Biznes

Miliony dolarów wciąż płyną do Donalda Trumpa. „Dla 'zakonu’ zarzuty to woda na młyn”

  • 18 czerwca, 2023
  • 6 min read
Miliony dolarów wciąż płyną do Donalda Trumpa. „Dla 'zakonu’ zarzuty to woda na młyn”


Nie było kajdanek ani oficjalnego zdjęcia z aresztu, mimo tego aresztowanie i pierwsze w historii USA postawienie zarzutów federalnych byłemu prezydentowi przez wiele dni było za oceanem tematem numer jeden.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Pokazał zdjęcia po zabiegach. „Kosmetolodzy nagminnie poprawiają po lekarzach”

Trump po wysłuchaniu aktu oskarżenia został zwolniony z aresztu. Następnie na należącym do niego polu golfowym mobilizował elektorat do wsparcia jego kampanii wyborczej. Choć nad byłym prezydentem znów zbierają się czarne chmury, jego sztab robi wszystko, aby wykorzystać to w drogiej i długiej batalii o Biały Dom.

Problemy prawne Donalda Trumpa mobilizują jego zwolenników. Jego formalne aresztowanie działa jak woda na młyn dla jego sprzymierzeńców. A są nimi zarówno zwykli ludzie wierzący w trumpowską wizję Ameryki, jak i przedstawiciele korporacji, wielkich rodzinnych biznesów. Przy Trumpie trwają środowiska, które w języku polskim nazywane są „zakonem”. To wsparcie wyrażone będzie w milionach dolarów przelewanych na konta komitetu kampanijnego – mówi w rozmowie z money.pl były ambasador w USA dr Ryszard Schnepf, a obecnie wykładowca w Ośrodku Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego.

Aresztowanie warte miliony dolarów

Już w kwietniu, kiedy to stan Nowy Jork wysunął oskarżenia przeciwko Trumpowi w związku z inną sprawą – pieniędzy dla aktorki porno Stormy Daniels, które miała dostać w zamian za milczenie – datki na kampanię Trumpa zaczęły płynąć wartkim strumieniem.

Jak donosił „The New York Times”, komitet kampanijny Trump Save America zebrał wówczas większą kwotę, niż udało się pozyskać od zwolenników od 15 listopada do końca 2022 r. w ramach regularnej kampanii (3,8 mln dol. na koniec roku).

A trzeba wiedzieć, że w Stanach Zjednoczonych głównym źródłem finansowania kampanii prezydenckich są pieniądze darczyńców prywatnych i to o nie zaciekle walczą amerykańscy politycy. Sposobów wsparcia finansowego jest wiele. Pieniądze zbiera komitet wyborczy kandydata, ale i komitety partyjne. Funkcjonują też tzw. PAC (political action committee) i Super PAC, czyli komitety akcji politycznej.

Ludzie Trumpa wiedzą, jak sięgnąć do kieszeni jego twardego elektoratu. Koszulki ze sphotoshopowanym wizerunkiem Trumpa w areszcie z napisem „Niewinny”? Proszę bardzo. Inne gadżety nawiązujące do jego problemów prawnych też się sprzedają.

Sztab Trumpa zadbał o to, by kwestia aresztowania byłego przywódcy Ameryki wpisała się w retorykę jego wystąpień i budowała jego obraz jako antysystemowca, ofiary prześladowania ze strony opresyjnego układu – komentuje dr Schnepf.

Jak zauważa organizacja OpenSecrets, od kwietnia, a więc od chwili kiedy realne stało się, że Trump może być pierwszą amerykańską głową państwa, która może zostać pociągnięta do odpowiedzialności karnej, na konta komitetu wpływały 2 mln dol. dziennie.

Jedna czwarta z tych pieniędzy została wpłacona przez ludzi, którzy wcześniej nie wspierali finansowo kampanii wyborczych Trumpa. Średnia wielkość datku wynosiła 34 dol. – czytamy na stronach organizacji.

