Świat

Miliony w tym kraju są uwięzione przez powodzie. Wielu obwinia sąsiada

  • 26 sierpnia, 2024
  • 9 min read
Miliony w tym kraju są uwięzione przez powodzie. Wielu obwinia sąsiada



Feni, Bangladesz
CNN

Brnąc przez błotnistą wodę powodziową sięgającą im do wysokości klatki piersiowej, setki ludzi powoli docierają w bezpieczne miejsce, trzymając swoje rzeczy wysoko nad głowami, aby utrzymać się w suchości.

Wjeżdżając do miasta Feni w południowo-wschodnim Bangladeszu, staje się jasne, dlaczego jest ono opisywane jako epicentrum jednej z najgorszych powodzi w kraju, jaką pamięta życie. Od środy wieczorem woda zalała 11 dzielnic, a duże połacie miasta liczącego prawie 1,5 miliona ludzi są teraz zalane.

Bangladesz żyje dzięki swoim rzekom i szlakom wodnym — jego mieszkańcy polegają na żywotnym źródle życia dla rybołówstwa i uprawy pól ryżowych. Kraj ten jest również dobrze zaznajomiony z powodziami i cyklonami — szczególnie w ostatnich latach, ponieważ naukowcy twierdzą, że zmiany klimatyczne spowodowane przez człowieka zaostrzają ekstremalne zjawiska pogodowe.

Jednak powódź zaskoczyła ich – a ludzie tutaj obwiniają za to indyjskich urzędników.

Dziesiątki osób, które CNN spotkało w Feni – mieście oddalonym zaledwie kilka mil od granicy z Indiami – oskarżyło Nowe Delhi o wypuszczenie wody z tamy Dumbur w sąsiednim stanie Tripura bez ostrzeżenia.

Gdy brnęliśmy obok ich domów, niektórzy ludzie krzyczeli: „Nienawidzimy Indii” i „To jest indyjska woda”.

„Otworzyli bramę, ale nie udzielono żadnych informacji” – powiedział Shoriful Islam, 29-letni pracownik IT, który wrócił do rodzinnego miasta ze stolicy Dhaki, aby zgłosić się jako wolontariusz do akcji ratunkowej.

Indie zaprzeczyły, że spuszczenie wody z tamy było celowe i stwierdziły, że czynnikiem był ulewny deszcz – choć przyznały, że przerwa w dostawie prądu i awaria łączności spowodowały, że nie wydano zwykłego ostrzeżenia dla sąsiadów mieszkających w dół rzeki.

„Indie użyły broni wodnej” – powiedział Islam. „Indie mszczą się za zniszczenie ostatniego rządu”.

Ratownicy w pomarańczowych kamizelkach ratunkowych eskortują uwięzionych ludzi na wyżej położonych terenach w Bangladeszu.

CNN wzięła udział w dwóch misjach prowadzonych przez wolontariuszy, mających na celu dostarczenie środków pierwszej potrzeby i ratowanie potrzebujących w Feni.

Jedynym sposobem dotarcia do strefy powodziowej lub wydostania się z niej jest łódź – wszystkie główne drogi są całkowicie odcięte od ruchu pojazdów, a działania ratownicze są spowalniane przez brak prądu i niemal całkowitą przerwę w łączności w mieście.

Armia i marynarka wojenna zostały zmobilizowane w celu skoordynowania operacji pomocowych, a w ciągu ostatnich kilku dni w całym kraju rozpoczęła się akcja wolontariacka, w ramach której ludzie z Dhaki i innych części kraju przybyli, aby pomóc w akcjach ratunkowych i dostarczaniu pomocy.

Warto przeczytać!  Wykolejenie pociągu w pobliżu Hagi zabija 1 osobę, rani kilka

Niektórzy z nich wracają do swoich rodzinnych miast w poszukiwaniu członków swoich rodzin.

Wolontariusz Abdus Salam, 35 lat, który na co dzień pracuje jako nauczyciel języka angielskiego w Dhace, powiedział, że 12 członków jego rodziny utknęło na obszarze wiejskim 25 kilometrów od centrum Feni, w tym jego dwie siostry, brat i ich dzieci.

„Nie wiem, czy żyją” – powiedział CNN. „Często płaczę”.

„Nie ma prądu, gazu, internetu” – dodał, apelując do społeczności międzynarodowej o wysłanie pomocy.

Prawie 5 milionów ludzi ucierpiało z powodu powodzi w Bangladeszu, a co najmniej 18 osób poniosło śmierć – istnieją jednak obawy, że liczba ta może znacznie wzrosnąć, gdy woda powodziowa opadnie.

