Podróże

Mój największy (lub prawie) błąd wspinaczkowy

  • 27 czerwca, 2023
  • 9 min read
Mój największy (lub prawie) błąd wspinaczkowy


„], „filter”: { „nextExceptions”: „img, cytat blokowy, div”, „nextContainsExceptions”: „img, cytat blokowy, a.btn, przycisk ao”} }”>

Wychodzisz za drzwi? Przeczytaj ten artykuł na temat nowej aplikacji Outside+ dostępnej już dla członków na urządzenia z systemem iOS! >”,”name”:”in-content-cta”,”type”:”link”}}”>Pobierz aplikację.

Część I

Jako wspinacz, włóczący się i podróżujący po Włoszech mając dwadzieścia kilka lat, popełniłem największe faux pas #vanlife – a dokładniej dwa z nich. W języku włoskim słowo „van” brzmi furgon: foor-go-nay (nie „zniknęło futro” – to coś innego). Bezpośrednie tłumaczenie słowa „van life” brzmiałoby la vita dell’furgone; jakkolwiek melodyjnie to brzmi, jest też kłopotliwe. Nie żeby #vanlife było powszechne we Włoszech – czy w Europie – w każdym razie: na kontynencie bezpłatne biwakowanie prawie nie istnieje i/lub jest kojarzone z Romami, którzy biwakują na obrzeżach dużych miast w obozowiskach dla vanów i często są dyskryminowani ze względu na ich pozbawiony korzeni styl życia (#theoriginalvanlifers #ogvanlife).

Miałem przyspieszony kurs europejskiego #vanlife w sierpniu 1996 roku, mieszkając we Włoszech, gdzie przeprowadziłem się po ukończeniu college’u, aby być z moją włoską dziewczyną Chiarą. Mieszkając w Turynie, pracowałam dla jej ojca, mierzącego 185 cm wzrostu i ważącego 300 funtów mężczyzny o donośnym głosie, w wydawnictwie plenerowym Vivalda Editori, tłumacząc artykuły, strony internetowe i przewodniki na język angielski. Tego lata, mając cały sierpień wolny, jak to robią euro bez zmian, Chiara i ja pojechaliśmy na wycieczkę do Słowenii, aby wspiąć się wokół Osp/Misja Pec. Nieważne, że było na poziomie morza i było gorąco; i tak jechaliśmy. Dziadkowie Chiary byli na tyle mili, że pożyczyli nam swoje furgon na naszą wycieczkę, więc udaliśmy się do ich domu u podnóża Alp, aby go odebrać.

Wspinacz Matt Samet we Włoszech z dziewczyną.
Autor i jego dziewczyna Chiara przebywali w Nowym Meksyku w latach 90. Od tego czasu jego włosy posiwiały i nie jest już na tyle fajny, aby nosić kolczyk lub baki.

Jej dziadkowie byli zamożnymi Włochami ze starej szkoły, o formalnej dykcji, stroju i prezentacji. Do diabła, jej dziadek Ennio miał nawet miłe wspomnienia Mussoliniego, który, jak mi kiedyś powiedział, był znacznie lepszym przywódcą mascalzon Saddam Husajn, prawdziwy „łobuz” despoty, jeśli taki kiedykolwiek istniał.

Warto przeczytać!  Zmiana punktu ciężkości: Ta linia wycieczkowa stawia większe zakłady na długie rejsy i nietypowe trasy

Jestem pewna, że ​​był oszołomiony widokiem kochanka swojej wnuczki, tego niezdarnego Amerykanina z tłustymi włosami, i nie wiedziałam, czy mnie lubi, czy nienawidzi. Jego jedyna uwaga do Chiary po pierwszym spotkaniu była taka, że ​​tak le anche Grosse („duże biodra”), od tego poglądu wystraszyła go, gdy zwróciła mu uwagę, że nosiłam luźne spodnie, jak to było wtedy w stylu grunge – przynajmniej w Ameryce, a nie we Włoszech, kraju obcisłych dżinsów i szalików.

