek błyskawiczny. Jakimś cudem rozebrałam się do termiki i czapki, a potem omal nie spadłam z łóżka w workach na zwłoki, pochylając się, by wepchnąć ciężkie ubrania do worka na ziemi.

Warto przeczytać!  Pięć miejsc turystycznych, w których fotografowanie jest zabronione

Dodatkową korzyścią było to, że mój pokój miał na krótko rozpalony kominek, który wyglądał, ale nie ogrzewał (stopiłby moje luksusowe igloo), więc z błogością obserwowałem migoczące płomienie i delektowałem się tym, jak niezwykłe jest przebywanie w tym lodowym kosmosie, który zdarza się raz w życiu. W końcu odpłynąłem, czując się wspaniale. Przysięgam, to był najlepszy sen, jaki miałem od miesięcy!

Zanurzony w narodzie Huron-Wendat

Ekionkiestha’ National Longhouse oferuje prywatne noclegi. W tradycyjnych czasach długie domy mogły pomieścić do 80 osób i przechowywać ich wędzone mięso. (Zdjęcie autorstwa Normy Meyer)

Zabawne, że uwielbiam gadać, bo cierpliwa tubylcza kobieta, Francine, uczyła mnie robić gadający kij, nadal używany po tysiącach lat w radach plemiennych. Tylko ten, kto trzyma ozdobioną gałązkę, może mówić i należy go szanować. Pierwszy zawinięty symbol, pokos skóry jelenia, reprezentował Klan Jelenia, znany z dyplomacji. Drewniane koraliki, które nawlekłam, były w czterech kolorach koła lekarskiego. Kiedy zawiązywałam maleńką saszetkę z tytoniem, Francine zauważyła, że ​​palenie daje mężczyznom intuicję, którą mają już kobiety. Ptasie pióra oznaczały „twoje autentyczne cechy”; skrawek czerwonego filcu oznaczał „miłość we wspólnocie”.

Huron-Wendat to ludy Pierwszego Narodu, a ja zagłębiałem się w ich bogatą kulturę w wyjątkowym kompleksie: Hotel-Musee Premieres Nation nad brzegiem rzeki Akiawenrahk. Pod jednym dachem znajduje się współczesna, ziemista chata z 55 pokojami (ozdobiona łapaczami snów i dziełami Aborygenów), imponujące muzeum (artefakty od kajaków po kociołki), sesje opowiadania historii, warsztaty rzemieślnicze i znakomita restauracja prowadzona przez nagrodzonego gwiazdką Michelin Francuski szef kuchni zainteresowany rdzennym terroirem. Przyznaję, że byłem nieco zaskoczony, gdy zobaczyłem skóry kojota, z nogami i twarzami, udrapowane na kanapach w holu. Wieki temu Wendaci byli sprytnymi handlarzami futrami; skóry utrzymywały je również przy życiu podczas brutalnych zim.

Przy użyciu projekcji świetlnych leśny spacer Onhwa 'Lumina zawiera emocjonalny pokaz o przodkach Wendatów. (Zdjęcie autorstwa Normy Meyer)

Po zmroku spacerowałem po olśniewającym lesie. W niewielkiej odległości od hotelu znajduje się Onhwa’ Lumina, multimedialna godzinna przejażdżka przez lasy i kulturę Wendat. Światła, projekcje wideo i poruszająca ścieżka dźwiękowa oddają hołd przodkom, przekonaniu, że wszystkie istoty są równe, oraz historii stworzenia na skorupie Wielkiego Żółwia.

Wracając do hotelu, zbliżała się pora spania w sąsiednim, odizolowanym długim domu Ekionkiestha’ National Longhouse, który jest repliką rustykalnych domów Wendatów z czasów przedkolonialnych sprzed 1534 roku. (Jeśli nie możesz tego wytrzymać, pobyt w długim domu wiąże się z pokój w hotelu Premieres Nation, od 370 USD za osobę, w tym niektóre posiłki i dodatki.)

Nastoletni gawędziarz śpiewa i opowiada legendy Wendatu przed snem w tradycyjnym, rustykalnym długim domu. (Zdjęcie autorstwa Normy Meyer)

Długi dom z brudną podłogą miał 60 stóp długości, jego prymitywne wnętrze zbudowano z jesionu i cedru, z trzema palącymi się ogniskami do ogrzewania i około 20 skórami kojota i czarnego niedźwiedzia ułożonymi na 12 przypominających półki pryczach, do których można było dostać się po małych drabinach, i potencjalnie do spania 30 osób. Miałem całe miejsce dla siebie.

Warto przeczytać!  Strajki w branży turystycznej w Europie: zakłóceń w lotach i pociągach, których można się spodziewać w okresie świątecznym

Kiedy siedziałem na kłodzie, 17-letni Diego, bijący w bęben, tradycyjnie ubrany gawędziarz Klanu Żółwia, teatralnie opowiadał mity i legendy o babciach, gwiazdozbiorach i Niebiańskim Świecie. Na koniec zaśpiewał kołysankę Wendata. Potem kazałem mu zdjąć niedźwiedzią skórę z mojej kabiny, zanim wspiąłem się do śpiwora na trzcinową matę i cofnąłem się o 1000 lat.

Miejsce narodzin francuskiej Ameryki Północnej

Stare Miasto w Quebecu jest wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i uroczym miejscem w Kanadzie w stylu europejskim. (Zdjęcie autorstwa Normy Meyer)

Pierwszy raz ujrzałem Stary Quebec z pokoju na siódmym piętrze piętrowego hotelu Le Capitole (gdzie w 1953 roku Alfred Hitchcock miał światową premierę filmu „Wyznaję”). osobliwe europejskie budynki ze śnieżnymi dachami.

Miłośnicy zabawy na sankach wciąż zjeżdżają po drewnianym torze saneczkowym zbudowanym w 1884 roku na Dufferin Terrance w Starym Quebecu. (Zdjęcie autorstwa Normy Meyer)

Uhonorowany przez UNESCO Stary Quebec jest najbardziej nienaruszonym ufortyfikowanym miastem na północ od Meksyku, otoczonym kamiennymi murami obronnymi od francuskiego założenia w 1608 roku i przejęcia przez Brytyjczyków w XVIII wieku. Całkowicie po nim można spacerować, ma armaty, kolejkę linową na klifie, 400-letnie malownicze uliczki z butikami i nie tylko. Zatrzymałem się przed kościołem katolickim na najstarszym placu, filmowym zastępstwie Francji, kiedy Tom Hanks aresztował Leonarda DiCaprio pod koniec „Złap mnie, jak potrafisz”.

Brama Saint-Jean, pochodząca z końca XVII wieku, otwiera sklepy i restauracje w Starym Quebecu. (Zdjęcie autorstwa Normy Meyer)


Źródło