Świat

Niemodna prawda o zamieszkach

  • 8 sierpnia, 2024
  • 6 min read
Niemodna prawda o zamieszkach


W miarę jak dni mijają, prawdopodobieństwo, że z ostatnich zamieszek wyciągniemy jakieś wnioski, wydaje się coraz bardziej odległe. A wraz z tym podejrzeniem pojawia się nieuniknione poczucie déjà-vu. Ponieważ rzeczywiście już tu byliśmy.

W 2011 roku Anglię ogarnęły zamieszki, które rozpoczęły się w Londynie, ale doprowadziły do ​​przemocy naśladowczej w całej północnej Anglii. Rzekomą przyczyną w tamtym czasie było zastrzelenie przez policję Marka Duggana, czarującego młodego handlarza narkotyków, który był w posiadaniu broni. Początkowe niepokoje w Tottenham mogły rozpocząć się w wyniku twierdzeń, że policja zastrzeliła niewinnego człowieka – i to niewinnego czarnoskórego. Ale kiedy Birmingham, Manchester i Liverpool przystąpiły do ​​działania, bezpośrednia przyczyna przemocy wydawała się być zapomniana.

Gospodarka stworzyła więcej miejsc pracy, ale nie zmniejszyło to poziomu bezrobocia wśród lokalnej ludności

Rząd koalicyjny powołał panel, który miał zbadać przyczyny przemocy, i jak to bywa w przypadku większości takich paneli rządowych, od początku jasno było wiadomo, jakich odpowiedzi nie można było uzyskać. Rzeczywiście, po opublikowaniu raportu Widz opublikował raport mniejszości autorstwa Simona Marcusa, jednego z członków panelu, ujawniając kwestie, których jego koledzy z panelu nie chcieli brać pod uwagę. Te kwestie obejmowały przynależność do gangu i „epidemię nieobecności ojca”.

Warto przeczytać!  Co to są systemy rakiet naprowadzanych laserowo c-UAS? Kijów otrzymuje eksperymentalną broń

Równie interesujące jest przyjrzenie się kilku rzeczom, na których ludzie mogli się wówczas skupić. Zamieszki w 2011 r. miały miejsce po wielkim krachu z 2008 r. Wielu urzędników rządowych i mądrych głów w mediach próbowało zrozumieć falę bezprawia, patrząc na sprawy przez ten pryzmat. Jedno z niewielu akceptowalnych pytań, jakie można było zadać na temat tych zamieszek, dotyczyło korelacji między deprywacją a zamieszkami. To była jedna z modnych rzeczy, na których można było się skupić.

Niewątpliwie podobne obsesje pojawią się teraz. Dawno nieistniejąca English Defence League i kwestia mediów społecznościowych wydają się być głównymi punktami dozwolonej uwagi. Postanowiłem jednak sprawdzić statystyki zatrudnienia w niektórych północnych miastach, w których w zeszłym tygodniu doszło do najgorszych zamieszek. Sprawdziłem również statystyki z 2011 r., a następnie porównałem je. Powinienem cię z góry ostrzec, że jeśli łatwo popadasz w depresję, powinieneś teraz odwrócić wzrok.

W 2011 r. odsetek osób pobierających zasiłki dla bezrobotnych (w tym zasiłek z tytułu niezdolności do pracy) w Sunderland wynosił 18 procent; dziś wynosi 19 procent. W 2011 r. stopa bezrobocia w Rotherham wynosiła 16 procent; dziś wynosi 18 procent. W Hartlepool wynosiła 21 procent; dziś 23 procent. Rozważmy tylko to ostatnie. Jedna czwarta osób w wieku produkcyjnym w tym rejonie ubiega się o zasiłek z tytułu niezdolności do pracy lub bezrobocia.

