„Ministry of Ungentlemanly Warfare” Guya Ritchiego to brohistoryczny bełkot
Aby podkręcić bratohistoryczną intrygę i uzyskać astronomiczną liczbę ciał w tej podwodnej strzelance typu grand theft, Ritchie musi najpierw zebrać obdarty oddział śmiercionośnych (i zabójczo fotogenicznych) bohaterów w tak łobuzerski sposób, że wiesz, że dostaną cholerna robota wykonana. Widzisz, Hitler maszeruje przez Europę, Wielka Brytania jest w tarapatach, a Winston Churchill (Rory Kinnear, pod górą protez) jest na tyle zdesperowany, aby potajemnie zgodzić się na zaprzeczaną, nieoficjalną misję. Na szczęście brygadier Gubbins (Cary Elwes), szef tajnej organizacji Special Operations Executive (SEO), zna tylko zawadiackiego łamacza zasad na tym stanowisku.
Wcielamy się w Gusa March-Phillipsa (Henry Cavill), przywódcę grupy bezwzględnych zabójców, gotowych postąpić nieczysto, aby przeszkodzić nazistowskim interesom u wybrzeży Afryki. Jego oddział to Anders Lassen (Alan Ritchson), duński hulk o przesadnym śpiewie i zdumiewających umiejętnościach łuczniczych; Freddy Alvarez (Henry Golding), płetwonurek z talentem do materiałów wybuchowych; Geoffrey Appleyard (Alex Pettyfer), genialny strateg; i przebiegły młody irlandzki żeglarz Henry Hayes (Bohater Fiennes Tiffin).
Nie są w tym sami. Już na hiszpańskiej wyspie Fernando Po, gdzie Niemcy założyli sklep na neutralnym terytorium, agentka SOE, aktorka-slash-aktorka Marjorie Stewart (Eiza González, która ma swój własny, choć nie zawsze brytyjski akcent), ma za zadanie uwodząc sadystycznego nazistowskiego oficera (Til Schweiger) i uprzejmego tajnego agenta Richarda Herona (Babs Olusanmokun), którego popularny bar w kasynie jest tak subtelnym ukłonem w stronę „Casablanki”, że postać siedząca w swoim fotelu rezygnuje z jednego z najbardziej kultowych cytatów Humphreya Bogarta kawiarnia.
Przez połowę filmu prowadzą własną, efektowną, szpiegowską i podstępną zabawę. To dwie z najciekawszych postaci w przesadnie rozbudowanym zespole, w skład którego wchodzi wykształcony w Eton zachodnioafrykański książę Kambili Kalu (znakomity Danny Sapani), który użycza swoich zasobów. „ponieważ naziści to głupcy” oraz młody sekretarz z czasów wojny Ian Fleming (Freddie Fox), który podczas swojej wojennej kariery musiał czerpać wiele inspiracji z agenta 007.
Zdjęcia do filmu kręcono w Turcji i Wielkiej Brytanii. Atrakcyjną scenografię filmu niweczy matowa, fotograficzna patyna. Wybitnym osiągnięciem projektantki kostiumów Loulou Bontempsa jest oszałamiająca replika sukni z wycięciem „Kleopatra” Claudette Colbert z 1934 r., którą Stewart dzierży jak broń. Muzyka Christophera Bensteada obejmuje zarówno gwiżdżące motywy spaghetti westernu, jak i jazzowe instrumenty perkusyjne. Jednak fabuła rozwija się z przelotnymi przekomarzaniami i rozlewem krwi, czemu towarzyszy skąpy rozwój postaci.
Na podstawie książki Damiena Lewisa z 2014 roku „Churchill’s Secret Warriors: The Explosive True Story of the Special Forces Desperadoes of WWII”, scenariusz autorstwa Paula Tamasy’ego, Erica Johnsona, Arasha Amela i Ritchiego jest dziwnie nieważki, biorąc pod uwagę, że występują w nim prawdziwi komandosi, zapowiadani jako prekursorzy brytyjskiej specjalnej służby lotniczej (SAS) i współczesnych tajnych działań wojennych, zginęli w walce przed końcem wojny.
Jeśli przyjdziesz, przyjdź po Cavilla strzelającego setkami do nazistów z maniakalną, śmiertelną powagą i zostań dla Ritchsona wyglądającego, jakby wyszedł z Gold’s Gym, aby niszczyć hordy niemieckich wrogów za pomocą łuku i strzał. Następnie zanurz się w prawdziwą historię SOE, której mężczyźni i kobiety mogliby wypełnić dziesiątki bardziej fascynujących filmów szpiegowskich, nie stępiając krawędzi historii gazowanymi bromantycznymi wybrykami.
R. W okolicznych teatrach. Silna przemoc w całym tekście i trochę języka. 120 minut.