Filmy

Najbardziej przełomowy film animowany o naturze od czasów Bambi

  • 24 maja, 2024
  • 7 min read
Najbardziej przełomowy film animowany o naturze od czasów Bambi


Jest taki moment pod koniec „Flow” łotewskiego reżysera animacji Gintsa Zilbalodisa, który mocno chwyta za serce. Dzieje się tak wtedy, gdy główny bohater filmu, czarny kot, z którym nawiązałeś głęboką więź emocjonalną, ponownie odkrywa zagubioną piłkę, którą on i jego zwierzęcy przyjaciele (zwłaszcza lemur) bawili się we wcześniejszej części filmu. Myślał, że już nigdy tego nie zobaczy. I nagle to robi.

Czasami zagubione rzeczy można odnaleźć ponownie.

Jeśli myślałeś, że emocja wywołana bez mdłej manipulacji to coś, co zaginęło w animacji, znajdziesz to również w „Flow”. Film przepełniony sentymentem, ale nie sentymentalizmem. To jeden z najbardziej poruszających filmów animowanych ostatnich lat, a poza tym przełomowy. Antropomorficzne postacie zwierzęce z amerykańskich filmów animowanych XXI wieku nie mają nic wspólnego ze zwierzęcymi gwiazdami „Flow”, które nigdy nie wypowiadają ani słowa i zachowują się jak zwierzęta. Wystarczy.

„Bijące serca”
Szklana cebula: tajemnica rozwikłana

Opierając się na niezwykłym naturalizmie, którego pionierem był Disney w swoich zwierzęcych postaciach na początku lat czterdziestych XX wieku, zwłaszcza w przypadku kota Figaro w „Pinokio” i „Bambi” – zbudowanego na podstawie dokładnych badań, a nie zwykłej rotoskopii – Zilbalodis pozwala swoim zwierzętom być zwierzętami. Kot, który jest głównym bohaterem „Flow”, przekazuje świat poprzez sposób, w jaki wygina plecy, przysiada na ziemi, podnosi lub prostuje uszy i rozszerza oczy w tym całkowicie pozbawionym dialogów filmie o cudzie percepcji i niedocenianej ukrytej inteligencji zwierząt.

Na początku filmu kot mieszka w domu, w którym nie ma ludzi, chociaż istnieją oznaki, że życie ludzkie było tam stosunkowo niedawno. Na poddaszu znajduje się biurko artysty, na którym kotek lubi się zwijać, i jego szkic, który ktoś zrobił. A wokół domu, położonego w pięknym lesie, stoją posągi kota – wśród nich ten jest niesamowicie gigantyczny. Ten kot był wyraźnie kochany. Ale teraz jest sam.

Warto przeczytać!  Jak wygląda niepokój? Jak Pixar stworzył złoczyńcę z „Inside Out 2”

Nigdy nie wyjaśniono, co spowodowało zniknięcie ludzkości w „Flow”, nie widać nawet ludzkich szczątków (co ma sens w przypadku filmu, który pod każdym względem może i powinien podobać się dzieciom na całym świecie). To tak, jakby to wyginięcie było zniknięciem i szczerze mówiąc, jedno ze zwierząt w dalszej części filmu wydaje się niemal zachwycone, wciągnięte do nieba w jednym z najbardziej transcendentnych momentów filmu.

Może zwierzęta odziedziczyły ziemię. Ale najpierw, podobnie jak w Biblii, następuje kolejna wielka powódź, która ogarnia wszystko. Nawet gigantyczny posąg kota jest całkowicie pokryty falami, z wyjątkiem najmniejszego czubka jednego z uszu, na którym stoi nasz koci bohater, dopóki nie przepływa obok niego łódź. Na tej łodzi jest kapibara, z którą nawiązuje więź. A później lemur, bocian i golden retriever.

Cóż, „wiązanie z” może być nadużyciem. Zilbalodis, zaledwie 29-letni reżyser uznanego filmu animowanego „Away” z 2019 r., znajduje dla kota ulotne chwile połączenia z innymi podróżnikami, ale także pokazuje mu, że zawsze znajduje sposoby na zachowanie dystansu. Choć ten kot jest uroczy, nie chodzi tu o podkreślanie jego przytulności. Miłośnicy kotów oczywiście uwielbiają koci brak wyrazu, ale wciąż źródło ekspresji robi udało się wyjść od kota nawet bez animatorów, mieszkających we Francji i Belgii, a także na rodzinnej Łotwie Zilbalodisa, rysując na jego twarzy emocje w ludzkim stylu.

