Świat

Macron gości Bidena w Paryżu, honorując nie zawsze łatwą więź

  • 8 czerwca, 2024
  • 8 min read
Macron gości Bidena w Paryżu, honorując nie zawsze łatwą więź


W słońcu Normandii, w obecności ocalałych amerykańskich weteranów, którzy osiemdziesiąt lat temu pomogli odwrócić losy wojny z Hitlerem, prezydent Francji Emmanuel Macron mówił w zeszłym tygodniu o „więziach krwi przelanej za wolność”, która łączy jego kraj z Stany Zjednoczone.

Jest to więź, która sięga czasów założenia Stanów Zjednoczonych w 1776 roku i zdecydowanego poparcia Francji dla amerykańskiej niepodległości przeciwko Brytyjczykom. Burzliwe i często napięte, gdy Francja najeży się amerykańskim powojennym przywództwem w Europie, więzi między Paryżem a Waszyngtonem są mimo to trwałe.

Pięciodniowy pobyt prezydenta Bidena we Francji, wyjątkowo długa wizyta amerykańskiego prezydenta, zwłaszcza w roku wyborczym, jest mocnym świadectwem tej przyjaźni. Ale to ilustruje jego obosieczny charakter. Francuska wdzięczność za amerykańskie poświęcenie, jak zawsze, nieprzyjemnie konkuruje z gaullistowską niechęcią wobec jakichkolwiek oznak służalczości.

Te konkurujące wątki będą tłem wystawnej kolacji państwowej w Pałacu Elizejskim w sobotę, podczas której Macron odwdzięczy się za wizytę państwową, którą Biden zorganizował dla niego w Białym Domu w grudniu 2022 r., będącą pierwszą w jego administracji.

Toasty i życzliwość nie zamaskują w pełni napięć między Waszyngtonem a Paryżem – w związku z wojną w Gazie, najlepszym sposobem wspierania Ukrainy i nieprzewidywalnymi sposobami, w jakie Macron próbuje zapewnić niezależność Francji od Stanów Zjednoczonych.

Żaden niedawny prezydent Francji nie był tak uparty jak pan Macron w deklarowaniu przez Europę potrzeby „strategicznej autonomii” i upieraniu się, że „nigdy nie powinna być wasalem Stanów Zjednoczonych”. Jednak stał ramię w ramię z panem Bidenem, postrzegając walkę Ukrainy o wolność przeciwko Rosji jako nie mniej niż bitwę o wolność europejską, przedłużenie walki o wolność, która doprowadziła siły sojusznicze do wspięcia się na klify Pointe du Hoc w 1944.

„Nie można powstrzymać się od dostrzegania podobieństwa” – powiedział w zeszłym tygodniu pan Macron w wywiadzie telewizyjnym, przedstawiając Ukrainę jako „naród skonfrontowany z potęgą, której nie porównałbym z nazistowskimi Niemcami, ponieważ nie ma tej samej ideologii, ale imperialistyczną potęgą, która podeptała prawo międzynarodowe”.

Warto przeczytać!  Rosja znajduje się pod presją ONZ, aby uniknąć światowego kryzysu żywnościowego i ożywić ukraińskie dostawy zboża

Mimo to, gdy kamery są wyłączone, amerykańscy urzędnicy prywatnie rozmawiają o swoich francuskich odpowiednikach z tonem przewracania oczami i irytacją. Francuscy analitycy wyrażają frustrację z powodu apodyktycznego podejścia administracji Bidena do przywództwa transatlantyckiego.

Charles A. Kupchan, były doradca prezydenta Baracka Obamy ds. Europy, obecnie pracujący w Radzie Stosunków Zagranicznych, powiedział, że „gorący bałagan, w jakim Stany Zjednoczone znajdują się obecnie politycznie”, zmusza europejskich przywódców do sprawdzenia, „czy mogą, czy powinni wszystkie swoje kulki w amerykańskim koszyku.”

Dotyczy to szczególnie Ukrainy, której były prezydent Donald J. Trump, domniemany kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta w 2024 r., nie poparł w wojnie z Rosją. „W pewnym sensie” – powiedział Kupchan – „przywództwo Stanów Zjednoczonych mogło być zbyt duże, ponieważ jeśli faktycznie nastąpi wycofanie się Stanów Zjednoczonych z Ukrainy, a Europa będzie musiała wypełnić lukę, nie będzie to łatwe”.

W wywiadzie dla magazynu Time opublikowanym w zeszłym tygodniu Biden wspomina rozmowę z Macronem po tym, jak pokonał Trumpa. „Powiedziałem: «No cóż, Ameryka wróciła»” – wspomina Biden. „Macron spojrzał na mnie i powiedział: «Na jak długo? Jak długo?'”

Za tym pytaniem kryło się inne: ile amerykańskiej obecności w Europie tak naprawdę chce Francja Macrona?

Różnice uwidoczniły się najbardziej wyraźnie w lutym, kiedy Macron zaszokował zarówno amerykańskich, jak i europejskich sojuszników, odmawiając możliwości wysłania wojsk NATO na Ukrainę, co Biden kategorycznie wykluczył w obawie przed eskalacją wojny do bezpośredniego konfliktu z UE. Rosja o napędzie nuklearnym.

„Na Ukrainie nie ma żadnych amerykańskich żołnierzy w stanie wojny” – oświadczył Biden w swoim orędziu o stanie Unii zaledwie kilka dni po próbnym balonie Macrona. „I jestem zdeterminowany, aby tak pozostało”.

