Polska

NATO demonstruje siłę w cieniu wojny w Rosji

  • 24 kwietnia, 2024
  • 9 min read
NATO demonstruje siłę w cieniu wojny w Rosji


Tej wiosny około 90 000 żołnierzy NATO szkoli się w Europie na wypadek wojny wielkich mocarstw, na którą większość nadziei nigdy nie nadejdzie: starcia między Rosją a Zachodem o potencjalnie katastrofalnych skutkach.

W Estonii spadochroniarze z 82. Dywizji Powietrznodesantowej z Fort Liberty w Karolinie Północnej wyskakiwali z samolotów wraz z żołnierzami z Colchester Garrison w Essex w Wielkiej Brytanii w celu przeprowadzenia operacji „przymusowego wejścia”. Na Litwę po raz pierwszy od II wojny światowej niemieccy żołnierze przybyli jako brygada stacjonująca na stałe poza granicami Niemiec.

A autostradą A4 we wschodnich Niemczech kapitan armii amerykańskiej i jego macedoński odpowiednik pospieszyli w jej kierunku Przesmyk Suwalski – miejsce, które według wielu planistów wojennych będzie punktem zapalnym wojny NATO z Rosją – mając nadzieję, że przegrzana chłodnica ich opancerzonego pojazdu bojowego Stryker nie wyłączy silnika.

Wszyscy biorą udział w czymś, co ma być ogromnym pokazem siły NATO, największym od początku zimnej wojny, a którego celem jest wysłanie ostrego sygnału prezydentowi Rosji Władimirowi W. Putinowi, że jego ambicje nie mogą wykraczać poza Ukraina.

Ale jest to także zapowiedź tego, jak mogłyby wyglądać początkowe uderzenia współczesnego konfliktu wielkich mocarstw. Gdyby NATO i Rosja przystąpiły do ​​wojny, wojska amerykańskie i sojusznicze początkowo spieszyłyby do krajów bałtyckich, Estonii, Łotwy i Litwy – „wschodniej flanki” NATO – aby spróbować zablokować penetrację sił rosyjskich.

To, jak zakończy się ta wojna i ilu ludzi może zginąć, to inna historia. W czasie II wojny światowej zginęło dziesiątki milionów ludzi. Tym razem stawka nigdy nie była wyższa. Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę ponad dwa lata temu Putin kilkakrotnie podnosił potencjał wojny nuklearnej.

Urzędnicy ds. bezpieczeństwa narodowego również planują cyberwojnę, w tym sposoby obrony interesów USA i NATO przed możliwym cyberatakiem na infrastrukturę publiczną.

Jednak europejska kontynentalna wojna lądowa wydaje się znacznie bardziej możliwa, odkąd Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę na pełną skalę ponad dwa lata temu.

„To ćwiczenie zmienia sposób myślenia dla naszych przeciwników – na tym właśnie polega jego prawdziwa siła” – powiedział gen. Darryl A. Williams, amerykański generał, który stoi na czele Sojuszniczego Dowództwa Lądowego NATO. Pan Putin, powiedział, „patrzy na to i mówi: «Hmm, może powinienem się zastanowić dwa razy»”.

Warto przeczytać!  Analitycy obalają polskie roszczenia wobec ukraińskiego agroeksportu

Wojna Rosji na Ukrainie przenika niemal każdy ruch ćwiczeń, które rozpoczęły się w styczniu i będą trwać do maja. Właśnie dlatego niektórzy żołnierze amerykańscy eksperymentowali z komercyjnymi dronami, które mogliby uzbroić poprzez mocowanie za pomocą materiałów wybuchowych, aby zobaczyć, jak przeciwstawić się takiej taktyce, podobnie jak żołnierze rosyjscy musieli nauczyć się, jak bronić się przed użyciem przez Ukrainę dronów kupowanych w sklepach, które mają został MacGyvered z materiałami wybuchowymi.

Z tego też powodu przegrzany Stryker przewożący dwóch kapitanów amerykańskich i macedońskich wygląda niemal identycznie jak wszystkie pozostałe Strykery, z wyjątkiem lżejszego karabinu maszynowego.

Na Ukrainie zginęło kilku wysokich rangą rosyjskich dowódców wojskowych. Kreml potwierdził siedem; Ukraina mówi 13.

