Podróże

Nasz VW Westfalia był powolny i porywczy, ale jazda nim sprawiła, że ​​poczułem się fajnie

  • 11 lipca, 2023
  • 6 min read
Nasz VW Westfalia był powolny i porywczy, ale jazda nim sprawiła, że ​​poczułem się fajnie


Pierwsza osoba to codzienny osobisty artykuł przesyłany przez czytelników. Masz historię do opowiedzenia? Zobacz nasze wytyczne na tgam.ca/essayguide.

Obrazy są niedostępne w trybie offline.

Ilustracja autorstwa Drew Shannona

Była rzeczą piękną.

Białe i lśniące. Gotowi na przygodę, wszędzie tam, gdzie cztery koła i nasze umysły mogą wędrować. Przewiezie nas bezpiecznie przez wody, drogi i granice stanowe. Okryj nas kokonem, gdy spaliśmy w niespokojnych i szczęśliwych snach, jeśli od czasu do czasu przerywają nam wizyty skradających się myszy polnych w świetle księżyca.

Kontynuacja historii pod reklamą

Nazwaliśmy ją Camper, nasz VW Westfalia Vanagon z 1991 roku. Obdarzony wyobraźnią? Raczej, ale ok. Przez ponad 20 lat ona – a Camper z pewnością była duchem macierzyńskim – podwajała się jako nasz „glamper” i mój codzienny kierowca. Transport dzieci do szkoły, do sklepu spożywczego, na wioślarstwo, piłkę nożną i zajęcia teatralne. Żyłem bardziej #VanWife niż #VanLife; dobrze mi to pasowało. Życie w furgonetce to nie wszystko.

Ale bycie w furgonetce? To jest wyjątkowe i wyjątkowe. Kamper był wyposażony we wbudowaną lodówkę i dwupalnikową kuchenkę. Spała cztery osoby i miała godny pozazdroszczenia promień skrętu. W kolejce podrzucanych do szkoły wyróżniała się ona – anty-minivan. Camper była inna, a jadąc tą fajną furgonetką, cieszyłem się, mogąc pławić się w jej blasku. Może jej prestiż w jakimś niewielkim stopniu zadziałałby na mnie. Fajne przez skojarzenie.

Warto przeczytać!  „Mam nieuleczalnego raka – pozostałe dni chcę spędzić z mężem w trasie”

Co tydzień inni podchodzili, by zapytać o jej wiek, jej wzloty i upadki. Była na sprzedaż? Nigdy – uśmiechnąłem się.

Camper był powolny i porywczy. Wymagała dożywotniego członkostwa w naszym prowincjonalnym stowarzyszeniu motoryzacyjnym, aby uchronić nas przed wszelkiego rodzaju nieszczęściami. Rozładowana bateria na Sunshine Coast w Kolumbii Brytyjskiej, wyciek płynu w EC Manning Provincial Park. Nerwowa awaria na złączu Okanagan w środku zimy. Camper nie był dla ludzi o słabych nerwach. Domagała się troski, uwagi i cierpliwości, a my jej dostarczaliśmy.

Kontynuacja historii pod reklamą

Wyposażyliśmy ją w flarę od GoWesty, mekki trudno dostępnych części i produktów #WestyLife. Baldachim Fiama, bagażnik rowerowy Thule, niestandardowe felgi – cztery na lato, cztery na zimę. Kupiliśmy specjalne osłony reflektorów i wyposażyliśmy ją w mocniejszy silnik. Nie ta prędkość była kiedykolwiek celem Campera. Radość była w podróży, czterokierunkowe migacze migały, gdy podjeżdżaliśmy pod górę na wysokim drugim lub niskim trzecim biegu (Camper miał ręczną skrzynię biegów). Charakterystyczny wygląd. I dźwięk.

Słychać było, jak dochodziła z przecznicy dalej. Charakterystyczny warkot jej silnika „dugga, dugga, dugga” sprowadził naszego psa na tylną werandę, machając ogonem.

