Filmy

Mackowy terror w paryskim projekcie mieszkaniowym

  • 26 kwietnia, 2024
  • 5 min read
Mackowy terror w paryskim projekcie mieszkaniowym


Obejrzyj Nagrody muzyki latynoamerykańskiej

Bardzo udany debiut fabularny francuskiego reżysera Sebastiena Vanicka zapewnił mu już przydział do kolejnego filmu „Martwego zła”.

W dziwnym momencie dystrybucji w tym miesiącu ukazały się aż dwa importowane, na wpół komediowe thrillery przedstawiające rozpadający się apartamentowiec zaatakowany przez gigantyczne pająki. W amerykańskich kinach gra już australijski „Sting”, co jest zabawne, choć stereotypowe. Zupełnie inną klasą jest jednak francuski „Infested”, pierwszy film pełnometrażowy reżysera Sebastiena Vanicka, po kilku imponujących filmach krótkometrażowych. Natychmiastowy klasyk gatunku, jest zabawny, a potem trochę – koncepcyjnie niczym niezwykłym, ale zaradnym, energicznym, stylowym i wesołym stworzeniem o ponadprzeciętnym zainteresowaniu ludzkim charakterem.

Osiągnięcie to zostało należycie odnotowane: „Vermines” (oryginalny tytuł), przeznaczony jako premiera w streamingu, spodobał się producentowi do tego stopnia, że ​​najwyraźniej nalegał na premierę w kinie domowym, pomimo dużego opóźnienia, które narzuca jego premierę w innych formatach w ramach Prawo francuskie. Od końca ubiegłego roku film był wyświetlany na dużych ekranach w wielu krajach, choć w USA 26 kwietnia trafił bezpośrednio na specjalną platformę streamingową Shudder. Tymczasem Vanicek osiągnął już swój wielki sukces: podobno został wybrany ręcznie przez Sama Raimiego wyreżyserować kolejny film fabularny z serii „Martwe zło” (do którego napisze także scenariusz wraz ze współscenarzystą „Infested” Florentem Bernardem).

W prologu kilku Arabów metodycznie szuka czegoś tuż pod dnem pustyni. Kiedy zostanie znaleziony, jeden z nich zostaje ugryziony i bezceremonialnie znieważony przez swoich towarzyszy, którzy zbierają wiele okazów do wysyłki za granicę. Jakimś cudem jeden z tych pajęczaków trafia na zaplecze zagraconego paryskiego sklepu, gdzie zostaje szpiegowany przez Kaleba (Theo Christine), którego wieloma zajęciami jest zbieranie i sprzedaż egzotycznych gatunków. Zabiera go z powrotem do mieszkania w zaniedbanym podmiejskim osiedlu budynków użyteczności publicznej, które dzieli z siostrą Manon (Lisa Nyarko). Skaczą sobie do gardeł, między innymi dlatego, że ona ma nadzieję wyremontować i sprzedać mieszkanie odziedziczone po zmarłej matce, podczas gdy on nie ma zamiaru wyjeżdżać.

Przybywa i odkrywa, że ​​po raz kolejny wyłączyła ogrzewanie potrzebne do utrzymania w szklanych zbiornikach wielu stworzeń z menażerii jego sypialni. Później doprowadza go do jeszcze większej wściekłości, zapraszając przyjaciół Lilę (Sofia Lesaffre) i Jordy’ego (Finnegan Oldfield) – zdecydowanie nie, ponieważ obaj młodzi mężczyźni byli najlepszymi kumplami przed poważną kłótnią, która przez jakiś czas pozostaje niewyjaśniona. Teraz najlepszym przyjacielem Kaleba jest Mathys (Jerome Neil), mieszkaniec budynku, który żongluje jeszcze bardziej wątpliwie legalnymi pobocznymi sprawami niż jego kumpel.

