Najemnicy Wagnera próbowali ukraść broń nuklearną podczas buntu
Aktualności
11 lipca 2023 | 12:09
Najemnicy z Grupy Wagnera byli niebezpiecznie blisko wejścia do rosyjskiej bazy nuklearnej w celu kradzieży broni nuklearnej, która mogłaby zmieścić się do plecaka i użyć jako dźwigni podczas ich krótkotrwałego buntu w zeszłym miesiącu, według szefa ukraińskich szpiegów.
Podczas gdy główne siły rebeliantów, kierowane przez założyciela Grupy Wagnera, Jewgienija Prigożyna, ruszyły 24 czerwca w kierunku Moskwy, rzekomo w celu schwytania czołowych rosyjskich wojskowych, mniejsza grupa pojechała na wschód w drodze do ufortyfikowanej bazy wojskowej.
Kyryło Budanow, 37-letni szef Ukraińskiej Dyrekcji Wywiadu Obronnego, powiedział, że celem najemników był Woroneż-45 – dobrze strzeżony obiekt, w którym rzekomo przechowuje się małe bomby atomowe z czasów sowieckich, które może przenosić jedna osoba w plecaku.
„Ponieważ jeśli jesteś przygotowany do walki do ostatniego człowieka, jest to jeden z obiektów, który znacznie podnosi stawkę”, powiedział Budanow Reuterowi w ekskluzywnym wywiadzie.
Według Budanowa spisek buntowników, by zdobyć broń nuklearną, nie powiódł się tylko dlatego, że „drzwi magazynu były zamknięte i nie dostali się do części technicznej”.
Ukraiński urzędnik nie powiedział, dlaczego bojownicy Prigożyna opuścili bazę nuklearną bez próby przedarcia się do środka.
Źródło zbliżone do Kremla, powiązane z wojskiem rosyjskim, potwierdziło część relacji Budanowa, mówiąc, że bojownikom Wagnera „udało się dostać do strefy szczególnego zainteresowania, w wyniku czego Amerykanie zostali wzburzeni, ponieważ przechowywana jest tam amunicja nuklearna”.
Podjęta przez rebeliantów próba kradzieży jądrowych materiałów wybuchowych najwyraźniej tak zaniepokoiła Kreml, że skłoniła prezydenta Władimira Putina do wyrażenia zgody na układ pokojowy z Prigożynem, który pospiesznie wynegocjował białoruski przywódca Aleksander Łukaszenka, według źródła z okupowanej przez Rosję wschodniej Ukrainy .
Zgodnie z porozumieniem rebelianci Wagnera uniknęli oskarżenia o zdradę i pozwolono im albo podążać za swoim przywódcą Prigożynem na wygnanie na Białoruś, albo dołączyć do regularnej armii rosyjskiej.
Los Prigożyna pozostaje niejasny. Według rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa Prigożyn wrócił do Rosji 29 czerwca, aby spotkać się z Putinem w celu omówienia buntu, a Łukaszenko powiedział w zeszłym tygodniu, że nie ma go na Białorusi.
Szefa Wagnera widziano też ostatnio w Petersburgu, kiedy przybywał do lokalnego biura FSB, by odebrać swój arsenał broni skonfiskowanej w czerwcu.
Urzędnicy amerykańscy zakwestionowali niepotwierdzone twierdzenia Budanowa dotyczące podróży bojowników Wagnera do bazy Woroneż-45, twierdząc, że rosyjski arsenał nuklearny nigdy nie był zagrożony podczas krótkiego powstania.
„Nie jesteśmy w stanie potwierdzić tego raportu. W żadnym momencie nie mieliśmy żadnych wskazówek, że broń jądrowa lub materiały są zagrożone” – powiedział rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu, Adam Hodge.
Jednak artykuł Washington Post opublikowany w zeszłym miesiącu zacytował anonimowego amerykańskiego urzędnika, który powiedział, że administracja Bidena była zaniepokojona bezpieczeństwem rosyjskich zapasów nuklearnych w przypadku wojny domowej między Wagnerem a reżimem Putina.
