Rozrywka

Najgorsze arcydzieło: „Błękitna rapsody” na 100

  • 26 stycznia, 2024
  • 8 min read
Najgorsze arcydzieło: „Błękitna rapsody” na 100


Praca jest gwarancją sukcesu. Po zakończeniu widzowie zrywają się z miejsc, owacyjnie na stojąco.

Z takim odzewem na „Błękitną rapsodię” spotykano się od premiery 100 lat temu, 12 lutego 1924 roku. Dyrygent Paul Whiteman poprosił George’a Gershwina o wykonanie „koncertu jazzowego” na wydarzenie An Experiment in Modern Muzyka w Aeolian Hall na Manhattanie i od tego czasu krajobraz muzyki amerykańskiej nie jest już taki sam.

Dzięki setnej rocznicy prawdopodobnie w tym roku natkniecie się na wiele wykonań „Rapsodii” – nie żeby rocznica robiła wielką różnicę, bo tak jest zawsze. Rzeczywiście „Rhapsodia” to jeden z najczęściej programowanych utworów w repertuarze symfonicznym amerykańskiego kompozytora.

Poza sceną koncertową motywy utworu można usłyszeć w filmach i telewizji, a także transmitować je do kabin samolotów United Airlines. Spełniło to nawet funkcję propagandową: na Igrzyskach Olimpijskich w Los Angeles w 1984 r., w szczytowym okresie zimnej wojny, amerykański kontyngent zaprosił 84 pianistów, aby wykonali fragmenty „Rapsodii” w towarzystwie batalionu tancerzy.

Podobnie jak w przypadku wielu innych klasycznych hitów, zwykli słuchacze mogą być zaskoczeni, gdy dowiedzą się, że znajome melodie są częścią znacznie dłuższej kompozycji. Po pierwsze, George Gershwin napisał pokaźną partyturę na dwa fortepiany. Kompozytor Ferde Grofé zaaranżował premierę charakterystycznego zespołu jazzowego Whitemana, w tym banjo. Później Grofé stworzył jeszcze dwie orkiestracje, w 1926 i 1942; ostatnia była przeznaczona na pełne siły symfoniczne i jest wersją najczęściej słyszaną dzisiaj. Sam Gershwin nigdy nie zawracał sobie głowy dokonaniem miarodajnego wydania, posuwając się nawet do zaproponowania czterech możliwych cięć w partyturze.

Niezależnie od tych rozbieżności w tekście źródłowym, słuchaczy po raz pierwszy uderza optymizm. Nadszedł nowy dzień! Melodyjny materiał Gershwina przeplatany jest czarującą złotą nicią, od początkowego skoku klarnetu, poprzez bluesowe riffy fortepianu, aż po epicką, sentymentalną melodię u kresu podróży. Żadne zdanie nie może zostać zapomniane.

Jednak w tym momencie niektórzy z nas, bardziej zblazowani typy, są przynajmniej gotowi próbować zapomnieć.

Warto przeczytać!  Absolwentka RHOC, Tammy Knickerbocker, mówi, że jej 34-letnia córka Lindsey, z którą była w separacji, została odnaleziona i jest w porządku

To dlatego, że obietnica z 1924 r. nie została dotrzymana. Propozycja Gershwina była odważna i oczywista: wczesne formy afroamerykańskiego ragtime’u i bluesa podbiły naród szturmem, a jego zadaniem było nawiązanie do tych idiomów w wirtuozowskim koncercie. Jako zawodowy stroiciel i poważny student ragtime’u i wczesnego fortepianu jazzowego doskonale nadawał się do tego zadania. Jak się okazało, koncert Eksperyment w muzyce współczesnej otworzył także coś dla kompozytora: większość słynnych piosenek Gershwina, które do dziś często słyszymy, została napisana Po występ w Sali Eolskiej.