Furgonetka pochodziła z lat 70. XX wieku i została starannie wyposażona w kuchnię, drewniane szafki, koronkowe zasłony i miękkie, luksusowe łóżko. Gdy przygotowywaliśmy się do wyjazdu, dziadek Chiary wziął mnie na stronę i przeprowadził przez wersję beta. Wszystko było proste, z wyjątkiem silnika – stary van przepalał olej, więc trzeba było go często uzupełniać, bo inaczej smażyłbyś silnik, jedyny haczyk polegał na tym, że Ty Musiałem pamiętać o sprawdzeniu poziomu oleju, bo kontrolka się zepsuła.

„Va bene, Signore” Powiedziałem – brzmi nieźle. Potem szybko zapomniałem, co mi powiedział. Coś z olejem, kontrolką, silnikiem? – nie byłem pewien. Mój włoski wciąż był niepewny. Do diabła, kiedy Ennio nazwał Saddama Husajna a mascalzon Myślałam, że powiedział mascarponei nie rozumiałem, co iracki tyran ma wspólnego z serkiem śmietankowym.

część druga

W Misja Pec Chiara i ja zsuwaliśmy się z tufów, pociliśmy się wspinając się po płytach i sprzeczaliśmy się. Szybko stało się jasne, że jesteśmy tam poza sezonem, więc obniżyłem ocenę z projektu o jeden stopień, żeby móc dalej pracować w dusznym śródziemnomorskim upale. Miejscowi Słoweńcy – prawdopodobnie pradziadkowie Janji Garnbret – wydawali się niewzruszeni i można ich było zobaczyć, jak próbowali wspiąć się na wysokość 8 stopni, przedzierali się przez blokowe chwyty w jaskiniach lub bawili się tufami w centralnym amfiteatrze.

Ja po prostu się miotałem i po trzech dniach próbowania 7c, w końcu przeszedłem przez sedno, spadłem z wiader 5.11 do łańcuchów, gdy nadeszła burza i zmoczyła trasę. Chiara i ja spędziliśmy całą podróż żartując na temat slangu europejskich wspinaczy Ronchio (dzbanek), kannelur (rowki wodne/małe stalaktyty) oraz regleta (zaciskanie), a gdy tak wisiałam, spocona i pokonana, Chiara powiedziała: „Matt znowu spadł i teraz będzie miał kannelur w dupę!” Zaśmialiśmy się i poprosiłem ją, żeby mnie opuściła. Chiara, która sama była przypadkową wspinaczką, była zmęczona całym dniem spędzonym na skałce, zwłaszcza w upale, więc wyjechaliśmy do stolicy, Lublany, i w góry.

Warto przeczytać!  Szybka podróż Prince of Persia: Zaginiona Korona: Lokalizacje i sposoby poruszania się

Podróż do domu do Włoch przebiegła pomyślnie – nie było dymiącego silnika ani kontrolki kontrolnej – i zostawiliśmy furgonetkę z powrotem pod domem jej dziadków, dziękując im serdecznie. Dopiero później dowiedziałem się, że spaliłem olej prawie do zera – podczas naszej podróży sprawdzałem go dokładnie zero razy – i że prawdopodobnie byliśmy o wiele mil od zniszczenia silnika. Wzdrygnąłem się, gdy usłyszałem tę wiadomość; Poczułem się jak taki głupek. Olej był dosłownie jedyną rzeczą, o której musiałem pamiętać, ale go zmarnowałem. Pomijając to i moje duże amerykańskie biodra, byłem pewien, że jej dziadek nigdy więcej nie pożyczy mi furgonetki.

Część III

Ale pożycz nam furgon ponownie uprzejmie to zrobił, kilka zim później, kiedy poleciałem do Chiary i wybraliśmy się na sylwestrową wycieczkę do Prowansji. Niewiele pamiętam z tej wycieczki, poza tym, że padał deszcz, prawie wszystkie kempingi były zamknięte, a wspinaliśmy się tylko trochę ze względu na mokre skały. Biwakując ze szkicami na przydrożnym wysypisku śmieci w pobliżu Awinionu, pewnego ranka wysiadłem z furgonetki i znalazłem smutnego, małego pluszowego psa na stosie potrzaskanych cegieł, jego futro było zmatowione i zabłocone. Podniosłem psa i włożyłem go do furgonetki; później, w Turynie, wykąpałem go w zlewie, rozdając znajomym Chiary, którym właśnie urodziło się dziecko.

