Filmy

Niedoceniony film science-fiction Lifeforce dał Patrickowi Stewartowi pierwszy pocałunek na ekranie

  • 26 sierpnia, 2024
  • 5 min read
Niedoceniony film science-fiction Lifeforce dał Patrickowi Stewartowi pierwszy pocałunek na ekranie






Film science fiction o wampirach Tobe’a Hoopera z 1985 r. „Lifeforce” jest jednym z dziwniejszych ćwiczeń gatunkowych swojej epoki. Został wyprodukowany przez Cannon Group, dom filmowy zajmujący się eksploatacją, założony w Izraelu przez gwiazdy filmów klasy B, Menahema Golana i Yorama Globusa, więc ma tandetny imprimatur od samego początku. „Lifeforce” ma również wiele tradycyjnie tandetnych elementów, w tym kosmiczne wampiry, niesamowite efekty potworów (ma jeden z najlepszych praktycznych żywych trupów w historii filmu) i rozległą nagość. Pierwszy szczegół, który wielu może pamiętać z „Lifeforce”, to wizja aktorki Mathildy May wędrującej po laboratorium kosmicznym bez ani jednego ubrania.

Zasady kosmicznych wampirów w „Lifeforce” nie są do końca jasne, ponieważ teksański reżyser Hooper był bardziej zainteresowany poczuciem grozy niż jasnością fabuły. Wygląda na to, że kosmiczne wampiry nie tylko potrafią zmieniać kształt, ale także przetrwać, „pijąc” błyskawiczną energię światła z twarzy swoich ofiar. Są również jasnowidzami i mogą przybrać formę kogokolwiek w twoim umyśle. Dlatego wampir postanowił wyglądać jak naga Mathilda May; wampir sięgnął do umysłu dr Carlsena (Steve Railsback) i znalazł ostateczny przykład kobiecości.

Później w filmie wampir przejmuje władzę nad postacią o imieniu Dr. Armstrong, graną przez Patricka Stewarta przed jego sławą w „Star Treku”. Kiedy Dr. Armstrongowi wstrzyknięto niesamowity środek hipnotyczny, duch wampira w nim się pojawił. Wampir chciał zwabić Carlsena coraz bliżej i „pocałować” siłę życiową z jego ciała. Hooper postanowił jednak przedstawić Carlsena dryfującego coraz bliżej pocałunku uwodzicielskiego Patricka Stewarta. Kiedy wampir w końcu pocałował Carlsena, było to między Railsbackiem a Stewartem. Jakkolwiek zaskakujące by się to nie wydawało, był to pierwszy pocałunek Stewarta na ekranie.

Warto przeczytać!  Buty Nike MAG „Powrót do przyszłości”.

Pocałunek Patricka Stewarta na ekranie w Hollywood

Obecność Stewarta przyczyniła się do dziwnego tonu „Lifeforce”, ponieważ film był najwyraźniej prezentowany jako produkcja ze starego świata z angielskich Hammer Studios. „Lifeforce” obejmowało również innych brytyjskich weteranów, takich jak Peter Firth, Aubrey Morris i Frank Finlay, nadając filmowi unikalny klimat, charakterystyczny dla brytyjskiego horroru. Film jednak pod koniec wymyka się spod kontroli, co było w zwyczaju nieżyjącego już wielkiego Tobe’a Hoopera. Jest dużo krzyków, błyskawic w pomieszczeniach i ssania siły życiowej.

Według materiałów specjalnych na Blu-rayu „Lifeforce”, Stewart, nawet w 1985 r., nigdy wcześniej nie całował się na ekranie. Bez wątpienia całował się z innymi na scenie, ale jego kariera filmowa i telewizyjna raczej powstrzymywała go od całowania się. Mógł nie przewidzieć, że Steve Railsback będzie jego pierwszym pocałunkiem, a co dopiero, gdy grał mężczyznę opętanego przez młodą wampirzycę.

Stewart, oczywiście, grał już od dziesięcioleci, kiedy nakręcił „Lifeforce”, zaczynając na scenie w 1959 roku, kiedy miał zaledwie 19 lat. Po raz pierwszy pojawił się w telewizji w 1967 roku, grając przypadkowego strażaka w odcinku długo trwającej opery mydlanej „Coronation Street”, a w kinie zadebiutował w filmie „Hedda” z 1975 roku. Był znany ze swojej pracy z Royal Shakespeare Company i grał Klaudiusza w wersji „Hamleta” BBC z 1980 roku. Jeśli chodzi o hollywoodzkie produkcje na dużą skalę, Stewart pojawił się w filmach takich jak „Excalibur” i „Diuna” Davida Lyncha (grając Gurneya Hallecka).

Warto przeczytać!  Recenzja „wtorku”: Julia Louis-Dreyfus jest dziwna, emocjonalna, oryginalna

Mimo dziesiątek i dziesiątek ról Stewart rzadko był obsadzany w roli romantycznej i nie był często parowany z kochankami. Całowanie się nie było czymś, o co proszono go zbyt często. Railsback to naprawił.

Lifeforce to tylko część fascynującej kariery Railsbacka

Tymczasem amerykański aktor Railsback również ma bogatą karierę, choć z większą ilością czasu spędzonego w filmach fabularnych niż Stewart. Railsback rozpoczął karierę zawodową w dramacie Elii Kazana z 1972 r. „The Visitors” i od tamtej pory zagrał w kilku świetnych — i kilku nie tak świetnych — filmach. Zagrał Charlesa Mansona w filmowej wersji „Helter Skelter” z 1976 r. i wystąpił w doskonałym „The Stunt Man” w 1980 r. W 1987 r. zagrał w „Nukie”, jednym z najbardziej znanych złych filmów wszech czasów. Występował również w programach telewizyjnych takich jak „The Twilight Zone”, „The X-Files” i „The Practice”. Railsback nigdy nie cierpiał na brak pracy. Wygląda na to, że przeszedł na emeryturę w 2018 r.

„Lifeforce” dla Railsbacka był kolejnym filmem o potworach w jego CV. Dla Stewarta był to rzadki występ w dużym studiu. Dopiero w 1987 roku Stewart pojawił się w „Star Trek: Następne pokolenie” i doświadczył fali sławy, jakiej jego kariera wcześniej nie zaznała. Stewart był jednak bardzo poważnym aktorem i widać, że traktował swoją rolę doktora Armstronga bardzo poważnie. Był również oddany roli młodej kobiety i prawdopodobnie nie miał żadnych oporów przed całowaniem spoconej, wrzeszczącej współgwiazdy.

Warto przeczytać!  Rebel Wilson powołuje w swojej nowej książce współgwiazdę Grimsby, Sachę Barona Cohena, mówi, że „Dziura” zatrudnił zespół PR

Stewart nie zagrał queerowej postaci na ekranie aż do 1994 roku, kiedy ukazała się niezależna komedia „Jeffrey”. Stewart powiedział, że to doświadczenie było wyzwalające. Zdumiewające jest myśleć, że tak ceniony aktor jak Stewart nie miał żadnych pocałunków na ekranie przez tak długi czas. Jednak od czasu „Lifeforce” miał kilka okazji, żeby ssać twarz.



Źródło