Jej możliwości wydawały się nieskończone. Mokry sprzęt do piłki nożnej, pudełka i torby z zakupami, choinki, zapasy na weekendowe letnie pływanie, wyprawy i akcesoria kempingowe. Mogła to wszystko znieść. Żaden ładunek nie był zbyt duży, w tym my, jej czteroosobowa rodzina i 10-funtowy pies na kolanach.

Warto przeczytać!  Nadal nie zarezerwowałeś swojego letniego urlopu? Czas ucieka

I oczywiście rozbiliśmy obóz. Przecinaliśmy autostrady, drogi boczne, a nawet drogi leśne naszego domu w Kolumbii Brytyjskiej, zapuszczaliśmy się na wschód do pokładów skamieniałości Saskatchewan i przemierzaliśmy tysiące mil na południe wzdłuż malowniczego wybrzeża Oregonu i gigantycznych lasów sekwoi w Kalifornii. Zatrzymywaliśmy się na kempingach, zawsze wypatrując innych Westy i okazji do wymiany historii i współczucia z powodu dziwactw.

Kontynuacja historii pod reklamą

Mierząc czas podczas każdej podróży, nasi chłopcy wyrośli z dziecięcych fotelików do wiecznego uderzania nastoletnimi głowami w jej sufit. Podczas naszych wycieczek byli w ciągłym ruchu, chętni do jazdy na rowerze, pływania, zwiedzania, a potem o zmierzchu wspinali się na jej strych, chichotali i szeptali, zanim odpłynęli przy dźwiękach ptaków, sów i trzaskających ognisk.

Zaplanowaliśmy przyszłe puste podróże. Spotykaliśmy podobnie myślących podróżników i odprawialiśmy rytuał Westy Wave przed przejeżdżającymi kierowcami, co było wyrazem uznania naszej przynależności do małego, wesołego klubu kamperów. Trzysta tysięcy kilometrów w dół i tyle jeszcze przed nami.

Aż do pewnego pamiętnego jesiennego dnia dekady miłości i troski nie mogły się równać z wypożyczonym samochodem pędzącym w kierunku Campera z pełną siłą. Jej metalowa rama zgniotła się, wygięła i pękła. Jej siła uchroniła mojego męża przed poważnymi krzywdami. Znosiła szkody lepiej niż jej wróg, wynajęty SUV wyrenderował splątany bałagan zgniecionych plastikowych paneli i napompowanych toreb – szybkie i brutalne umorzenie.

Warto przeczytać!  5 chłodniejszych miejsc na letni biwak

Przez miesiące kontuzjowana rama Campera czekała na brakujące części. Wiernie zaplanowaliśmy powrót na nasze ulubione miejsce biwakowe na wyspie Vancouver na sierpień, nie tracąc nadziei na jej powrót do zdrowia. Ale wiosną wyciąg ujawnił uszkodzenia konstrukcyjne, których nie można było naprawić. Nigdy więcej nie wyruszylibyśmy z nią w otwartą drogę. Nadszedł czas, aby się pożegnać.

Kontynuacja historii pod reklamą

Pomimo dziwnych spojrzeń mechaników (być może zrozumieli, że Camper nie był kolejnym wrakiem czekającym na zmartwychwstanie), położyłem dłoń na jej wgniecionej ramie, wciąż białej i lśniącej, aby wyszeptać podziękowania. Za wspomnienia, dobre dni, rodzinne chwile, długie i kręte drogi, które razem przebyliśmy. Dzięki niej związaliśmy się jako rodzina, wprowadziliśmy nasze kochające przygody dzieci w lepkie uwodzenie s’mores i doświadczyliśmy piękna i cudowności szerszego świata poza naszym własnym podwórkiem. Jej pamięć będzie radością na zawsze.

Na aukcji części podniosą się ręce. Licytować, domagać się jej szczątków. Jej części zostaną rozrzucone po całym uniwersum Westy. Świadomość, że inni skorzystają z miłości i troski, jaką ją obdarzyliśmy, jest pocieszająca. Camper może jeszcze kontynuować podróż, zachowując altanę dla innych.

Zapamiętam, żeby pomachać.

Claudia M. Laroye mieszka w Vancouver.


Źródło