Sport

Moment dnia Euro 2024: 100 km/h Marcel Sabitzer zwiększa Austrię na szczycie

  • 26 czerwca, 2024
  • 4 min read
Moment dnia Euro 2024: 100 km/h Marcel Sabitzer zwiększa Austrię na szczycie


Marcel Sabitzer wbiega na połowę Holandii. Ściga się, mimo że jest to 80. minuta, mimo że jest to wygodny mecz, który zapewnia wtedy wynik 2-2 w następnej rundzie. Bo najlepiej czuje się, gdy jedzie 100 km/h. Pierwsza minuta lub osiemdziesiąta, 100 km/h.

W miarę postępów widzi obok niego lewego obrońcę Alexandra Prassa. Więc oddaje to i robi krótką pauzę, aby zobaczyć, co dzieje się wokół niego.

W międzyczasie Christoph Baumgartner wbiegł z głębi własnej połowy do holenderskiej defensywnej trzeciej bramki, po czym pobiegł głową w dół, aby dogonić atak prowadzony przez Sabitzera-Prass, a ten ostatni odpowiednio skierował go do środka. Baumgartner posuwa się do przodu tak szybko, że musi się opanować i wyciągnąć do tyłu, aby złapać piłkę. Robi to, ale ten dotyk sprawia, że ​​piłka znowu odbija się do przodu.

W chwili, gdy Baumgartner dostaje pierwszy kontakt z torem, Sabitzer odrywa się od grzbietu wielkiego Jerdy’ego Schoutena i ponownie pędzi z prędkością 100 km/h. Baumgartner o tym wie i jego następnym uderzeniem będzie wbicie piłki w stopy Sabitzera.

Sabitzer, zagrany na spalonym przez beznadziejnie ustawionego Virgila Van Dijka, Sabitzer wrzeszczy w pole karne, pozwala piłce minąć go, czeka, aż Micky van de Ven wykona wślizg i absolutnie wbija lewą stopę w siatkę. Człowiek, który miał go pilnować, Bart Verbruggen, ledwie ma czas mrugnąć, gdy przelatuje obok niego ze świstem. Nawet teraz musi mu dzwonić w uszach.

Jeśli kiedykolwiek był moment na boisku, który odzwierciedlał piłkarską filozofię Ralfa Rangnicka, to właśnie ten. Sabitzer wszedł na holenderską połowę o 79:44, a piłka przełamała siatkę przy 79:54. Dziesięć sekund i Holandia została rozerwana na strzępy potężnym dryblingiem, trzema podaniami i strzałem, który niczego nie powstrzymał.

To byłby zwycięzca, mecz zakończył się wynikiem 3-2, a Austria zakończyłaby dzień na szczycie tabeli grupowej, w której byliby także Francja, Holandia i Polska prowadzona przez Roberta Lewandowskiego.

Austria przystąpiła do tego meczu wiedząc, że wystarczy remis, ale w żadnym momencie nie uważała takiego wyniku za akceptowalny. Holendrzy dwukrotnie wyrównali, ale za każdym razem Austria nacierała z nową energią. Od początku do końca grali piłkę nożną od nogi do pedału i trafne było to, że to Sabitzer wywalczył zwycięzcę.

W zeszłym sezonie pomocnik przeżył swego rodzaju renesans. Po zagubieniu się w Bayernie Monachium i Manchesterze United po obietnicach dotyczących jego występu w RB Lipsk, Sabitzer stał się kluczową postacią docierającej do finału Ligi Mistrzów Borussii Dortmund. Jednak dla Austrii był głównym graczem od pierwszego dnia. Rangnick doskonale znał grę Sabitzera i od razu uczynił go sercem maszyny, którą chciał zbudować.

Austriak, który odziedziczył Rangnick, był mało inspirującym zespołem i był jedną z wielu drużyn, które pełnią rolę wypełniacza na dużych imprezach. Sam był odrzucony przez Manchester United, a reputacja Rangnicka była zagrożona podczas tego występu, ale w tym zespole przeszedł całą rozmowę, a potem trochę. W ciągu dwóch lat ukształtował ich tak, jak zawsze skupiał się na swojej piłce nożnej – wywieraniu nacisku na zawodników, szybkich przejściach i kolektywie silniejszym niż jednostka.

Rangnick wygrał już 15 z 25 meczów, które prowadził, ale żaden nie zabrzmi głośniej niż ten. Na cały turniej została wysłana wiadomość: ciemne konie są tutaj, aby zagrać i lepiej ich nie lekceważyć.

Za bicie serca w tej sprawie i za strzelenie gola, który tak doskonale oddaje filozofię jego zespołu, Marcel Sabitzer bierze nasz Moment Dnia z 12. dnia mistrzostw Euro 2024.


Źródło

Warto przeczytać!  Pochettino ostro krytykuje dzieciaki z Chelsea za feud karny w wygranym meczu