Biznes

Nadchodząca odwilż w polskiej gospodarce będzie miała „mniej przyjemne konsekwencje”

  • 8 stycznia, 2024
  • 3 min read
Nadchodząca odwilż w polskiej gospodarce będzie miała „mniej przyjemne konsekwencje”


„Oczekujemy, że PKB Polski wzrośnie w 2024 r. o około 3,5 proc. i wydaje się to być raczej dolna granica możliwych odczytów, a wyniki powyżej 4 proc. są jak najbardziej w zasięgu ręki”– piszą w najnowszym komentarzu ekonomiści Citi. To dobra wiadomość po złym 2023 r., kiedy to wzrost gospodarczy nie przekroczy 1 proc.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Plaga „osiedli łanowych”. Ekspert: z tych osiedli wszyscy się śmieją

PKB Polski w 2024 r. Co nas czeka w gospodarce?

Zdaniem specjalistów Citi głównym motorem ożywienia będzie wzrost konsumpcji.

„Sfera budżetowa oraz pracownicy otrzymujący wynagrodzenie minimalne w sumie mogą stanowić ok. 30 proc. pracujących. Wzrost wynagrodzeń dla tej grupy wyniesie w ujęciu realnym (czyli po odliczeniu inflacji – przyp.red.) niebagatelne 15-25 proc., co z kolei przełoży się na wyraźny wzrost wydatków konsumentów. Część popytu zostanie skierowana w kierunku towarów importowanych, jednak przeważająca część zostanie przeznaczona na towary i usługi krajowe. Tego typu wzrosty dochodów powinny więc podtrzymać ożywienie PKB nawet w sytuacji hamujących inwestycji” – wskazują.

Warto przeczytać!  Jedna tona węgla za niecałe 500PLN! Nie do wiary co dzieje się z ceną gazu! Sprawdzamy ceny paliw, gazu, węgla i pelletu przed weekendem (16.06.2023)

Jest jednak i ciemna strona tego medalu. Jak piszą bowiem analitycy, „silne ożywienie oparte na konsumpcji” będzie miało też inne, „mniej przyjemne konsekwencje”. O co chodzi?

Inflacja przyspieszy

Po pierwsze, według banku wraz z zakończeniem recesji/stagnacji ustąpi jeden z czynników odpowiadających za ostatnie spadki inflacji.

„Nastąpi to jeszcze zanim PKB na dobre powróci poniżej przedpandemicznego trendu, a więc na tyle szybko, żeby podtrzymać presję cenową. Dlatego, o ile naszym zdaniem inflacja może do marca spaść nawet poniżej 3 proc. (tu z opóźnieniem działa wcześniejsze spowolnienie), w dalszej części roku spodziewamy się jej ponownego wzrostu, nawet w okolice 5 proc.” – przewidują.

Po drugie, przy tak silnym odbiciu konsumpcji oraz imporcie uzbrojenia, można liczyć się z ryzykiem pogorszenia salda w rachunku bieżącym w skali większej od obecnie oczekiwanej. W sumie oznacza to, że proces poprawy równowagi makroekonomicznej (mierzonej zarówno inflacją, jak i saldem w rachunku bieżącym) zostanie zahamowany – szacują.

„W najbliższych miesiącach inflacja może przejściowo zbliżyć się do górnej granicy odchyleń od celu NBP (3,5 proc.), ale nie będzie to trwały spadek” – przyznają.

„Jeżeli VAT na żywność zostanie przywrócony od kwietnia, a w połowie roku rząd wycofa część działań na rzecz stabilizowania cen prądu i gazu, to w drugiej połowie roku możemy być świadkami ponownego wzrostu inflacji w okolice 6 proc.” – szacują.

A to zdaniem ekspertów usztywnia poziom stóp procentowych na wyższym poziomie przez dłuższy czas.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.


Źródło