Świat

Na Haiti wiadomość telefoniczna może przynieść ulgę lub udrękę

  • 31 marca, 2024
  • 6 min read
Na Haiti wiadomość telefoniczna może przynieść ulgę lub udrękę


  • Autor: Nomia Iqbal
  • BBC News, Cap-Haitien, Haiti

Przez ostatni miesiąc Nun Neethoudjif Méléance przyzwyczaiła się do bolesnej rutyny. Codziennie sprawdza swój telefon, żeby sprawdzić, czy jej rodzina wciąż żyje.

22-letnia nauczycielka mieszka ze swoim bratem w Cap-Haitien.

Jednak 10 członków jej rodziny, w tym ojciec i inne rodzeństwo, nadal przebywa w Port-au-Prince, gdzie gangi kontrolują około 80% stolicy.

„Przebywają w czymś w rodzaju otwartego więzienia, ponieważ ze względów bezpieczeństwa nie mogą odejść zbyt daleko. Mają sklep, w którym sprzedają żywność, ale trudno im kupić produkty do sprzedania”.

Organizacja Narodów Zjednoczonych opisała sytuację na Haiti w kategoriach kataklizmu, jako naród „bliski upadku”.

Zubożały naród karaibski stoi w obliczu próżni władzy wypełnionej brutalnymi uzbrojonymi gangami, a do kraju w dalszym ciągu napływa nielegalna broń, doprowadzając go na skraj katastrofy.

Nun otwiera aplikację do przesyłania wiadomości.

Jej ojciec zostawił notatkę głosową, w której poinformował, że dziś rano w pobliżu nich doszło do strzelaniny. Są w porządku, ale on czuje się załamany.

„Czuję się bezsilna, bo to moi rodzice” – mówi zirytowana. „Nie mogę im mówić, co mają robić”.

Młode życie zakonnicy pod wieloma względami odzwierciedla nakładające się na siebie kryzysy w jej kraju.

Jej matka zginęła w trzęsieniu ziemi w 2010 r., w którym zginęło ponad 100 000 osób. Jej kuzynka została zamordowana w zeszłym roku przez gang, a wielu członków rodziny nie mogło uczestniczyć w pogrzebie z powodu eskalacji przemocy na ulicach.

Powiedziała, że ​​ojciec nie chce, aby stała się ofiarą, i zachęcała ją do opuszczenia Port-au-Prince, aby realizować swoje ambicje.

„Mój sąsiad w Port-au-Prince miał sześciu lub siedmiu synów, a dwóch z nich trafiło do gangów. Ojciec był osobą duchowną, chrześcijaninem. Chłopcy chodzili do kościoła i śpiewali. Miała przed sobą świetlaną przyszłość, ale to nie powstrzymało ich przed wpadnięciem w to.”

To brutalna rzeczywistość dla wielu dzieci.

„Ludzie pytają, dlaczego jestem na Haiti?” mówi Nun. „No cóż, albo zostajesz i walczysz, albo idziesz i zaznasz spokoju”.

Wielu wybiera to drugie. Lotnisko Cap-Haitien zostało ponownie otwarte na początku tego tygodnia, gdzie dziesiątki osób stało w kolejce przed małym wejściem do odlotów. Ściskając kluczowe dokumenty, byli gotowi do jak najszybszego wyjścia.

Baptiste Moudeché (23 lata) po raz pierwszy wybierał się na Florydę ze swoją młodszą siostrą. Podróżował z Les Gonaïves, czwartego co do wielkości miasta Haiti, które od dziesięcioleci nękane jest przemocą gangów. Jego rodzice pozostają tam na razie.

„Odchodzę z powodu niepewności i problemów. Żyjemy w bardzo frustrującym i stresującym okresie z moją rodziną”.

Nie wie, kiedy wróci.

„Moim marzeniem jest, aby Haiti miało wreszcie normalny rząd, który naprawdę myśli o dobrobycie narodu” – powiedział Baptiste. „Miejsce, w którym prawa człowieka są w pełni przestrzegane i gdzie każdy młody człowiek może się rozwijać”.

