Sport

Moment dnia na Euro 2024: bohaterskie wyczyny Jovica w 95. minucie, które przywróciły Serbię do życia

  • 21 czerwca, 2024
  • 5 min read
Moment dnia na Euro 2024: bohaterskie wyczyny Jovica w 95. minucie, które przywróciły Serbię do życia


94:59. Jeszcze sekunda i sędzia zagwizdał ostatni gwizdek. Wtedy właśnie dołączył Luka Jovic.

Słowenia rozegrała dobry mecz z Serbią. Prawy obrońca Zan Karnicnik rozpoczął i zakończył wspaniałą akcję, która obejmowała niemal całą długość boiska i zapewniła im prowadzenie. Wyglądało to, przez długi czas, na to, co robi różnicę. Kapitan reprezentacji Słowenii Jan Oblak był w doskonałej formie na bramce, podczas gdy napastnik Serbii Aleksander Mitrovic miał o czym zapomnieć. Już prawie był na miejscu, ale prawie rzadko wystarcza, by pokonać Oblaka.

Jeszcze zanim Serbia przyznała bramkę, zaczęto wprowadzać zmiany, desperacko szukając jakiegoś oparcia w meczu: jednym z nich był Dusan Vlahovic za Luką Joviciem. Wychwalana współpraca Vlahovic-Mitrovic po prostu nie układała się najlepiej i choć zawodnik Juventusu tego nienawidził, zmiany były nieuniknione.

Jovic wszedł na boisko i wniósł ze sobą większą pilność, energię pitbulla, która popychała Serbię do przodu, ale tabela wyników pozostała równie zacięta jak Oblak. 1-0.

Wisiała porażka, a wraz z nią realna możliwość wyjścia z pierwszej rundy. Po porażce podczas Mistrzostw Świata w 2022 r. Serbia walczyła o odzyskanie pewności siebie i formy, a wcześniejsze opuszczenie Niemiec byłoby katastrofalne. Dla trenera Dragana Stojkovicia i zawodników konsekwencje tego były złe.

Warto przeczytać!  Man Utd podziwia obrońcę Crystal Palace Marca Guehiego

To właśnie wtedy wywalczyli rzut rożny w ostatniej minucie doliczonego czasu po dziewięćdziesiątce. Dzień wcześniej Klaus „Spartacus” Gjasula z Albanii strzelił ostatniego wyrównującego gola w historii Euro. Gdyby Serbia miała teraz wyrównać, musiałaby pobić ten rekord.

Zanim Ivan Ilic mógł przygotować się do wykonania zakrętu, musiał najpierw oczyścić teren z plastikowych śmieci. W dalszej części meczu serbscy kibice patrzyli, jak ich drużyna uderza głową w mocno zamknięte drzwi i uciekali się do rzucania na boisko plastikowych butelek i szklanek, co było skierowane zarówno do słoweńskich, jak i serbskich graczy.

Słoweńska końcówka boiska wyglądała smutno jak klub nocny następnego dnia po szaleństwie. Jednak gdy Ilic podszedł, Serbowie zapadli w żałobną ciszę. A oni po prostu tam stali, milczący i nieruchomy.

Teraz, mając 177 cm wzrostu, Jovic był prawdopodobnie najniższym zawodnikiem w zatłoczonym słoweńskim boksie o długości sześciu jardów, ale to nie powstrzymało go przed wkroczeniem w sam środek pola. Jovic, potężny napastnik, zawsze ufał swoim umiejętnościom. strzelać gole. „Nie wiem, jak to się stało, że zostałem napastnikiem” – powiedział kiedyś Players Tribune. „Ale odkąd pamiętam, zawsze miałem obsesję na punkcie strzelania”.

„Czasami myślę, że po prostu się z tym urodziłem. Każdy w tym życiu ma pewne talenty i myślę, że moim jest strzelanie goli”.

Jako cudowne dziecko przedarł się przez Crveną Zvezdę Belgrad właśnie tego dokonał, ale jego kariera była pełna wzlotów i upadków. W Benfice miał problemy. W Eintrachcie Frankfurt stał się maszyną do zdobywania bramek na wysokim poziomie. W Realu Madryt przygasł. Teraz w AC Milan stał się swego rodzaju super rezerwowym, odzyskując formę pod koniec sezonu. Trener Milanu Stefano Pioli nigdy nie wątpił w jego umiejętności. „Jovic to zawodnik, który ma instynkt decydowania o meczach” – powiedział.

Jovic też nigdy nie przestał wierzyć.

Ilic zakończył swój długi bieg i mocnym uderzeniem posłał piłkę w pole karne z odległości sześciu jardów. Minął dużego Predraga Rajkovicia, wyprzedził skaczącego Mitrovica i Nikolę Milenkovica, wszyscy znacznie wyżsi od Jovica. Minęła dziewięciu słoweńskich zapolowych, którzy wcisnęli się w pole karne na dystansie sześciu jardów (dziesiąty znalazł się na rzucie karnym), i prosto do Jovica. Przytrzymywany przez głównego bohatera dnia Słowenii, Karnicnika, nie mógł wznieść się w skoku. Ponieważ środkowy obrońca mierzący 180 cm Jaka Bijol skakał przed nim (i trochę w niego), on również nie miał dobrej wizji piłki.

Ale Jovic to strzelec. Zawsze tak było.

Uzyskał wystarczający podskok, aby trafić w piłkę, i skręcił potężną szyję na tyle, aby poprowadzić ją w najdalszy dolny róg. Za bramką nastąpiła dramatyczna pauza, która trwała zaledwie kilka milisekund, po czym kibice w czerwieni eksplodowali radością.

Dosłownym ostatnim akcentem meczu Jovic przywrócił Serbię do życia. Ponieważ do końca meczu pozostała im duża szansa na awans do fazy pucharowej.

I dlatego Luka Jovic odbiera nam Moment Dnia z 7. dnia Euro 2024.


Źródło