Świat

Młodzi tracą nadzieję, a reformista kandyduje na prezydenta

  • 28 czerwca, 2024
  • 6 min read
Młodzi tracą nadzieję, a reformista kandyduje na prezydenta


Przez Karolina Hawley, Korespondent dyplomatyczny

Kandydat na prezydenta REX/Shutterstock Massoud PezeshkianREX/Shutterstock

Na wiecach reformisty Massouda Pezeshkiana przybywają coraz większe tłumy

Przedterminowe wybory po śmiertelnej katastrofie helikoptera. Kandydat obiecujący odmienne podejście zarówno w kraju, jak i za granicą. I nagle w Iranie pojawia się element napięcia i nieprzewidywalności, gdy wyborcy idą do urn, aby wybrać nowego prezydenta.

Wybory w Republice Islamskiej są ściśle kontrolowane – kandydaci są sprawdzani przez wpływowy komitet duchownych, zanim mogą kandydować. A ostatnio apatia wyborców jest powszechna.

Tym razem jednak pojawiła się niewiadoma: reformatorski były kardiochirurg i minister zdrowia, Massoud Pezeshkian, który uznał za „niemoralne” działania irańskiej policji moralności, która egzekwuje wobec kobiet ścisłe zasady ubioru.

Zasady dotyczące noszenia hidżabu są obecnie regularnie łamane przez kobiety, a pan Pezeshkian, 69 lat, powiedział: „Jeśli noszenie pewnych ubrań jest grzechem, zachowanie wobec kobiet i dziewcząt jest 100 razy większym grzechem. Nigdzie w religii nie ma pozwolenia na konfrontację z kimś z powodu jego ubioru”.

Obiecał także podjęcie próby poprawy stosunków z Zachodem i wznowienia rozmów nuklearnych w nadziei, że położy kres sankcjom, które sparaliżowały gospodarkę Iranu.

Pan Pezeshkian uzyskał publiczne poparcie od dwóch byłych prezydentów-reformatorów, Hassana Rouhaniego i Mohammada Chatamiego, a także byłego ministra spraw zagranicznych, Mohammada Dżawada Zarifa.

Jego wiece wyborcze przyciągały coraz większe tłumy tuż przed dniem wyborów.

Warto przeczytać!  Marynarze z Jacksonville wśród osób chroniących handlowe szlaki żeglugowe przez Morze Czerwone

W czwartek z konkursu wycofało się dwóch kandydatów – w widocznej próbie klerykalnego establishmentu uniknięcia podziału głosów konserwatystów.

Getty Images Zwolennicy irańskiego kandydata na prezydenta Mohammada Baqera Qalibafa jadą na motocyklach Aleją Rewolucji w TeheranieObrazy Getty’ego

W środę, ostatnim dniu kampanii, zwolennicy konserwatywnego kandydata Mohammada Baqera Qalibafa przejechali motocyklami przez centrum Teheranu

Najnowsze sondaże opinii publicznej pokazują, że pan Pezeshkian wyprzedza Mohammada Baqera Qalibafa, byłego dowódcę irańskich Strażników Rewolucji Islamskiej, który obecnie pełni funkcję przewodniczącego parlamentu, oraz Saeeda Jaliliego, nieustępliwego byłego negocjatora w sprawie programu nuklearnego.

Konserwatyści sprzeciwiają się współpracy z Zachodem i twierdzą, że Iran może odnieść sukces pomimo sankcji.

W wyścigu o zastąpienie Ebrahima Raisiego pozostaje jeszcze jeden kandydat – twardogłowy, który zginął w zeszłym miesiącu na mglistym zboczu góry w katastrofie helikoptera w wyniku którego zginęło także siedem innych osób.

Frekwencja wyborcza jest postrzegana jako kluczowy test legalności Republiki Islamskiej.

Osiągnęły rekordowo niski poziom w marcowych wyborach parlamentarnych i ostatnich wyborach prezydenckich w 2021 r.

Najwyższy przywódca ajatollah Ali Chamenei – będący najwyższą władzą w Iranie – wezwał do „maksymalnej” frekwencji. A solidny rdzeń zwolenników reżimu z pewnością zagłosuje.

Jednak wielu młodych Irańczyków i Irańczyków z klasy średniej jest głęboko rozczarowanych i nieufnych wobec jakiegokolwiek procesu politycznego organizowanego przez Republikę Islamską, a teraz chce zakończenia 45 lat rządów duchownych.