Tytuł Zdjęcia,

W piątek protestujący zebrali się przed ambasadą Kanady, żądając, aby Wspólnota Karaibów (Caricom) przestrzegała konstytucji

Kraj czeka teraz, aby dowiedzieć się, kto dokładnie stawi czoła gangom w walce o władzę. Premier Ariel Henry, głęboko piętnowany i niewybrany, obiecał ustąpić po formalnym powołaniu Tymczasowej Rady Prezydenckiej.

Jej pełny skład nie został jeszcze ujawniony, ale w zeszłym tygodniu w swoim pierwszym oświadczeniu zobowiązała się do przywrócenia porządku i demokracji narodowi, który znajduje się w kluczowym punkcie zwrotnym w historii.

Aby to osiągnąć, kluczowe znaczenie ma jednak także zdobycie zaufania Haitańczyków. Wiele osób jest głęboko sceptycznych wobec rozwiązania zaproponowanego przez społeczność międzynarodową.

Choć wygląda na to, że rada składa się z przywódców Haiti, została utworzona przez Caricom, organizację międzyrządową składającą się z 20 krajów położonych na Karaibach. Wielu Haitańczyków postrzega to jako „obcą ingerencję”.

Gangi, które obecnie de facto władają Haiti, również odwołały radę.

Jeden z najpotężniejszych przywódców gangów w kraju, Jimmy „Barbecue” Chérizier, powiedział, że rozważy zawieszenie broni: „Jeśli społeczność międzynarodowa przedstawi szczegółowy plan, możemy usiąść razem i porozmawiać, ale nie narzucą nam, co powinniśmy zdecydować. „

Trudno będzie jednak przekonać wielu Haitańczyków, aby zaakceptowali brutalnych gangsterów jako przyszłych przywódców politycznych.

Tytuł Zdjęcia,

Yvrose Pierre, burmistrz Cap-Haitien, mówi, że gangi „nie mają żadnego współczucia”

Yvrose Pierre, pierwsza wybrana na burmistrza Cap-Haitien kobieta, powiedziała: „Kiedy gangi atakują, terroryzują ludzi i nie mają odrobiny współczucia, po prostu zabijają. Nie możemy na to pozwolić. Jeśli tak się stanie, ktoś, kto ma zostać zabity, to będą oni, nie my”.

Według organizacji charytatywnej Save the Children około pięć milionów mieszkańców Haiti, w tym jedno na dwoje dzieci, jest na skraju głodu. Pani Pierre uważa, że ​​kraj znajduje się w agonii.

„Populacja umiera, bo umiera kraj. Kiedy port jest nieczynny, nieczynne jest główne lotnisko, nieczynny jest szpital – ludzie na pewno umrą.

„Moim marzeniem dla mojego kraju jest zobaczyć Haitańczyków zbierających się razem, aby najpierw rozwiązać ten konkretny kryzys. Moim marzeniem jest zobaczyć Haiti, do którego byłem przyzwyczajony jako dziecko”.

Wielu Haitańczyków odczuwa podobną dumę. W ten weekend wielkanocny, w atmosferze przemocy, kraj obchodził swoje pierwsze duże święto we względnym spokoju.

Podczas gdy Port-au-Prince unikało jakichkolwiek procesji, tysiące wiernych w Cap-Haitien przechadzało się wąskimi i zakurzonymi uliczkami w eleganckich białych sukienkach i zapinanych koszulach, śpiewając hymny. Niektórzy wyciągali ręce ku niebu w akcie wielbienia Boga.

Grupa kobiet zebrała się przed katolickim liceum, aby obejrzeć inscenizację ukrzyżowania i zmartwychwstania Jezusa. Jedna z kobiet powiedziała nam, że te Święta Wielkanocne są słodko-gorzkie: „Nie czuję się dobrze, gdy widzę, jak Haiti ginie. Zwłaszcza, gdy widzę, jak moi bracia i siostry umierają od kul w Port-au-Prince”.

Inny powiedział: „Myślę, że teraz może nam pomóc tylko cud”.

Dodatkowe raporty Morgana Gisholta Minarda. Produkcja: Alendy Almonor


Źródło