Łódź – najmniejsza arka, jaką można sobie wyobrazić, jeśli naprawdę mamy tu do czynienia z Biblią – dryfuje przez pozostałości ludzkiej cywilizacji, zaglądając przez powierzchnię wody, podczas gdy nasze zwierzęta biernie są tego wszystkiego świadkami. Uczą się, jak sterować sterem na łodzi, co nieco zwiększa prawdopodobieństwo tego scenariusza, ale tak naprawdę to, co następuje, to tylko zwierzęta spędzające czas razem w cichym pożyciu, dopóki nie przytrafią im się różne rzeczy. Kot kilka razy zostaje wrzucony do wody, ale zawsze udaje mu się wrócić — najpierw podziwia piękno kolorowych ryb pod spodem, które przynosi z powrotem, aby stworzyć dla siebie mały stos dobrego jedzenia z powrotem na pokład.

Warto przeczytać!  „Zielona granica” Agnieszki Holland jest niezapomniana

Miłośnicy animacji uznają „Bambi” Walta Disneya za szczytowy moment w historii tego medium: ze względu na głębię stworzoną przez wielopłaszczyznową kamerę, naturalizm ruchów zwierzęcych postaci przypominający niemal dokument przyrodniczy, środowisko efekty deszczu, śniegu, pożarów lasów i unoszących się w powietrzu liści dodają tekstury oraz niemal pozbawionemu fabuły motywu i struktury „kręgu życia”. „Flow” pasuje do tego i podnosi stawkę — te zwierzęta nawet nie mówią! Otoczenie jest wykonane w technologii CGI, a „kamera” porusza się przez nie z szarpnięciem i rozmachem przypominającym urządzenie przenośne, co zawstydza pomysł Jona Favreau, by symulować „filmowanie” filmu animowanego w jego remake’u „Króla Lwa”. Naprawdę masz wrażenie, że oglądasz żyjące środowisko, z ramką ograniczającą to, co widzisz, i mogącą poruszać się w dowolnej liczbie kierunków.

Jednak w przypadku samych zwierząt w „Flow” Zilbalodis dokonał ważnego wyboru: oczywiście zbudowano je w oparciu o modele szkieletowe CGI, ale ich tekstura powierzchni – futro – jest abstrakcyjna, aby wyglądać jak animacja rysowana ręcznie. Oddala kota i wszystkich pozostałych członków menażerii od wszystkiego, co przypomina fotorealizm, zamiast tego sprawia, że ​​noszą stworzone przez człowieka ciepło, które ręcznie rysowane przekazuje jak nic innego. Może dzieje się tak dlatego, że Zilbalodis i jego zespoły nie mieli budżetu na animację falujących mieszków włosowych. Ale jeśli tak, to przykład ograniczenia inspirujący do jeszcze większych wyborów artystycznych. Powierzchnia może nie jest całkowicie rzeczywista, ale ruchy modelowane pod spodem są tak realistyczne, że masz wrażenie, jakbyś dostrzegł wieczne formy Platona: wieczność pod przejściową powierzchnią.

Warto przeczytać!  Globalna sprzedaż biletów „Królestwo planety małp” nadal dominuje

Najbliższą rzecz „Flow” z ostatnich wspomnień jest „Spirit: Stallion of the Cimarron” z 2002 roku, w którym również zdecydowano się nie antropomorfizować zwierzęcych postaci i mógłby być, pod każdym względem, także „cichym” filmem, gdyby nie za decyzję, aby Matt Damon reprezentował tytułowego bohatera w roli narratora filmu. A może krótkometrażowy film poklatkowy Suzie Templeton „Piotruś i Wilk” z 2006 roku. A wszystko po to, by zwrócić uwagę, jak naprawdę rarytasem i cudem jest „Flow”. To nie tylko doskonały przykład filmu, który pokochają dzieci i dorośli. Dzięki swojej bezsłowności jest to film, który mógłby być odtwarzany w każdym kraju na świecie, a jego zdolność dotarcia dosłownie do każdego jest nieograniczona. A jednak jest to radykalne, a jednocześnie tak przystępne, jak jakikolwiek film animowany. Według wszelkich standardów „Flow” powinien być triumfem handlu i sztuki.

Czy to się stanie? Jasne, w każdym świecie, który miałby sens. Ale nasza rzeczywistość jest inna. Jeśli okaże się to hitem, wzruszający moment ponownego odkrycia z filmu odbije się echem w prawdziwym życiu: utracone rzeczy naprawdę można ponownie odnaleźć.

Stopień: A

„Flow” miał premierę w „Un Sure Regard” na Festiwalu Filmowym w Cannes w 2024 roku. Sideshow i Janus Films wydadzą go w USA


Źródło