Przedstawiciele wojska powiedzieli, że na polu bitwy rosyjska najwyższa władza rzucała się w oczy. Według amerykańskich urzędników wojskowych często wydawały się zakorzenione w tym samym miejscu, zamiast się przemieszczać. Czasami zaczepiano kilka wozów dowodzenia, a obok nich znajdowały się anteny, co, jak powiedział jeden z wojskowych, niemal reklamowało obecność rosyjskich generałów i oficerów.

Oficerowie wojskowi NATO i amerykańscy nie chcą popełnić tego samego błędu.

„Myślę, że odkryliśmy, że nasze dowodzenie i kontrola muszą być skuteczniejsze” – powiedział płk Robert S. McChrystal, dowódca 2. Pułku Kawalerii, który stacjonuje w Vilseck w Niemczech, niedaleko granicy z Czechami. „Musimy być bardziej mobilni, a także musimy uzyskać rozproszenie”.

Stojąc na polu w koszarach wojskowych w Poznaniu, w Polsce, ubrany w czarny stetson, zwyczajowy dla 2. Dywizji Kawalerii, pułkownik McChrystal wyglądał zarówno władczo, jak i niestosownie. Podobnie jak wielu oficerów armii amerykańskiej, jego przemówienie było pełne wojskowego żargonu. W przeciwieństwie do wielu często przerywał sobie, czasem w połowie zdania, aby wyjaśnić, co ma na myśli.

„Co to teraz znaczy?” powiedział. „Grupowanie się, jak widzieliśmy – jak wszyscy widzieli podczas wojny – nie działa. Czy zatem możemy robić takie rzeczy, jak przebywanie w mniejszych elementach, co utrudnia zlokalizowanie naszych węzłów dowodzenia i kontroli, aby mogły przetrwać dłużej?”

Oficerowie pułku pułkownika McChrystal starają się teraz, kiedy tylko to możliwe, wtopić się w otoczenie i swoich żołnierzy.

W niektórych przypadkach oznaczało to nawet używanie lokalnych telefonów komórkowych zamiast dużych, uciążliwych wojskowych urządzeń komunikacyjnych, takich jak przenośne radia działające na częstotliwościach identyfikujących je jako wojskowe.

Warto przeczytać!  Samoloty NATO wzbiły się w powietrze podczas „pracowitej nocy” rosyjskich ataków

Nie stanowiło to problemu podczas wojen w Afganistanie i Iraku, ponieważ talibowie i powstańcy nie mieli satelitów i dronów szpiegowskich, których potrzebowali do znajdowania węzłów dowodzenia i kontroli na polu bitwy.

Ale Rosja ich ma. Właśnie dlatego podczas niedawnych ćwiczeń szkoleniowych w bazie wojskowej w Hohenfels na południu Niemiec ponad 70 procent dowództwa i kontroli znajdowało się daleko – niektórzy z nich sięgali aż do kontynentalnych Stanów Zjednoczonych.

Fox 66, Stryker przewożący kapitanów, był pojazdem dowodzenia i kontroli podczas czterodniowej części marszu drogowego, która udawała się z Vilseck do Suwałk w Polsce.

Dla niewprawnego oka wszystkie pojazdy opancerzone w kolorze wojskowym i zielonym wyglądały tak, jakby miały ten sam zestaw broni i wyposażenia taktycznego.

Ale Fox 66 był wyposażony w lżejszy karabin maszynowy. W strzelaninie nie znalazłby się na linii frontu; miałby kierować operacjami od tyłu, więc nie potrzebuje przebijającej pancerza siły karabinów maszynowych kalibru .50 zamontowanych na innych pojazdach. Obydwa działa są prawie nie do odróżnienia od powietrza.

Wewnątrz Fox 66 kapitan Milos Trendevski, prosto ze Skopje, stolicy Macedonii Północnej, wykrzywił swoje ponadmetrowe ciało wokół kamizelek kuloodpornych, plecaków, racji żywnościowych, broni i sprzętu upchanego wewnątrz pojazdu jadącego w stronę Polski. Amerykanie w pojeździe mieli przy sobie urządzenia do tłumaczenia języków, ale kapitan Trendevski ich nie potrzebował.

„Musimy zobaczyć, jak armia amerykańska przeprowadza takie marsze, aby nasza doktryna była taka sama” – powiedział po angielsku kapitan Trendevski w wywiadzie dla „Strykera”.

