Rozrywka

„Mary i George” może i płytkie, ale to także pożądliwy, szalenie zabawny galop przez historię

  • 5 kwietnia, 2024
  • 7 min read
„Mary i George” może i płytkie, ale to także pożądliwy, szalenie zabawny galop przez historię


Mary Villiers nie urodziła się, by mieć władzę. Musiała zaplanować drogę tam z ziemi, dowiadując się, z czym się spotka w drodze na górę. Wczesny odcinek „Mary i George” pokazuje, jak okrutne mogą być te lekcje, gdy Mary Julianne Moore po raz pierwszy spogląda w twarz Lady Elizabeth Hatton (scena kradnąca Nicolę Walker).

Mary nie ma pojęcia, z kim zadaje się, zakładając, że dobre maniery i etykieta jej pomogą. Wtedy dobra „dama” otwiera usta, aby podzielić się swoimi przemyśleniami na temat zmarłej „dziewicy” królowej, z którą ma wspólne imię.

„Dlaczego musi być reklamowana jako magiczna błona dziewicza, wybawicielka całej ludzkości?” Elizabeth mówi, dodając, że mimo wszystko osiągnęłaby wszystko, „gdyby rozluźniła się na starym zwoju ciała”.

„‚Zwój ciała’?” Mary powtarza z nutką podziwu i zastraszenia, które nie przekonuje jej gościa.

„Cokolwiek nomenklatura wolisz” – proponuje Elizabeth, podkreślając swoje przemówienie emanującą wyniosłością. W ten sposób dobra pani porzuca swój występ, aby w wielu słowach, czasem w czterech literach, dać jasno do zrozumienia, że ​​pojawiła się tylko po to, by osobiście zniszczyć Marię i jej rodzinę.

Maryja i JerzyJulianne Moore w „Mary i George” (Starz)Mary jest zaskoczona, ale szybko się uczy – a Moore przekształca swój niemy, obraźliwy wyraz twarzy w determinację, pocieszając swoje dzieci kojącymi zapewnieniami matki chwilę po tym, jak obraźliwy gość odchodzi. Prawdziwe ja Mary pojawia się później, gdy po cichu przetwarza swój kolejny ruch ze swoim partnerem w trwającym całe życie oszustwie, jej drugim synem Georgem (Nicholas Galitzine).

Dobrze opowiedziana historia rzadko jest sucha, jednak wiele opowieści o intrygach dworskich albo utożsamia powagę ze sztywnością wykrochmalonych kołnierzyków, albo nadyma akcję zbyt dużą liczbą anachronizmów. Niczym kostki lodu roztopione w białym winie, rozwadniają narrację i chyba w ogóle tam nie pasują. Kiedy tak się dzieje, oznacza to, że prawdopodobnie oglądasz „Bridgerton” lub inny program inspirowany historią, zamiast ją odwzorowywać.

„Mary & George” zachowuje pożądaną równowagę, dostarczając trochę nieoczekiwanego i nieokrzesanego w przyjemnych momentach, szczególnie tam, gdzie w grę wchodzą lubieżne fragmenty. Wskazuje na to dramatyzacja awansu George’a i Marii Villiersów na dworze króla Jakuba VI i mojego dworu, a także bezbłędne kreacje głównych bohaterów. Tego można się spodziewać po Julianne Moore i uznanym szkockim aktorze Tony’m Curranie.

Jednak fakt, że Galitzine posiada George’a, może być pewnym zaskoczeniem dla tych, którzy znają go głównie jako ukrytego księcia w „Red, White & Royal Blue”, pięknej nagrodzie w próżnych gwiazdach futbolu Amazona „Kopciuszek” lub „Bottoms”. Jest stosunkowo nowym przybyszem, ale ustalił, że jego jasność ma miejsce w tej samej części ich nieba.

Jednak jest to w równym stopniu historia Mary, jak i George’a – prawdę mówiąc, bardziej jej. Chociaż Galitzine wyciąga światło z pierwszych scen, pierwsze kilka godzin to proces dorastania, w miarę jak George szybko ewoluuje od niepewnego siebie młodego mężczyzny wykonującego polecenia swojej matki do zadowalającego gracza na dworze.

To także historia miłosna, na wypadek gdyby obszerna nagość nie była wystarczającą wskazówką, choć w mniejszym stopniu dotyczyła romansu niż statusu, a także sprawczości i bezkarności, jakie wiążą się z posiadaniem królewskiej przychylności.

Maryja i JerzyNicholas Galitzine w „Mary i George” (Starz)Mary jest pozbawioną współczucia kobietą, której nagie ambicje namawiają ją do zaokrąglenia swojej skalistej sylwetki w bardziej wdzięczne kształty, które wciąż tną, co nie jest w stanie jej docenić.