Ich sprzeczki nie robią tu większego wrażenia, w hałaśliwym środowisku niezliczonych grup etnicznych i narodowości imigrantów stłoczonych w budynku, którego rozpadająca się infrastruktura jest przedmiotem wielu skarg, ale nigdy nie jest naprawiana. Wkrótce jednak wszyscy będą musieli się martwić czymś znacznie gorszym: egzotyczny nowy nabytek Kaleba (którego nazywa „Rihanną”) okazuje się drapieżnikiem z najwyższej półki. Nie trzeba tracić czasu na uwolnienie się, a następnie wyklucie potomstwa, które szybko rośnie pod względem wielkości i liczebności, co oznacza boom populacyjny, w którym dwunożni lokatorzy odgrywają bezradną, makabryczną rolę. Zanim Kaleb i jego rówieśnicy zorientują się, co się dzieje, ucieczka jest prawie niemożliwa — policja zamknęła budynek w celu poddania go kwarantannie.

Vanicek powiedział, że wymyślił film po części, aby przeciwstawić się zwykłemu obrazowi ekranowemu Banlieue kompleksy mieszkaniowe jako centra wyłącznie gangów, narkotyków i przestępczości. Chociaż te choroby istnieją, jego własne doświadczenie życiowe pokazało, w jaki sposób podtrzymują one również złożone wielokulturowe społeczności, które pomimo wszystkich problemów są w dużej mierze harmonijne i funkcjonalne. Portret jednego z takich mikrokosmosu, przedstawiający ludzi z Afryki, Bliskiego Wschodu, Azji i innych, dogaduje się w kłótliwym, ale sąsiedzkim stylu z dużą dozą humoru. Najbardziej kwaśną nutę uderza mocno ksenofobiczny biały mieszkaniec (Emmanuel Bonami), który jest przekonany, że wszyscy inni to narkotykowy król.

Christine od razu nas przekonuje swoim zmotoryzowanym bohaterem, a pozostali bohaterowie są równie sympatyczni. Vanicek ma niemalże Prestona Sturgesa talent do wprawiania swojego zespołu w zabawne szaleństwo słownej walki. Kiedy bystre, naglące tempo redakcyjne zatrzymuje się w późniejszym momencie, aby pozwolić na chwilę zbiorowego żalu, miarą serca tego filmu o „potwornym robaku” jest to, że łzawa pauza jest w rzeczywistości raczej wzruszająca.

Mimo to główną atrakcją jest zobaczenie, jak duże ludzkie siedlisko zamienia się w gigantyczną, obrzydliwą pajęczynę, a „Zainfekowani” z pewnością działa na tym trzewnym poziomie przerażającego, pełzającego strachu, paniki i wzdrygnięcia. Są przerażające, włochate scenografie, zwłaszcza jedna z Lilą uwięzioną w kabinie prysznicowej, a następnie niebezpieczna grupa idzie korytarzem w piwnicy.

Przez cały czas reżyser i jego współpracownicy utrzymują napiętą równowagę pomiędzy komedią, charakterem, napięciem i dreszczykiem emocji, przy pierwszorzędnym wkładzie, przypuszczalnie skromnymi środkami, ze wszystkich działów technologii i projektowania. Efekty stworzeń są ostre i liczne, a jednocześnie rozsądnie krótkie. W zdjęciach Alexandre’a Jamina i scenografii Arnauda Bouniorta nie brakuje atmosferycznego napięcia. Ogólny efekt wywołujący zawroty głowy, został ładnie wzmocniony oryginalną ścieżką dźwiękową Douglasa Cavanny i Xaviera Caux oraz kilkoma wybranymi galijskimi utworami hip-hopowymi.

Jeśli ostatni akt opowieści na parkingu jest prawdopodobnie nieco antyklimatyczny po poprzednich wydarzeniach, „Infested” pozostaje dobrą gratką dla miłośników horrorów, a jego kontrola tonalna jest ograniczona przez nieoczekiwanie stonowane, ale doskonałe wyciszenie.


Źródło

Warto przeczytać!  10 najlepszych thrillerów wojennych, ranking