Łatwo i trafnie jest nazwać „Błękitną rapsodię” naiwnością i banałem. Ale, żeby być uczciwym, było to wciąż bardzo wczesne stadium nagrywania czarnej muzyki jazzowej i swingującej. Louis Armstrong i Duke Ellington dopiero zaczynali. W dodatku, choć banalne i kaukaskie, „Rhapsody” przeszło prosto do języka najpotężniejszych i najbardziej innowacyjnych czarnych muzyków jazzowych. Art Blakey, Tadd Dameron, Billy Strayhorn i Herbie Nichols pochwalili tę pracę. Mary Lou Williams powiedziała, że ​​jeden z pierwszych gitarowych bohaterów, Charlie Christian, „będzie grał „Rhapsody in Blue” i wszystkie te ciężkie, klasyczne utwory”. Długa linia znaczących pianistów jazzowych, w tym Cedar Walton i Herbie Hancock, w dzieciństwie ćwiczyła solową aranżację utworu „Rhapsody”.

Historia recepcji „Błękitnej rapsodii” jest bardziej problematyczna niż samo dzieło. Gdyby utwór odniósł mniejszy sukces, być może można byłoby zrobić więcej, aby na nim bazować. Zamiast tego zatkał tętnice amerykańskiej muzyki. Zamiast szukać nowych możliwości, promotorzy, pedagodzy i inni odźwierni mogą po prostu stwierdzić: „Rapsodia” istnieje, sukces gwarantowany, więc po co kopać głębiej?

Jeśli „Błękitna rapsody” jest arcydziełem, może być najgorszym arcydziełem. Zapowiedź prawdziwej fuzji na scenie koncertowej w zasadzie zaczyna się i kończy na niej. Sto lat później najpopularniejsza czarna muzyka jest oddzielona od świata formalnej kompozycji, podczas gdy większość amerykańskich muzyków koncertowych nie może utożsamić się z partyturą o folklorystycznym usposobieniu, nie mówiąc już o swingu.

Istotnym elementem jest tutaj rytm. Rytmy afrykańskie i latynoamerykańskie (zwłaszcza kubańskie) rzadko były rozumiane i szanowane przez amerykańskie instytucje związane z repertuarem symfonicznym. Gershwin nie pomógł w tej kwestii w „Błękitnej rapsodii”; nikt poza pianistą nie musi grać więcej niż kilka taktów w stałym tempie. Kompozytor wyjaśnił: „W jazzie, mówili, trzeba mieć ściśle określone terminy. Musiał trzymać się tanecznych rytmów. Postanowiłem, jeśli to możliwe, zabić to błędne przekonanie jednym mocnym ciosem.

Warto przeczytać!  Billboard Women In Music Wywiad z wizjonerem - Billboard

Ten „silny cios” niechcący oznaczał, że nikt nie musiał chodzić do szkoły. Za swego życia pianista Oscar Levant uchodził za popularnego znawcę i praktyka Gershwina, po części dlatego, że był bliskim przyjacielem kompozytora, po części dlatego, że był uroczą osobowością filmową. Levant odtwarza nawet fragmenty utworu tytułowego w tandetnym filmie biograficznym o Gershwinie „Błękitna rapsodia” (1945). Chociaż Levant był wirtuozem, a jego wykonanie „Rapsodii” charakteryzuje się wysokim pianistycznym wykończeniem, jego wykonanie ma także okropną rytmikę – gorszą niż jakikolwiek student pierwszego roku fortepianu jazzowego na uniwersytecie. Mimo to niezdolność Levanta do prawidłowego zagrania podstawowych synkop i polirytmów Gershwina nie przeszkodziła mu w sprzedaży wielu wykonań i nagraniu utworu.

Do dziś w szkoleniu amerykańskich muzyków konserwatorskich priorytetem jest produkcja czystego brzmienia i zaplecze mechaniczne nad podstawowym rytmem tanecznym.