Prigożyn rozpoczął bunt, który nazwał „marszem sprawiedliwości” w mieście Rostów nad Donem, które jego siły zajęły rankiem 24 czerwca.
Podczas gdy duży konwój ciężkiej broni poruszał się autostradą M-4 w kierunku Moskwy, Reuters poinformował, że mniejsza grupa skierowała się na wschód, angażując rosyjskich stałych bywalców w strzelaninę w pierwszej wiosce, do której dotarła, zgodnie z postami w mediach społecznościowych.
Reuters wykorzystał nagrania z monitoringu i nagrania wideo zamieszczone w Internecie przez mieszkańców, aby śledzić postępy mniejszego kontyngentu Wagnera do miasta Tałowaja, około 70 mil od bazy Woroneksa-45 – jednego z 12 „krajowych magazynów broni jądrowej” w Rosji, który jest objęty ochrona 12. Zarządu Głównego MON.
Film dostarczony przez mieszkańca pokazał co najmniej 75 pojazdów w konwoju na skraju Talovaya, w tym pięć transporterów opancerzonych, dwie karetki pogotowia i artylerię holowaną za ciężarówką.
W Talovaya siły rosyjskie zaatakowały myśliwce Wagnera, które odpowiedziały ogniem i zestrzeliły wojskowy helikopter, zabijając dwóch członków załogi.
Reuters powiedział, że gdy transport dotarł do bardziej wiejskich części, nie mógł określić, dokąd poszedł dalej.
Miejscowy mieszkaniec twierdził, że kolumna Wagnera nie posunęła się dalej i następnego dnia — po ogłoszeniu rozejmu — bojownicy zawrócili i udali się z powrotem tą samą drogą, którą przybyli.
Ale Budanow twierdził, że nieokreślona liczba bojowników w rzeczywistości ruszyła na Woroneż-45 z zamiarem przejęcia przenośnej broni jądrowej.
Matt Korda, starszy pracownik naukowy i kierownik projektu Nuclear Information Project w Federation of American Scientists, powiedział, że „praktycznie niemożliwe jest, aby podmiot niepaństwowy” naruszył rosyjskie bezpieczeństwo nuklearne.
Korda dodał, że jest mało prawdopodobne, aby którykolwiek z najemników Prigożyna – wielu z nich wyciągniętych z rosyjskich więzień – posiadał zaawansowaną wiedzę potrzebną do złożenia i zdetonowania bomby atomowej.
„Gdyby miał złośliwego aktora, który byłby w stanie zdobyć broń nuklearną, znalazłby broń przechowywaną w stanie niekompletnego złożenia” – wyjaśnił Korda. „Musiałyby zostać ukończone poprzez zainstalowanie specjalistycznego sprzętu, a następnie odblokowanie powiązań dotyczących permisywnych działań, a aby to zrobić, potrzebowaliby współpracy kogoś z 12. Zarządu”.
Bomby atomowe wielkości plecaka to relikty z czasów zimnej wojny, które Stany Zjednoczone i Rosja zgodziły się usunąć ze swoich arsenałów ponad 30 lat temu – ale kilku byłych amerykańskich urzędników ds. bronie.
„Nie wierzę, że Rosjanie wciąż je mają, ale nie postawiłbym na to swojego życia”, powiedział David Jonas, były główny radca prawny Narodowej Administracji Bezpieczeństwa Jądrowego Stanów Zjednoczonych.
Amy Woolf, specjalistka od broni jądrowej, powiedziała, że nawet jeśli przenośne bomby atomowe nadal istnieją, jest bardzo mało prawdopodobne, aby działały, ponieważ z czasem ulegają degradacji i wymagają konserwacji.
„Możliwe, że gdzieś w magazynie tkwi jeszcze jakieś stare gówno” — powiedziała. „Ale czy to działa? Prawie na pewno nie.
Z przewodami pocztowymi
Załaduj więcej…
{{#isDisplay}}
{{/isDisplay}}{{#isAniviewVideo}}
{{/isAniviewVideo}}{{#isSRVideo}}
{{/isSRVideo}}