Władze sąsiednich Indii poinformowały, że zginęło co najmniej 26 osób, a ponad 64 000 osób szuka schronienia w obozach pomocy humanitarnej w regionie Tripura.



<p>Anna Coren z CNN relacjonuje z łodzi ratunkowej prowadzonej przez wolontariuszy, którzy niosą pomoc ludziom dotkniętym powodzią w Bangladeszu. Zespół CNN był w drodze do odległych miejsc w ramach misji polegającej na odbieraniu osób, które nie były w stanie uciec pieszo.</p>
<p>” class=”image__dam-img image__dam-img–loading” onload=”this.classList.remove(’image__dam-img–loading’)” onerror=”imageLoadError(this)” height=”1080″ width=”1920″/></picture>
    </div>
</div></div>
</p></div>
</p></div>
<div class=

Zobacz zalewający Bangladesz z ziemi

Wśród ofiar powodzi w Bangladeszu narasta gniew dotyczący źródła wody, która zalała ich domy.

Pranay Verma, wysoki komisarz Indii w Bangladeszu, poinformował tymczasowy rząd Bangladeszu, że z powodu wysokiego poziomu wody nastąpiło „automatyczne uwolnienie” wody z tamy, jak twierdzi sekretarz prasowy tymczasowego rządu Shafiqul Alam.

Niektórzy jednak uważają, że rolę odegrała polityka.

„Indie wykazały się nieludzkością, otwierając tamę bez ostrzeżenia” – powiedział Nahid Islam, jeden z dwóch przedstawicieli studentów w tymczasowym rządzie Bangladeszu, na czele którego stoi laureat Pokojowej Nagrody Nobla Muhammad Yunus.

Trzy tygodnie temu Bangladesz odsunął od władzy swoją wieloletnią premier Sheikh Hasinę po tym, jak protest studentów przeciwko parytetom zatrudnienia przerodził się w ogólnokrajowy ruch mający na celu odsunięcie jej od władzy, kiedy zarządziła krwawe represje, w wyniku których zginęły setki osób.

Hasina uciekła helikopterem do Indii 5 sierpnia, po tym jak dziesiątki tysięcy ludzi maszerowało w kierunku stolicy i jej rezydencji. Podczas 15 lat sprawowania władzy Hasina nawiązała silne więzi z Indiami i premierem Narendrą Modim, który obecnie pełni rzadką trzecią kadencję.

Warto przeczytać!  Rosja twierdzi, że wysadziła zaawansowany ukraiński czołg, ale wideo pokazuje, że jej helikopter zaatakował traktor

Po jej odsunięciu od władzy pojawiły się doniesienia o atakach odwetowych na osoby uważane za lojalne wobec partii Hasiny – wielu z nich to Hindusi – co wywołało poważne zaniepokojenie w sąsiednich Indiach, w których większość stanowią Hindusi.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Indii w oświadczeniu z czwartku stwierdziło, że „faktycznie nie jest prawdą” obwinianie za powódź wody wypuszczonej z tamy Dumbur.

W raporcie wskazano, że przyczyną powodzi w Bangladeszu jest „głównie” woda spływająca z dużych obszarów zlewni rzeki Gumti, poniżej tamy.

„Powodzie na wspólnych rzekach łączących Indie i Bangladesz stanowią wspólny problem, powodujący cierpienie ludzi po obu stronach i wymagający ścisłej współpracy w celu ich rozwiązania” – czytamy w oświadczeniu.

W miarę jak narasta konflikt dyplomatyczny, ekipy ratownicze pracują całą dobę w strefie powodziowej – każda operacja ratunkowa jest tam ogromnym wyzwaniem logistycznym.

To, co zwykle zajmuje cztery godziny jazdy z Dhaki, jest dwa razy dłuższe na zakorkowanych drogach, ponieważ ratownicy i wolontariusze próbują dostać się do regionu powodziowego z całego kraju. Łodzie są trudno dostępne – tak wiele rodzin przybywa, aby zabrać swoich bliskich, ale potem nie ma jak do nich dotrzeć.

„Jestem bezradny, bo nie mam łodzi” – powiedział 24-letni Yasin Arafat, który przyjechał z Dhaki, aby spróbować skontaktować się ze swoim ojcem, matką, babcią i młodszym bratem.

Jasin Arafat przybył z Dhaki, aby odnaleźć swoją rodzinę, lecz nie udało mu się znaleźć łodzi, która mogłaby ich uratować.