Obaj przywódcy są studium kontrastów. Biden (81 l.) spędził w Waszyngtonie ponad pół wieku i jest istotą amerykańskiego establishmentu, która gorąco wierzy w porządek pod przewodnictwem USA, stworzony po drugiej wojnie światowej. Kiedy Francja sprzeciwiła się amerykańskiej inwazji na Irak, wpadł we wściekłość, widząc akt niedopuszczalnego buntu ze strony kraju, który swoją wolność zawdzięczał Stanom Zjednoczonym.

Warto przeczytać!  Argentyńska mama, partner skazana za zabójstwo 5-letniego syna: doniesienia

Macron (46 l.) jest niespokojnym prezydentem XXI wieku, pragnącym umocnić francuskie przywództwo na scenie europejskiej i chcącym prowokować przyjaciół kwestionowanymi pomysłami i oświadczeniami, sugerującymi w 2019 r., że NATO przeszło „śmierć mózgu”.

Nawet bezpośrednio przed wizytą Bidena pojawiały się dyskusje na temat możliwości wysłania przez Francję instruktorów wojskowych na Ukrainę. W wywiadzie telewizyjnym Macron powiedział, że nie jest to „tabu” i że jego zdaniem wysyłanie takich trenerów na zachodnią Ukrainę zamiast do stref działań bojowych na wschodzie nie jest agresywnym posunięciem, które doprowadziłoby do eskalacji stosunków z Rosją .

Urzędnicy bliscy Macronowi powiedzieli, że ogłoszenie takiej decyzji nie jest bliskie. Prawie na pewno nie zadowoliłoby to pana Bidena.

Macron zaproponował jednak wyszkolenie 4500-osobowej brygady ukraińskich żołnierzy. Takie oddziały są obecnie szkolone przez zachodnich instruktorów poza Ukrainą.

Gérard Araud, były ambasador Francji w Waszyngtonie, powiedział, że obaj prezydenci różnią się nie tylko co do teoretycznej liczebności zachodnich oddziałów na miejscu, ale także tego, gdzie i jak należy zakończyć wojnę.

„Wyjaśnienia między obiema głowami państw są konieczne bardziej niż kiedykolwiek” – powiedział Araud. „Stawką jest nie tylko przebieg wojny, ale także perspektywa negocjacji po 5 listopada, jeśli Biden zostanie ponownie wybrany. Jakie są realne cele wojenne Zachodu poza pustą retoryką o granicach Ukrainy z 1991 roku?

Chemia między obydwoma przywódcami ogólnie wydawała się dobra. „Osobiście bardzo dobrze się dogadują” – powiedział Matthias Matthijs, profesor nadzwyczajny w Szkole Zaawansowanych Studiów Międzynarodowych na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa.

Stwierdził jednak, że utrzymują się punkty napięcia nie tylko w związku z Ukrainą, ale także w związku z ustawą o ograniczaniu inflacji podpisaną przez Bidena, która zapewnia ekspansywne dotacje na pojazdy elektryczne i inne czyste technologie. Europejczycy uważają to rozwiązanie za nieuczciwą konkurencję.

Warto przeczytać!  Matka gwałtu Hamasu, ofiara morderstwa twierdzi, że świat musi o tym wiedzieć

Francja była także sfrustrowana stopniem amerykańskiego wsparcia dla Izraela w wojnie w Gazie. Skargi skupiają się na rzekomym niepowodzeniu Stanów Zjednoczonych w zatrzymaniu izraelskiego ataku na Rafah i powstrzymaniu izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu. Ale obejmują one także zdecydowane odrzucenie przez Waszyngton na razie uznania państwowości palestyńskiej i jego wahania co do sposobu rządzenia Gazą po wojnie.

„Państwa arabskie nigdy nie były tak zaangażowane i tak gotowe do normalizacji stosunków z Izraelem, jeśli zostanie ustanowiona wiarygodna droga do państwa palestyńskiego” – powiedział jeden z wyższych urzędników francuskich, który zgodnie z praktyką dyplomatyczną poprosił o anonimowość. „To jest frustrujące.”

Francja nie uznała państwa palestyńskiego, jak cztery inne kraje europejskie w zeszłym miesiącu, ale w maju głosowała w Organizacji Narodów Zjednoczonych za poparciem włączenia Palestyny ​​jako pełnoprawnego członka tej organizacji. Stany Zjednoczone głosowały przeciw.

Jednak w przypadku administracji Bidena różnice można załagodzić, nawet jeśli możliwy powrót Trumpa do Białego Domu w listopadzie wywołuje skrajny niepokój we Francji i innych częściach Europy. Obu przywódców łączy fakt, że każdy z nich próbuje odeprzeć u siebie nacjonalistyczne siły prawicowe, których uosobieniem są Trump i Marine Le Pen, przywódczyni skrajnie prawicowej partii Zjednoczenie Narodowe we Francji.

Będąc prezydentem Trump traktował sojuszników z pogardą. Niedawno dał jasno do zrozumienia, że ​​nie zmienił zdania na ich temat, twierdząc, że nie będzie mu przeszkadzać, jeśli Rosja zaatakuje członków NATO, którzy nie wydają wystarczających środków na obronę.

Potępiając taki izolacjonizm, Biden powiedział o Ukrainie w Normandii, że „nie odejdziemy”. Cel jego retoryki był jasny: jego przeciwnik w wyborach 5 listopada. Jeśli chodzi o pana Macrona, który mówił po angielsku, powiedział amerykańskim weteranom: „Jesteście w domu, jeśli mogę tak powiedzieć”.

Było to przypomnieniem, że jeśli chodzi o Stany Zjednoczone i Francję, regularne potyczki nie rozwiązują stuletniej więzi.


Źródło