Ogólnie rzecz biorąc, historie muzyki amerykańskiej uważają Gershwina za ważniejszego niż Ellingtona. Muzycy i koneserzy jazzowi nie zgodziliby się z tym; każdy dojrzały album Ellingtona przebija każde nagranie „Rhapsody in Blue”. Po prostu nie ma porównania pod względem głębi uczuć, nie mówiąc już o swingu. W miejscach publicznych Ellington był zwykle powściągliwy i powściągliwy, ale jego oszałamiająca dekonstrukcja „Summertime” Gershwina w 1961 roku w trio dokumentuje moment utraty opanowania. Ogromna, dysonansowa grupa fortepianów na końcu zdaje się oznaczać uzasadnioną złość Ellingtona z powodu ciągłego zaciemniania go przez Gershwina the wielki amerykański kompozytor, długo po śmierci Gershwina.

Poważnym czarnoskórym muzykom coraz trudniej jest poradzić sobie z problemem Gershwina. Przed rozpoczęciem w 1998 roku projektu „Gershwin’s World” Hancock miał wątpliwości, które wyjaśnił w swoich wspomnieniach „Możliwości”: „Po co miałbym nagrać płytę upamiętniającą wielkiego białego amerykańskiego muzyka? Zwłaszcza, gdy ten muzyk zyskał sławę, tworząc muzykę w stylu faktycznie założonym przez czarnoskórych muzyków – którzy nigdy nie zdobyli uznania, fanów ani pieniędzy, na które tak bardzo zasłużyli. Wiedziałem, że spotkam się z krytyką ze strony społeczności Czarnych i jest to zrozumiałe”.

Warto przeczytać!  Miranda Kerr i Lara Worthington błyszczą, prowadząc celebrytów na imprezie G'Day USA w Los Angeles

Aaron Diehl jest poważnym pianistą jazzowym, ale silna technika klasyczna dała mu możliwość dziesiątkowego wykonywania muzyki Gershwina z czołowymi orkiestrami. W wywiadzie Diehl szczerze opowiedział, jak niezręcznie może się czuć „Rhapsody in Blue” podczas prób i występów.

„Zasadnicze pytanie brzmi: jak wyjść poza nostalgię za tym utworem i znaleźć realne muzyczne rozwiązania głęboko zakorzenionego problemu” – powiedział. „Błękitna rapsodia” nie jest materiał źródłowy. „Carolina Shout” Jamesa P. Johnsona, „Handful of Keys” Fatsa Wallera i „Perły” Jelly Roll Morton Czy materiał źródłowy.”

Diehl słyszał – dodał: „Marcus Roberts gra „Błękitną rapsodię” wiele razy ze swoim trio, któremu wspólnie udaje się wywrócić dzieło do góry nogami, a jednocześnie połączyć je z głębszym zrozumieniem odniesień muzycznych. Takie podejście jest jednym ze sposobów radzenia sobie z tymi problemami. Innym jest zapewnienie żyjącym kompozytorom możliwości pisania dzieł, które pozwalają muzykom zmierzyć się z niektórymi niuansami bogatego języka. To zajmie trochę czasu, nawet po 100 latach retrospekcji”.

Mimo to i niezależnie od tego, czy „Błękitna Rapsodia” jest najgorszym arcydziełem, to także najlepszym sernikiem, czy czymś innym atrakcyjnym, ale niezdrowym. Posłuchaj tego, a nie będziesz mógł się powstrzymać od gwizdania chwytliwych tematów Gershwina.

Kompozytor i pianista Timo Andres powiedział mi: „Rhapsody in Blue” jest jak jeden z tych nadmuchiwanych worków treningowych, które po prostu wyskakują, niezależnie od tego, co z nimi zrobisz”. Jesteśmy błogosławieni i utknęliśmy w tym utworze, wadliwym klasyku, który jest przykładem nieuregulowanych relacji naszego narodu z twórcami afroamerykańskiej muzyki i techniki.


Źródło