„Na ulicach jest mnóstwo billboardów zachęcających ludzi do «głosowania na lepsze jutro», ale my już tego nie kupujemy” – powiedziała mi SMS-em 20-letnia studentka z Teheranu. „Nikt już nie chce głosować”.

Warto przeczytać!  Policja atakuje protestujących w kopalni węgla zabarykadowanych w opuszczonej niemieckiej wiosce

Od śmierci młodej kobiety Mahsy Amini w areszcie policyjnym ds. moralności w 2022 r. – i wywołania przez nią ogólnokrajowego powstania – przepaść między przywódcami Iranu a jego obywatelami dramatycznie się pogłębiła.

Brutalne represje wobec protestujących wzmocniły nienawiść do reżimu, szczególnie wśród pokolenia Z.

Nadzieje pokładane w reformatorach w przeszłości były wielokrotnie rozwiewane. A w ciągu ostatnich kilku lat ci, którzy chcieli reformy systemu, byli coraz bardziej marginalizowani.

Były prezydent Hassan Rouhani nie został nawet dopuszczony do udziału w ostatnich wyborach do wpływowego organu, Zgromadzenia Ekspertów, którego zadaniem jest mianowanie Najwyższego Przywódcy.

kobieta siedząca na murze

Azad opisuje wybory jako „grę”, w którą prowadzi reżim

Wielu Irańczyków straciło nadzieję, że wybory przyniosą jakiekolwiek znaczące zmiany.

„Nie będę głosować w tym roku” – powiedziała BBC 70-letnia mieszkanka Teheranu, która wcześniej głosowała na kandydatów reformatorów. „Wiem, że nic się nie zmieni. Gospodarka jest w tak opłakanym stanie, a pokolenie młodych ludzi chce teraz po prostu opuścić Iran”.

Azad (nie jej prawdziwe imię), działaczka na rzecz praw kobiet uwięziona podczas protestów, określiła to jako „cyrk wyborczy”.

„Kiedy lalkarzem jest pojedyncza osoba o nazwisku Chamenei, nie ma znaczenia, jakie nazwisko wypadnie z urny wyborczej” – powiedziała mi za pośrednictwem aplikacji społecznościowej. „W szczytowym momencie zamieszek ludzie wielokrotnie skandowali na ulicach to hasło: 'Reformista, konserwatysta, gra skończona’”.

Warto przeczytać!  Rosyjscy żołnierze zmuszeni do wzajemnego gwałtu, zarzuty przemocy na linii frontu: raport

Niektórzy uważają, że establishment duchowny pozwolił Pezeshkianowi na kandydowanie jedynie w ramach wysiłków na rzecz zwiększenia frekwencji.

Azad opisał to jako „grę” prowadzoną przez reżim. „Nie ufamy im i nie chcemy być ponownie manipulowani”.

Kilku mieszkańców Teheranu, z którymi rozmawiałem w ciągu ostatnich kilku dni, podzielało ten pogląd.

„Głosowanie jest obowiązkiem, ale tego nie zrobię” – powiedział BBC student prawa. „Ponieważ wszystkie poprzednie wybory pokazały, że żaden z wybranych prezydentów nie zrobił nic lepszego dla ludzi”.

Inni jednak mogą udać się do lokalu wyborczego z nadzieją na zmianę, którą pan Pezeshkian reprezentuje dla liberalnie nastawionych Irańczyków.

„Będę głosować na Pezeshkiana” – mówi Maryam, 54 lata, z Teheranu. „Uważam, że zmiana może przyjść tylko z Iranu – poprzez reformę”.

Podoba jej się fakt, że nie pracował w siłach bezpieczeństwa i że jest „czysty” i nie ma wobec niego żadnych zarzutów o korupcję.

Ma także nadzieję, że uda mu się poprawić stosunki Iranu ze światem zewnętrznym i wierzy, że wygra.

Jeśli tak się stanie, pojawi się ogromne pytanie o to, jakie będzie miał pole manewru.

„Pezeshkian jest reformistą tylko z nazwy” – mówi Sanam Vakil z zespołu doradców Chatham House.

„Popiera Republikę Islamską i jest głęboko lojalny wobec najwyższego przywódcy. Jego udział mógłby potencjalnie zwiększyć frekwencję publiczną i zwiększyć entuzjazm, ale nie należy oczekiwać niczego więcej niż zmiany tonu, jeśli zostanie wybrany”.


Źródło