Świat

NATO dąży do zjednoczenia Ukrainy, a Putin patrzy

  • 10 lipca, 2023
  • 8 min read
NATO dąży do zjednoczenia Ukrainy, a Putin patrzy


  • Autorstwa Katyi Adler
  • redaktor Europy

Źródło obrazu, MYKOŁA TYMCZENKO/EPA-EFE/REX/Shutterstock

Tytuł Zdjęcia,

Ukraińska kontrofensywa rozpoczęła się kilka tygodni temu, ale wojsko nie rozmieściło jeszcze swoich pełnych sił

NATO dzieli zaledwie kilka godzin od swojego głośnego corocznego szczytu – testu warunków skrajnych dla sojuszu, a prezydent Rosji Władimir Putin uważnie obserwuje go z boku.

W obecności Joe Bidena, Emmanuela Macrona, Rishi Sunaka, Olafa Scholza i wielu innych światowych przywódców, ambasadorowie 31 państw członkowskich Sojuszu stłoczyli się razem, spierając się o to, co mogą, powinni lub chcą ogłosić publicznie w sprawie Ukrainy.

Więc o co to całe halo?

W ten weekend minęło 500 dni, odkąd Rosja rozpoczęła pełną inwazję na Ukrainę, zajmując ziemię, atakując cywilów i uprowadzając dzieci.

Ku konsternacji Władimira Putina, Europa i jej bliski sojusznik, Stany Zjednoczone, pospieszyły z pomocą Ukrainie (niektórzy szybciej niż inni – patrzę na ciebie, Berlinie), w wysokości 165 miliardów dolarów (129 miliardów funtów) wydanych na pomoc humanitarną, finansową i wojskową przez maja tego roku, według szanowanego Kilońskiego Instytutu Gospodarki Globalnej.

To była delikatna, czasami niewygodna, równowaga – dla poszczególnych krajów europejskich, dla Unii Europejskiej, a prawdopodobnie przede wszystkim dla sojuszu wojskowego NATO, w skład którego wchodzi stary wróg Rosji, Stany Zjednoczone.

Zagadka: jak wysłać Moskwie jasny komunikat, że Zachód nie będzie stał z boku i pozwoli Kremlowi przejąć suwerenne terytorium na Ukrainie lub gdziekolwiek indziej w Europie, jednocześnie unikając bezpośredniego konfliktu z nuklearną Rosją i ryzykując wojnę totalną?

Według prezydenta USA Joe Bidena: „Nie sądzę, aby w NATO była jednomyślność co do tego, czy wciągnąć Ukrainę do rodziny NATO teraz, w tym momencie, w środku wojny”.

Zwrócił uwagę, że przystąpienie Ukrainy oznaczałoby, że „jeśli wojna trwa, to wszyscy jesteśmy w stanie wojny. Jesteśmy w stanie wojny z Rosją, gdyby tak było”.

A po 500 dniach inwazji Rosji balansowanie NATO wcale nie staje się łatwiejsze.

I chce tego teraz – lub, ponieważ uznaje, że NATO nie może przyjąć nowego członka, gdy to państwo jest w stanie wojny, chce przynajmniej „jasnego sygnału, że Ukraina będzie w sojuszu”, mówi prezydent Ukrainy Wołodymyr, który zna się na mediach Zełenski.

„Nie to, że drzwi są dla nas otwarte, co nie wystarczy, ale że Ukraina w nich będzie” – mówi.

Cokolwiek by nie było, zagroził, że w ogóle nie pojawi się na szczycie, ku irytacji wielu członków NATO, w tym Niemiec i USA.

Jeśli Zełenski się nie pojawi, wizja jedności Zachodu z Ukrainą – mającej stanowić jasny komunikat dla Moskwy na szczycie – będzie katastrofalna.

Główny problem polega na tym, że NATO powiedziało Ukrainie, że należy ona do sojuszu już w 2008 roku, na długo przed rosyjską inwazją.

Oczekiwania są wysokie, że NATO musi teraz zaoferować Kijowowi coś innego, co ma znaczenie. Ale co?

Dyplomaci wysokiego szczebla z wielu kluczowych krajów NATO rozmawiali ze mną w sprawie tego artykułu pod warunkiem zachowania anonimowości, aby móc swobodnie wyrażać swoje spostrzeżenia.

Tytuł Zdjęcia,

Niemieckie wojska szkolą się na Litwie: NATO wzmocniło swoje siły w krajach bałtyckich

Mówią, że członkowie NATO są zjednoczeni nad Ukrainą należącą do ich „rodziny”. Pozostają jednak podzieleni co do szczegółów.

Szczyt odbywa się w Wilnie, stolicy Litwy. Jest to jeden z trzech maleńkich krajów bałtyckich na rosyjskim podwórku, które zostały wchłonięte i okupowane przez Związek Radziecki pod koniec drugiej wojny światowej.

Litwini, Łotysze i Estończycy wzruszyli się bólem Ukrainy. Oni, wraz z innym narodem wschodnioeuropejskim, Polską, która również uważa się za byłą ofiarę rosyjskiej agresji, domagają się przyznania Ukrainie szybkiego członkostwa w NATO po ostatecznym zawieszeniu broni z Moskwą.

Ale decyzje NATO wymagają jednomyślnej zgody między państwami członkowskimi. Niemcy, USA i Wielka Brytania należą do bardziej ostrożnych.