Warto przeczytać!  Mark Hamill broni „polubienia” tweeta JK Rowling po wybuchu liberałów: „Twitter to nie miejsce na niuanse”

Ogłasza swoje zamiary wobec George’a w chwili jego narodzin, odmawiając odcięcia go od niej i ta więź utrzymuje się przez całe ich życie, z wyjątkiem chwil, gdy polityka sugeruje, że dystans jest lepszą drogą.

To także historia miłosna, na wypadek gdyby obszerna nagość nie była wystarczającą wskazówką, chociaż mniej dotyczyła romantyzmu niż statusu.

Tradycja nakazuje, aby George, jej drugi syn, nic nie dziedziczy. Ale George jest obdarzony anielskim wyglądem, a to zmienia jej rachunek sumienia. Mary finansuje wyjazd do Francji, gdzie mentorzy George’a uczą go, jak dobrze mówić, tańczyć i być dworzaninem z najwyższej półki, potrafiącym dostosować się seksualnie. Wkrótce on i Mary stają się zagrożeniem dla hrabiego Somerset (Laurie Davidson), obecnego faworyta króla.

Ale jeśli widziałeś plakat, już wiesz, że George w końcu robi postępy z królem Jakubem (Curran) w łóżku i nastroju, narzucając swoim i swojej matce wpływ na społeczeństwo i Anglię, co za tym idzie.

Maryja i JerzyTony Curran i Nicholas Galitzine w filmie „Mary i George” (Starz)Twórca serialu DC Moore słusznie zakłada, że ​​widzowie podobnie jak James przedkładają rozrywkę nad sztukę państwową, jednocześnie balansując na granicy między surowością a głupotą, co jest środkiem kontroli narzuconym, jeśli nie wymaganym przez sprośność opowieści.

Zapowiedzi „Mary i George” podkreślają jego pikantność, podobnie jak każdy dramat przedstawiający Galitzine’a w roli lubieżnej postaci. Mary Moore’a też może się dobrze bawić, zamiast ograniczać się do krzywienia się na skutek politycznych małżeństw z nudnymi, bogatymi mężczyznami, co jest odświeżające. Czerpie przyjemność i pocieszenie z prostytutką o imieniu Sandie (Niamh Algar), która dostrzega możliwości Mary i łączy swój los z jej majątkiem, ostatecznie wzdrygając się przed jej nieludzkością.

Warto przeczytać!  Król Karol, William i Kate spotykają królewskich superfanów w przeddzień koronacji

Chcesz otrzymywać codzienne podsumowanie wszystkich nowości i komentarzy, jakie Salon ma do zaoferowania? Zapisz się do naszego porannego biuletynu Crash Course.


Jednak ich związek, taki jaki jest, jest jednym z najbardziej autentycznych i stabilnych w „Mary i George”. Jest to także przykład względnej płytkości fabuły i scenariuszy bardziej skupiających się na werbalnych krwawych sportach niż drażnieniu wnętrza bohaterów.

Moore wypełnia te luki, podobnie jak Curran, którego James w jednej chwili eksploduje pożądaniem, by w ciągu sekundy zmienić się w samotny patos. Jest to najbardziej zwinny i niepohamowany występ w obsadzie, której zadaniem jest związanie nastrojów etykietą. (To także sprawia, że ​​scena, w której Mary Moore’a traci spokój w uprzejmym towarzystwie, wywołuje jednocześnie udrękę i histerię.)

Prawdziwą zaletą, poza zmysłowością, jest żrąca szybkość Mary. Zanim jej ostatni mąż z pozoru zda sobie sprawę, że jego rola jest szczątkowa, nie może zebrać w sobie wystarczającej złości, by się wzdrygnęła. „Cała ta rodzina należy do Sodomy” – mówi ze złością, na co Maria odpowiada spokojnie: „Nie mam ochoty na inną przeprowadzkę”.

Moore zanurza sentyment tej historii w światopoglądzie Mary, kuszącym połączeniu wolności i pragmatyzmu, z niewielką chęcią zdobycia przyjaciół, a jedynie wpływu – typem kobiety, dla której Andy Cohen z „Bravo” byłby gotowy obsadzić, gdyby najpierw nie zaaranżowała jego końca. Nie drwij – to pozbawiony aksamitu i blasku rodzaj przyjemności, pozbawiony jedynie poczucia winy, jak twierdziła kobieta, która ją zainspirowała.

Premiera „Mary & George” w piątek, 5 kwietnia o 21:00 w Starz.

Czytaj więcej

o dramatach Starz


Źródło