Dyskwalifikacja Trumpa? Nie tak szybko

– Amerykańska konstytucja jest w tym zakresie dość liberalna. Tylko za niektóre czyny można dostać zakaz ubiegania się o publiczne funkcje. To rzadkie wypadki. Proces będzie się ciągnąć i nie skończy się raczej przed przyszłorocznymi wyborami. Trump będzie więc mógł kandydować – ocenia dyplomata. Podkreśla, że dla Trumpa to już ostatnia szansa.

Jego porażka oznaczałaby koniec jego wpływów politycznych – ocenia były ambasador w USA.

Jego zdaniem jednak Trump to idealny kontrkandydat dla Demokratów i Joe Bidena. Afery i problemy prawne nie dyskredytują go może w oczach „wyznawców”, ale mają wpływ na rozgrywki wewnątrz Partii Republikańskiej.

– Wykluczenie Trumpa z gry byłoby idealnym rozwiązaniem dla gubernatora Florydy Rona DeSantisa, ale takiego prezentu DeSantis raczej nie dostanie – uważa Ryszard Schnepf.

Nie wszyscy jednak stoją murem za Trumpem. Zmęczenie politykiem widać wśród sponsorów z głębokimi kieszeniami. Jak pisaliśmy w money.pl, kolejni biznesmeni ogłaszają, że nie będą wspierać go w wyborach prezydenckich. Zamierzają pomóc konkurentom, choćby wspomnianemu DeSantisowi.

Jeszcze pod koniec ubiegłego roku Ronald Lauder, dziedzic fortuny Estee Lauder i kolega Trumpa z lat studenckich, poinformował, że tym razem nie poprze byłego prezydenta. W 2019 r. przekazał 100 tys. dol. na komitet wyborczy Republikanów i startującego z ich ramienia Trumpa. A w 2021 r. – według CNBC – wpłacił taką samą sumę na komitet wspierający gubernatora Florydy.

Swoje poparcie dla Trumpa wycofał też Steven Schwarzman – CEO grupy inwestycyjnej, którego majątek wynosi ok. 30 mld dol.

Miliarder Kenneth Griffin, magnat branży finansowej, CEO funduszu Citadel, którego majątek wart jest ok. 31 mld dol., już w czerwcu 2022 r. ogłosił, że jest „zmęczony Trumpem”. Jak opisywało Politico, Griffin także jest gotów poprzeć DeSantisa. Tylko przy ostatnich wyborach do Senatu biznesmen przekazał 60 mln dol. kandydatom republikańskim, co czyni z niego trzeciego największego donatora w USA.

Warto przeczytać!  Inwestorzy rozchwytują obligacje. Sprzedaje się nawet dług Hiszpanii i Włoch

– Te mocno go wspierały. Nie było tajemnicą, że osoby w jego gabinecie to eksprezesi, przedstawiciele elity finansowej, która dba o korporacyjną Amerykę. Jednocześnie swoją charyzmą Trump trafia do zwykłych Amerykanów, rozczarowanych współczesną Ameryką. Prostym przekazem, czasem wulgarnym i jednoznacznym trafia do tej części społeczeństwa, która ma poczucie, że USA nie są takie, jak trzeba, że potrzebne jest odzyskanie godności – przypomina.

Zdecydują niezdecydowani

O tym, kto będzie prezydentem USA w 2024 r. zdecydują jednak nie przedstawiciele twardego elektoratu Republikanów czy Demokratów, a niezdeklarowani Amerykanie, ci, którzy nie interesują się polityką na co dzień.

Procesem w Miami (dotyczy zarzutów przechowywania dokumentów objętych tajemnicą państwową – przyp. red.) interesują się jednak wszyscy, a Trumpa czeka jeszcze postępowanie w stanie Georgia o ingerencje w proces wyborczy. To, w jaki sposób się potoczy i jak zostanie wykorzystane politycznie i medialnie, może mieć decydujący wpływ na być albo nie być Donalda Trumpa – ocenia nasz rozmówca.

Jak podkreśla, najkorzystniejszy dla Trumpa byłby wizerunek ofiary. – To uskrzydla jego grę wyborczą. Jednocześnie nawet wśród Republikanów nie brakuje osób, którym nie podoba się, że prezydent USA naruszył prawo, czy wręcz został postawiony w stan oskarżenia – dodaje Ryszard Schnepf.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.


Źródło