Świat

Macron mógł ugryźć więcej, niż jest w stanie przeżuć

  • 13 czerwca, 2024
  • 5 min read


Odblokuj Editor’s Digest za darmo

Autor jest dyrektorem redakcyjnym i felietonistą „Le Monde”.

Emmanuel Macron doszedł do władzy w 2017 r., w wieku 39 lat, jako największy niszczyciel, torując sobie drogę do prezydentury buldożerami, mijając schorowane partie o ugruntowanej pozycji, które nigdy się nie podniosły. W niedzielę upokarzająca porażka z rąk jedynej siły politycznej, która kwitła na tym polu ruin, skrajnie prawicowego Rassemblement National Marine Le Pen, przekonała go do podjęcia kolejnego ryzyka.

Ten zakład jest jednak znacznie bardziej ryzykowny niż wszystkie, które postawił wcześniej – dla siebie, Francji i Europy.

System polityczny Francji jest głęboko wstrząśnięty podwójnym szokiem, jakiego doświadczyła w ciągu godziny w ubiegły weekend. Najpierw podano wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego, w których bezprecedensowy udział 31,4 proc. głosów na listę RN objął 28-letni Jordan Bardella. To ponad dwukrotnie więcej niż na liście partii prezydenta. A jeśli uwzględnimy wyniki mniejszych partii, skrajna prawica zdobyła prawie 40 proc. głosów. Potem przyszło rozwiązanie Zgromadzenia Narodowego przez Macrona i zwołanie przez niego nowych wyborów do organów legislacyjnych, co jego własny premier Gabriel Attal, którego trzymano z dala od szerszego kręgu informacji, określił jako „brutalne”.

Warto przeczytać!  Siły amerykańskie wracają na Filipiny, aby przeciwdziałać zagrożeniom ze strony Chin

Nowe wybory, powiedział Macron, dostarczyłyby niezbędnego „wyjaśnienia”: czy Francuzi naprawdę chcą, aby skrajna prawica rządziła, czy po prostu chcą wyrazić swoje niezadowolenie?

Wyjaśnianie zaczęło się już następnego dnia. Otrząsająca się z szoku centroprawicowa partia Les Républicains upada, której prezydent jednostronnie zdecydował się dołączyć do oddziałów Le Pen, zabierając ze sobą dziesiątki kandydatów. W trybie pełnego kryzysu reszta kierownictwa zdecydowała się go wyrzucić, ale nie mogła się nawet spotkać w zamkniętej siedzibie partii. Na lewicy radykałowie, ekolodzy i socjaliści zjednoczyli się ponownie, tworząc „front ludowy”, aby wysunąć wspólnych kandydatów.

Ta ciągła rekompozycja krajobrazu politycznego może nie być tym, czego pragnął Macron, zawsze uczeń czarnoksiężnika. Jego celem, jak powiedział, jest powstrzymanie wzrostu „skrajności”. Jak dotąd to właśnie te skrajności czerpią korzyści z jego niespodziewanego posunięcia, a centrum desperacko próbuje zreorganizować swoje straumatyzowane siły. To jest grzech pierworodny Macrona: niepowodzenie w zbudowaniu silnej partii politycznej w oparciu o dynamikę, która pierwotnie wyniosła go do władzy.

„Lepiej tworzyć historię” – wyjaśnił w niedzielę – „niż ulegać jej”. Jest zdeterminowany, aby uniknąć konieczności przekazywania kluczy do Pałacu Elizejskiego Le Pen w 2027 r., kiedy kończy się jego kadencja. Niedawny sukces jej partii podniósł perspektywę państwa nie do rządzenia i trzyletniego paraliżu politycznego, który może utorować jej drogę do zwycięstwa w następnych wyborach prezydenckich.

Warto przeczytać!  Aktualizacje na żywo wojny Izrael-Hamas: Blinken przybywa na Bliski Wschód, aby zebrać poparcie dla planu zawieszenia broni

Ostatnie sondaże legislacyjne przeprowadzone w 2022 r. pozostawiły Macrona bez większości parlamentarnej. Po ogłoszeniu wyników wyborów europejskich argumentował, że ośmielony RN uniemożliwi wszelkie próby reform i ostatecznie zmusi go do wcześniejszego rozwiązania Zgromadzenia Narodowego lub później, w każdym razie. Sprawdzając blef Le Pen, musiał przynajmniej zdecydować o momencie i złapał RN nieprzygotowanego.

Macron założył się, że głos rozsądku może zwyciężyć nad tym, co nazywa „gorączką i nieporządkiem” w dwuturowych wyborach krajowych, w których stawka jest wyższa niż w przypadku głosowania europejskiego. Wydaje się jednak, że nie zdaje sobie sprawy z intensywności osobistej niechęci wyborców do niego.

Innym możliwym rezultatem jest „konkubinat”. Jeśli RN zdobędzie większość w parlamencie, Macron mianuje na premiera Bardellę, przewodniczącego partii. Wyliczenie będzie zatem takie, że skrajna prawica nie jest przygotowana do rządzenia. Logika głosi, że zanim wyborcy zostaną postawieni przed wyborem prezydenta, będą rozczarowani i odwrócą się od Le Pen.

Wielu Francuzów z pewnym sentymentem wspomina przeszłe epizody wspólnego pożycia. Były to jednak ustalenia pomiędzy partiami głównego nurtu, które łączyły podstawowe wartości i kulturę polityczną. Trudno sobie wyobrazić, jak Macron mógłby znaleźć wspólną płaszczyznę porozumienia z przywódcą radykalnej partii nacjonalistycznej, którą konsekwentnie nazywał wrogiem demokracji.

Warto przeczytać!  Rosja twierdzi, że zatrzymano podejrzanych o atak na salę koncertową Crocus, a liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 133

Czy w ciągu trzech tygodni uda mu się zamienić odrzucenie jego przywództwa w odrzucenie RN? W 2002 r., kiedy Jean-Marie Le Pen wykluczył kandydata socjalistycznego Lionela Jospina z drugiej tury wyborów prezydenckich, francuscy wyborcy utworzyli „front republikański” przeciwko skrajnej prawicy i dali urzędującemu Jacques’owi Chiracowi miażdżącą większość. Jednak w dzisiejszych, zupełnie odmiennych warunkach ryzyko Macrona może równie łatwo pogorszyć bałagan polityczny we Francji, osłabiając jego rękę na serii nadchodzących międzynarodowych szczytów i pozbawiając Europę wiodącego, twórczego głosu, tak bardzo potrzebnego w czasie wojny.


Źródło