Zaledwie kilka cali od niego kapitan Matt Johnson, dowódca jednostki Strykera, zasypywał go ciągłym strumieniem zaniepokojonych pytań.

– Gorąco jej? – zapytał kierowcę, specjalistę Seana McGarity’ego.

„225, proszę pana” – padła odpowiedź.

„Zwolnij trochę i zobacz, czy spadnie”.

Specjalista McGarity zwolnił, silnik ostygł, a wewnątrz Strykera wydawało się, że słychać zbiorowe westchnienie.

Przełęcz Suwalska to 105-kilometrowy, słabo zaludniony obszar rozciągający się pomiędzy Litwą, Polską, Białorusią i rosyjską eksklawą Kaliningrad. Po inwazji Rosji na Krym w 2014 r. ówczesny prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves wymyślił nazwę „Przełęcz Suwalska”, aby podkreślić urzędnikom NATO bezbronność tego obszaru. Jego posunięcie zadziałało: zachodni wojskowi szybko przyjęli to sformułowanie.

Warto przeczytać!  Leslie Orellana, William Poland mianowany przedstawicielami studentów Rady Wizytów na rok 2024-25 | Wiadomości techniczne z Wirginii

Zachodni wojskowi uważają, że Przesmyk Suwalski będzie prawdopodobnie pierwszym terytorium, które Moskwa będzie próbowała zająć. Siły rosyjskie w Kaliningradzie, wspomagane przez sojusznika Rosji, Białoruś, mogłyby wkroczyć, izolując kraje bałtyckie, jeśli się powiedzie.

Marsz drogowy ma sprawdzić, jak szybko NATO jest w stanie przewieźć wojska do Przełęczy Suwalskiej.

Kapitan Johnson powiedział, że jego Stryker, jeśli nie przegrzeje się, może pokonać 1200 km do Suwałk z Vilseck, gdzie stacjonuje 2. Pułk Kawalerii Armii, w niecałe dwa dni, ale pułk straci po drodze część pojazdów, jeśli spróbuje podróżować z prędkością maksymalna prędkość Strykera wynosi 70 mil na godzinę. Bardziej rozsądna prędkość, powiedział, to 50 mil na godzinę

Jednak takie marsze często trwają dłużej, niż przewidywano. Dotarcie do polskiej granicy z niemieckiego miasta Frankenberg we wschodnim stanie Saksonia zajęło Fox 66 i innym Strykerom z oddziału kapitana Johnsona ponad pięć godzin, a podróż miała zająć trzy godziny.

Marsz drogowy zakończył się ćwiczeniami z ogniem na poligonie w pobliżu Suwałk, podczas których 1800 żołnierzy 2. Kawalerii dołączyło do 2600 żołnierzy z dziewięciu innych krajów w celu ustanowienia, jak to wojsko określiło, „wzmocnionej wysuniętej obecności” w celu ochrony wschodniej flanki NATO. Żołnierze wysadzili w powietrze wyskakujące cele i zajęli terytorium. Amerykańskie helikoptery Apache wykonywały przeloty i prowadziły ogień osłonowy, zaś z jeszcze większej wysokości polskie myśliwce F-16 i włoskie F-35 przeprowadzały naloty.

To, co nas wyróżnia, to zdolność NATO do „łączenia pozornie odmiennych jednostek z różnych krajów w celu przeprowadzenia czegoś tak złożonego” – powiedział płk Martin O’Donnell, rzecznik armii amerykańskiej w Europie i Afryce. Była to, jego zdaniem, demonstracja manewrowania „połączonymi ramionami”.

Ani Rosja, ani Ukraina nie były w stanie stworzyć połączonej broni, w której wszystkie części sił manewrowych – powietrze, ląd, a czasami morze – koordynują się i współpracują. Czołgi i artyleria, a nawet naloty trafiają w cel, zanim wkroczą żołnierze piechoty.

Generał Williams, dowódca sił lądowych NATO, powiedział, że w przeszłości podczas takich ćwiczeń nie wymieniano wroga – był to po prostu fikcyjny przeciwnik.

Nie w tym roku. Po raz pierwszy „teraz, w tym roku, faktycznie prowadzimy ćwiczenia przeciwko Rosjanom” – powiedział. „Walczymy z naszym potencjalnym przeciwnikiem”.


Źródło