„Chociaż Ukraina zasługuje na to, by być częścią NATO, mamy teraz te same obawy, co w 2008 roku” – powiedział mi jeden z wpływowych dyplomatów.

„Musimy zobaczyć reformy, walkę z korupcją i odpowiednią kontrolę nad siłami zbrojnymi” – powiedział. Dodał jednak, że jego zdaniem ukraińskie władze wyciągnęły jasną lekcję z korupcji w rosyjskiej armii, która pochłonęła miliardy i pozostawiła Rosjan osłabionych i źle przygotowanych do bitwy.

Niektóre kraje NATO obawiają się również, że żelazna obietnica przyjęcia Kijowa do członkostwa natychmiast po zawieszeniu broni z Rosją może zachęcić Moskwę do dalszego przedłużania ataku na Ukrainę.

Czego więc Ukraina może spodziewać się po tym szczycie?

Po pierwsze, strategiczna cierpliwość – jak to ujęła Camille Grand, była członkini NATO, a obecnie ekspert ds. obrony w Europejskiej Radzie Stosunków Międzynarodowych. Wyraźna obietnica z Zachodu, że są w tym na dłuższą metę. I żeby Rosja nie wierzyła, że ​​może przeczekać Zachód nad Ukrainą.

Uderzyło mnie podczas rozmów z dyplomatami, jak rozluźnione wydają się ich kraje wobec wolniejszego tempa ukraińskiej kontrofensywy przeciwko Rosji.

Wydawali się wyznawać tę samą szkołę myślenia, co minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, który zwraca uwagę, że „to nie jest hollywoodzki film”.

„Moskwa miała bardzo, bardzo dużo czasu na przygotowanie się do tej inwazji” – powiedział mi jeden z ambasadorów. „A teraz spodziewamy się, że Ukraina odniesie dramatyczny sukces w ciągu trzech lub czterech tygodni? To po prostu nierealne”.

„Ukraina stara się czynić postępy, szanując ludzkie życie”, skomentował inny, porównując to do tego, co nazwał postawą maszynki do mielenia mięsa w Rosji, wypychającej swoich żołnierzy „na szczyt”, by dać się masowo skosić.

„Dajemy im ważne wsparcie militarne, coraz bardziej wyrafinowane, a oni – i Moskwa – muszą wiedzieć, że to będzie nadal nadchodzić”.

Jedna z ważnych rozmów na wileńskim szczycie będzie dotyczyć europejskiego przemysłu obronnego: inwestycje potrzebne do zapewnienia ciągłości dostaw na Ukrainę, przy jednoczesnym pozostawieniu członkom UE i NATO wystarczających zdolności obronnych, aby mogli sami o siebie zadbać.

Również kwestia możliwości harmonizacji – w tej chwili jest trochę bałaganu. Każdy kraj NATO wysyła Ukrainie własną pomoc wojskową, pozostawiając Kijów zmagający się z różnymi modelami pojazdów opancerzonych, czołgów itp. Niezupełnie najskuteczniejsza droga naprzód.

Drugi, wobec braku natychmiastowego członkostwa Ukrainy w NATO, grupa państw (skupionych m.in. wokół Wielkiej Brytanii, USA, Francji i Niemiec) tworzy „koalicję chętnych”, by dać Kijowowi gwarancje bezpieczeństwa. Bardziej ostrożni, jak USA, nazywają to „gwarancjami bezpieczeństwa”. Więcej szczegółów ma zostać ujawnionych podczas szczytu.

Trzeci, drugiego dnia szczytu, NATO zwoła nowo utworzoną Radę NATO-Ukraina – co byłoby szczególnie niezręczne, gdyby prezydent Zełenski zdecydował się nie uczestniczyć! Ideą rady byłoby wzmocnienie stowarzyszenia Kijowa z sojuszem, zapewnienie mu większego dostępu do zasobów NATO.

CzwartyNATO prawdopodobnie zrezygnuje również ze swojego normalnie wymaganego Planu Działań na rzecz Członkostwa dla Ukrainy, oszczędzając Kijowowi przynajmniej część długiego i etapowego procesu przygotowawczego, przez który zwykle przechodzą kandydaci do członkostwa.

Ostatecznie nikt w NATO nie kwestionuje potrzeby wspierania Ukrainy w perspektywie krótko-, średnio- i długoterminowej. W tej chwili ma czek in blanco na swoją kontrofensywę.

Niektórzy członkowie NATO – zwłaszcza Włochy – martwią się jednak, że opinia publiczna będzie nadal opowiadać się za kosztownym wsparciem dla Ukrainy. Sojusz musi też (ciężko) pracować nad wspólnym stanowiskiem w sprawie Rosji na czas zakończenia wojny.

Oficjalnie członkowie NATO twierdzą, że to Kijów zdecyduje, kiedy zostaną spełnione warunki do rozmów o zawieszeniu broni z Moskwą.

Ale za kulisami dyplomaci mówią mi, że może nadejść moment, w którym Zachód może szepnąć Kijowowi, że powinien wziąć zawieszenie broni w zasięgu ręki, zamiast tracić więcej Ukraińców i wydawać miliardy więcej zachodnich pieniędzy na wojnę, której nie można wygrać .

Chociaż ta rozmowa, jak twierdzą, zdecydowanie nie jest na teraz.


Źródło