W poniedziałek nowo wybrani posłowie zebrali się na pierwszym posiedzeniu Sejmu po październikowych wyborach. Zgodnie z planem rząd Mateusza Morawieckiego z narodowo-konserwatywnej partii Prawo i Sprawiedliwość podał się do dymisji.
Prezydent Andrzej Duda powierzył mu jednak misję utworzenia nowego rządu — mimo że jego partia nie ma do tego partnera. Oznacza to, że sojusz opozycyjny będzie musiał poczekać do czterech tygodni, zanim zdoła przejąć władzę.
Nowym marszałkiem Sejmu został Szymon Hołownia z partii Polska 2050. Za jego kandydaturą głosowało 256 posłów, 193 poparło kandydatkę wystawioną przez PiS. — Po tym głosowaniu nikt nie może już mieć wątpliwości, że jest w tym Sejmie większość gotowa do wzięcia odpowiedzialności za kraj — powiedział Hołownia. Oznacza to, że parlament nie będzie już wspólnikiem kontrowersyjnych ustaw PiS.
W Polsce stanowisko marszałka Sejmu jest uważane za drugie — po prezydencie — najważniejsze stanowisko w kraju. Kierownictwo izbą wyższą także objęła proeuropejska przedstawicielka opozycji Małgorzata Kidawa-Błońska, zostając marszałkinią Senatu.
Chociaż PiS zdobył najwięcej głosów w październikowych wyborach, trzy ugrupowania opozycyjne wspólnie zdobyły bezwzględną większość w Sejmie i najprawdopodobniej utworzą nowy rząd — z byłym przewodniczącym Rady UE Donaldem Tuskiem w roli premiera.
W swoim przemówieniu do parlamentu Mateusz Morawiecki powiedział, że dąży do utworzenia rządu, który przezwycięży rozdźwięki między partiami. Kiedy zaapelował o poparcie dla tego planu, wywołał śmiech posłów opozycji.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Z podobną reakcją spotkały się słowa Andrzeja Dudy, prezydenta związanego z PiS, gdy powiedział, że porządek konstytucyjny w kraju musi być przestrzegany. — Nie zgodzę się na żadne obchodzenie czy naginanie prawa — powiedział Duda. W ostatnich latach PiS był wielokrotnie oskarżany o podważanie praworządności w Polsce.
Jednocześnie prezydent dał jasno do zrozumienia, że może utrudnić życie nowemu rządowi, w skład którego nie wejdzie PiS. Zapowiedział, że skorzysta z prawa weta w przypadku kontrowersyjnych decyzji. Kadencja Dudy potrwa jeszcze półtora roku.
Była partia rządząca Prawo i Sprawiedliwość (PiS) i proeuropejska opozycja wciąż walczą ze sobą o prawo do utworzenia rządu. Chociaż PiS okazał się najsilniejszą partią w wyborach parlamentarnych, zdobył tylko 194 z 460 mandatów. Mało prawdopodobne, że zdoła znaleźć partnerów koalicyjnych i zdobyć większość parlamentarną.
Tę ma natomiast opozycyjna liberalno-konserwatywna Koalicja Obywatelska byłego szefa rządu i byłego przewodniczącego Rady UE Donalda Tuska i jego dwóch partnerów koalicyjnych — razem dysponują 248 miejscami w parlamencie. Niemniej prezydent Andrzej Duda, który jest blisko PiS, misję utworzenia nowego rządu powierzył byłemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu.
PiS zapowiedział, że „zrobi wszystko”, aby utworzyć nowy rząd w ciągu 14 dni przewidzianych przez konstytucję, a następnie uzyskać wotum zaufania w ciągu kolejnych 14 dni.
— Ta misja jest skazana na porażkę — powiedział politolog Stanisław Mocek, rektor Collegium Civitas w Warszawie. Jego zdaniem PiS „gra na czas” — chce w ten sposób pozyskać dodatkowe fundusze, zapewnić swoim członkom stanowiska, a sobie „miękkie lądowanie”, jeśli przejdzie do opozycji.
Jeśli Morawieckiemu nie uda się utworzyć rządu, władzę prawdopodobnie przejmie Tusk.
Proeuropejska opozycja podpisała w piątek umowę koalicyjną i zadeklarowała chęć utworzenia rządu. Porozumienie zawiera stanowiska trzech partnerów koalicyjnych w kwestiach takich jak gospodarka, środowisko, przywrócenie dobrych stosunków z UE, reforma mediów państwowych, rozdział Kościoła od państwa i aborcja.
Jeśli Morawieckiemu nie uda się utworzyć rządu, Tusk prawdopodobnie zostanie wybrany przez parlament na nowego premiera. Pełnił on już tę funkcję w latach 2007-2014. Obserwatorzy spodziewają się, że obecna opozycja będzie miała szansę sformować rząd dopiero w połowie grudnia.