Słyszał, że 35 rodzin trzyma się dachu w jego wiosce, w tym dwie kobiety w ciąży. Ale to trzygodzinna podróż łodzią z miasta i nie może znaleźć łodzi ratunkowej, która by go tam zabrała.

„Nie mają wody, jedzenia i są bardzo przestraszeni” – powiedział. „W ciągu ostatnich 48 godzin nie miałem żadnych wieści”.

Nawet jeśli mieszkańcom uda się znaleźć łódź, w niektórych wyżej położonych częściach miasta – w tym przy torach kolejowych – łodzie muszą być przenoszone ręcznie przez dziesiątki wolontariuszy.

Główna autostrada biegnąca przez Feni stała się teraz głównym szlakiem wodnym i służy ludziom jako centralna trasa umożliwiająca im dotarcie na stały ląd.

Niektórzy z tych, którzy są w stanie wyjść, brodzą w błotnistej wodzie sięgającej pasa lub klatki piersiowej – ryzykując zarażeniem się chorobami przenoszonymi przez wodę, spotkaniem z wężami lub utonięciem, próbując dotrzeć do bezpiecznego miejsca.

Mieszkańcy Feni w Bangladeszu wychodzą na wyżej położone tereny po poważnej powodzi.

Dla wielu innych, którzy znajdują się w najgłębszych rejonach powodzi, nie ma możliwości chodzenia – więc utknęli w wioskach oddalonych o kilka kilometrów od centrum miasta. Nawet podróż łodzią do tych obszarów jest ryzykowna – nawigowanie przez gęste drzewa i bagna grozi zapchaniem silnika lub uderzeniem w podwodne przeszkody niewidoczne w mętnej wodzie.

Warto przeczytać!  Opór Bidena wobec zawieszenia broni może zniechęcić młodych wyborców w 2024 r

Nasza łódź przepływa obok budynku rządowego, który pełni funkcję ośrodka ratunkowego. Szacuje się, że schroniło się w nim 500 osób.

Inne wielopiętrowe budynki – w tym zalany szpital i kilka szkół – są wykorzystywane jako tymczasowy dom dla osób mieszkających w parterowych szałasach, które są teraz pod wodą. Są fizycznie bezpieczni, ale brakuje im jedzenia, wody i leków.

Mieszkańcy Feni w Bangladeszu szukają schronienia przed powodzią w budynkach na terenie całego miasta.

Peyara Akther, 36 lat, próbuje uratować swoją siostrę Tanzinę i jej chorego noworodka z wiejskich obrzeży miasta. Powiedziała, że ​​1-miesięczne dziecko nie jadło przez ostatnie kilka dni i musi udać się do lekarza.

„Martwię się, że dziecko nie przeżyje” – powiedział Akther w wywiadzie dla CNN.

Jednak po godzinie poszukiwań, aby dotrzeć do szkoły, w której, jak sądziła, może schronić się jej siostra, nie ma po nich śladu – przerwa w łączności pogłębia narastające problemy, z jakimi borykają się te operacje ratunkowe.

Akther wraca do domu, mając nadzieję, że jej siostra znajdzie inną drogę.

Płyniemy dalej na północ inną łodzią, aby być świadkami kolejnej akcji ratunkowej.

Urodzony w Feni mężczyzna, który pracuje jako ochroniarz w szpitalu w Katarze, wrócił do Bangladeszu, gdy dowiedział się, co dzieje się w jego rodzinnym mieście.

Udało mu się znaleźć łódź w nadziei na uratowanie 55-letniej matki, ale jej lokalizacja jest zbyt odległa, aby do niej dotrzeć. Zamiast tego przybył do schroniska, aby odzyskać innych krewnych.

Czteroosobowa rodzina – matka, dziecko i dziadkowie – z trudem wdrapuje się na łódź, wspinając się z pomocą osób na pokładzie. Wszyscy są wyczerpani i widocznie głodni, pochłaniają przekąski z orzechów i suszonych owoców oraz popijają wodę.

„Teraz jesteśmy szczęśliwi” – ​​powiedział 65-letni dziadek Mizanur Rahman Khan. „Jesteśmy bezpieczni”.

W piątkowy wieczór, gdy zapadał zmrok, akcja ratunkowa trwała do późnej nocy, a jej celem było zapewnienie bezpieczeństwa rodzinom Feni.

Największą nadzieją w tym mieście jest to, że uwięzieni ludzie przeżyją wystarczająco długo, aby mogła nadejść pomoc – lub że woda powodziowa opadnie.

Esha Mitra z CNN relacjonowała wydarzenie z Nowego Delhi.


Źródło