Jeśli spojrzymy na dane dotyczące miast, w których w ostatnim tygodniu doszło do zamieszek, nie ma ani jednego, w którym sytuacja na rynku pracy uległaby poprawie w ciągu 13 lat. W każdym z nich zatrudnienie wyraźnie się pogorszyło od 2011 r.

Załóżmy, że bezrobocie i wynikająca z niego beznadzieja były czynnikami zamieszek w 2011 r. Osobiście jestem nieco niechętny, aby to zrobić, ponieważ wiele osób, które miały wszelkie niedogodności w życiu, nie decyduje się na podpalenie posterunków policji. Ale ponieważ to był postrzegane jako jedna z przyczyn pożaru w 2011 r., dlaczego nic się nie poprawiło? Dlaczego zamiast tego stało się mierzalnie gorzej?

Jednym z powodów jest to, że od 2011 r. do dziś wszystkie trzy główne partie stosowały ten sam model tworzenia miejsc pracy. Pozornie nie mogąc faktycznie poprawić edukacji, zachęt i możliwości zatrudnienia w tych obszarach, poszły na łatwiznę. Polegało to na wydawaniu wiz migrantom, aby przybyli do Wielkiej Brytanii i twierdzeniu, że w rezultacie gospodarka rośnie. Oczywiście ten „wzrost” jest prawie całkowicie sfałszowany. Badanie za badaniem pokazuje, że ten rodzaj migracji przynosi korzyści migrantom (naturalnie), ale prawie nic nie robi, aby poprawić rzeczywistą gospodarkę. W rzeczywistości dla wielu osób podkopuje lokalną siłę roboczą, a ze względu na zwiększony popyt na mieszkania i ograniczony zasób mieszkaniowy znacznie pogarsza ich sytuację.

W czasie zamieszek w 2011 r. pracownicy urodzeni za granicą stanowili 14 proc. siły roboczej w Wielkiej Brytanii. Dziś jest to 21 proc. Zatrudnienie wzrosło o 3,6 mln od 2011 r., ale aż 74 proc. z tego to zasługa pracowników-imigrantów.

W tych liczbach widać jedną z nieuniknionych porażek kolejnych rządów. Gospodarka stworzyła więcej miejsc pracy, ale nie zmniejszyło to poziomu bezrobocia wśród lokalnej ludności. Społeczności, które potrzebowały pracy, zostały pominięte. „Pozostawieni w tyle” nie oddaje sprawiedliwości temu, co się stało, ponieważ brzmi to tak, jakby wydarzyło się to w przypływie roztargnienia. Tak nie było. To była decyzja. Więc podczas gdy 3,6 miliona więcej osób pracuje w porównaniu z 2011 r., tylko 929 000 urodziło się tutaj. Stworzenie miejsc pracy przyniosło korzyści wielu osobom, ale nie zrobiło wiele dla Bolton, Sefton czy Rotherham.

„Jest coraz lepszy w odróżnianiu prawej strony od skrajnej prawej”.

W nadchodzących dniach będzie dużo dyskusji na temat czynników kulturowych i imigracyjnych w tych zamieszkach – i tak powinno być. Ale ta inna przyczyna niepokojów nie powinna być ignorowana. Kolejne rządy obiecały zrobić coś, aby pomóc poprawić życie ludzi w tych miastach. Inkluzywny model ekonomiczny, jak nam powiedziano. Nawet dywidenda Brexitu. Ale nie zrobili nic. Zrobili coś gorszego niż nic.

Nasz rząd ma taki sam wybór, jaki miał rząd konserwatywny i koalicyjny. Może skupić się na zapewnieniu ludziom pracy i przywróceniu pracy tym obszarom. Albo, jak rządy przed nimi, może spróbować ukryć problem imigracji. Jak mogłaby im powiedzieć Partia Konserwatywna, jest to łatwe i uzależniające rozwiązanie. Czy Keir Starmer ma odwagę, aby odejść z dnia na dzień? Wszystko będzie zależało od tego, czy to zrobi.


Źródło