W sylwestra Chiara i ja spacerowaliśmy brukowanymi uliczkami Aix-en-Provence, zabijając czas do snu. Gdy dotarliśmy na plac, jakiś chudy hipster w obcisłych spodniach i szaliku (co z tymi szalikami?) wcisnął nam w ręce ulotki. „Sprawdźcie to, przyjaciele” – powiedział lakonicznie. „Największy rave stulecia”.

„Powinniśmy iść!” – powiedziała Chiara. „Wspaniała zabawa!”

– Nie jestem tego taki pewien – powiedziałem. „Wygląda na szkicową, a poza tym jest drogi”. To była w zasadzie moja wymówka, żeby nie iść na imprezę. Za każdym razem, gdy pojawiała się taka sytuacja, musiałam wymyślać nowe: nienawidziłam przyjęć i zawsze tak było. Chiara zaczęła nagabywać mnie w furgonetce, mówiąc, że jestem samotnym nudziarzem, który chciał tylko się wspinać i nie robić nic innego. Wszystko to oczywiście było prawdą. Nie miałem żadnego kontrargumentu. Była miejską dziewczyną poszukującą nieustannej stymulacji; Byłem po prostu leniwym, aspołecznym wspinaczem żerującym na dnie.

Warto przeczytać!  5 miejsc wakacyjnych, na które nie mogą już pozwolić rodziny z klasy średniej

„Ale tutaj” – powiedziałem. „Zatrzymaj się na chwilę. Nie jestem jakimś głupim wspinaczem; Jestem także artystą!”

„Jesteś?” – zapytała Chiara.

„Jasne. Znajdź mi jakiś papier. Chiara zaczęła grzebać w okolicy furgon dopóki nie znalazła papieru i długopisu.

Jeszcze w gimnazjum w Albuquerque w Nowym Meksyku wraz z moimi mądrymi przyjaciółmi spędzaliśmy czas na bazgraniu. Jednym z ulubionych doodli był „Scum-Bob McKenzie”, rolnik o owadzich oczach, gigantycznym jabłku Adama i zamiłowaniu do, cóż, kongresów z owcami. To dosłownie jedyna rzecz, którą umiem rysować – mój jedyny artystyczny „dar”. I tak to teraz narysowałem i wręczyłem Chiarze.

„Co to jest?” powiedziała. „Jesteś obrzydliwe.” Ale ona też się trochę śmiała i widziałem, że rozładowałem napięcie, podobnie jak jej żart o kannelur wrócił do Misji Pec.

„Och, jeszcze nie skończyłem” – powiedziałem i założyłem zawijasy wykończeniowe. Następnie zaadresowałem rysunek do jej babci Bianki, jakby chciał, żeby był to kartka z życzeniami noworocznymi: „Cara Bianca, Buon capo d’ano!” Napisałem. W języku włoskim, podobnie jak w angielskim, istnieją homofony – podobnie jak słowa nie (rok) i nie (to mała dziura w twoim ciele, sam to rozpracujesz). Napisałem bardzo świadomie nie zamiast nie bo wiedziałem, że to wywoła śmiech.

Tak się stało i dzięki temu Chiara wybaczyła mi, że nie chciałem iść na rave. Ale jest pewien haczyk: kiedy kilka dni później zwróciliśmy furgonetkę, zapomnieliśmy o rysunku, który schowaliśmy w schowku. Więc choć pamiętałem, żeby podczas tej podróży sprawdzić i dolać oleju, zapomniałem – ku przerażeniu mojemu i Chiary kilka dni później – wyjąć brudny banknot. Tak, to wielka porażka i cholernie dziękuję jej dziadkom za pożyczenie nam tego furgonktórego, nawiasem mówiąc, nigdy więcej nie poprosiłem o pożyczenie.

Matt Samet jest niezależnym pisarzem i redaktorem mieszkającym w Boulder w Kolorado.


Źródło