Rozrywka

Niezwykły pokaz 7-godzinnego eposu o Hitlerze

  • 30 stycznia, 2024
  • 6 min read
Niezwykły pokaz 7-godzinnego eposu o Hitlerze


W najbliższy weekend najgorętszym biletem w Nowym Jorku będzie ponad siedmiogodzinny film o Adolfie Hitlerze.

Pokazywany tylko raz w Film at Lincoln Center rzadko pokazywany epos Hansa-Jürgena Syberberga „Hitler, film z Niemiec” jest zdaniem programistów wyprzedany mimo gigantycznego czasu wyświetlania (z kilkoma przerwami). To ciekawy rodzaj filmu eventowego.

Dystrybuowany przez Francisa Forda Coppolę, został wydany po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych w 1980 roku, kiedy to grał także w wyprzedanych domach. Zapewne widzów tych zaintrygował ogromny zakres ambicji. Wisienką na torcie była aprobata Susan Sontag; uważała to za arcydzieło. „Jest film Syberberga, ale są też inne filmy, które można podziwiać” – napisała.

Jakieś 442 minuty później, niezależnie od tego, czy widzowie wyjdą z teatru, zgadzając się z Sontagiem, jedno pozostaje prawdziwe: nie ma nic podobnego.

Podzielony na cztery części film jest wagnerowską operą na kwasie, złożoną ze skeczy teatralnych inspirowanych życiem niemieckiego dyktatora. Obrazy z klasyków niemieckiego kina, takich jak „Nosferatu” i „M”, przeplatają się z archiwalnymi materiałami z II wojny światowej, tworząc surrealistyczny kolaż, dodatkowo dezorientujący dzięki wybuchom Beethovena i nakładającej się narracji strumienia świadomości. Jeśli ta „terapia pierwotnym krzykiem”, jak to ujął jeden z głosów w filmie, brzmi przytłaczająco, to jest to tylko przedsmak oszałamiającej mocy filmu. Syberbergowi nie zabrakło też poczucia humoru: w jednej scenie z rzeźby przedstawiającej tył samochodu unosi się para. Podpis brzmi: „Największy pierdnięcie stulecia”.

Warto przeczytać!  Melissa McCarthy ujawnia, co piła podczas skeczu „SNL” Hidden Valley Ranch

Biorąc pod uwagę te szczegóły, nie powinno dziwić, że reżyserowi nie zależało na portretowaniu prawdziwego Hitlera. Według niego realistyczne przedstawienia nazistowskich Niemiec oddają naszą chorobliwą fascynację i upraszczają niepokojącą i skomplikowaną rzeczywistość.

Na potrzeby amerykańskiej premiery Coppola zmienił tytuł filmu „Nasz Hitler”, ponieważ bada on mitologie i obrazy, które kojarzymy z niemieckim dyktatorem, co oznacza, że ​​Hitlera nie przedstawia się jako pojedynczego człowieka, ale jako projekcję najmroczniejszych fantazji i pragnień ludzkości na przestrzeni dziejów . Gra go wielu aktorów, lalki, wycinanki z tektury i pies. Film „opowiada o Hitlerze, który jest w każdym z nas” – powiedział kiedyś Syberbeg.

Jak obszernie pisze Sontag w swoim artykule na temat filmu, Syberberg wyobraża sobie nazistowskiego przywódcę jako reżysera filmowego. Prawdziwy Hitler „nigdy nie był na froncie i co noc nie oglądał wojny w kronikach filmowych” – napisała, zwracając uwagę na sposób, w jaki obrazy, nawet w filmie dokumentalnym, mylą nam kontakt z rzeczywistością.

Filmy, książki i programy telewizyjne o Holokauście i nazistowskich Niemczech wzywają nas, abyśmy nigdy nie zapomnieli. Zachowanie świeżej pamięci o ofiarach – a także o siłach, które spiskowały, aby popełnić takie okrucieństwa – jest powszechnie rozumiane jako obowiązek historyczny, aby amnezja nie skazała nas na powtórzenie. Jednocześnie istnieje przesadna fiksacja na punkcie Hitlera, która nadaje takim dziełom niepokojąco uwodzicielską siłę. Weźmy pod uwagę stereotyp ojców z przedmieść przyklejonych do kanału History, który zwykle koncentruje się na programach z II wojny światowej. Albo tendencja Hollywood do przywiązywania prestiżu i wagi do filmów o Holokauście, co niektórzy nazwaliby uosobieniem „przynęty na nagrody”.

Warto przeczytać!  W 8. odcinku HBO The Last of Us los jest gorszy niż śmierć.

Nie jestem pewien, czy Syberbergowi spodobałby się „Strefa interesów” Jonathana Glazera, jeden z kilku ostatnich filmów, które zdają się aktywnie stawiać w opozycji do tradycyjnych, patosowych dramatów Holokaustu, takich jak „Pianista” czy „Lista Schindlera”. .” Z jednej strony hipnotyczna wizja zaprzeczenia Glazera, w której nazistowska para wiedzie życie w zainscenizowanej nieświadomości rzezi tuż za murami ich posiadłości, nie pozwala na odtworzenie obozowej przemocy na potrzeby naszego podglądactwa. Z drugiej strony jest w tym dramacie coś frustrująco wypielęgnowanego i moralnie obłudnego. Jej wyobrażenia o złu jako warunku skrajnego zaabsorbowania sobą jedynie potwierdzają nasze potępiające założenia na temat sprawców najgorszych zbrodni w historii. Innymi słowy, jest to horror, który niepokoi, ale nigdy tak naprawdę nie obraża.

„Hitler film z Niemiec” obraża. „Strefa interesów” i jej nominowani do Oscara bracia „Zabójcy kwiatowego księżyca” i „Oppenheimer” badają załamanie się kompasów moralnych i pokazują bohaterów konfrontujących się ze swoim miejscem w historii, radzących sobie (niektórzy lepiej niż inni) ze swoimi wyborami w egzystencjalny ton. W dobie smartfonów wzrosła świadomość globalnej niesprawiedliwości, co sprawia, że ​​szczególnie wybrzmiewa sztuka, która liczy się z naszym różnym stopniem współudziału w okrucieństwie.

Warto przeczytać!  Lisa Marie Presley była na opiatach, straciła ponad 40 funtów przed śmiercią: raport

Fantasmagoria Syberberga dotyka innego nerwu, związanego ze sposobem, w jaki dzieła sztuki – zwłaszcza filmy – filtrują rzeczywistość, tworząc bohaterów i złoczyńców, którzy łagodzą nasz niespokojny związek z przeszłością. „Hitler” to lustro podniesione do świata nasyconego obrazami wydobytymi ze zwykłych pojemników. Nic dziwnego, że jest niegrzeczny, głośny i nieskrępowany. To film najbardziej zbliżony do stworzenia bezpośredniego przesłania z piekła rodem.

Film Syberberga jest częścią serii poświęconej francuskiemu krytykowi filmowemu Serge’owi Daneyowi z okazji nowego tłumaczenia jego pism „Footlights” autorstwa Nicholasa Elliotta. Program Film w Lincoln Center obejmuje wybór prowokacyjnych i naładowanych politycznie tytułów z lat 70. „Histoires d’A”, porywający dokument o walce o prawa do aborcji we Francji (został zakazany w chwili premiery i wywołał protesty po premierze na Festiwalu Filmowym w Cannes), ukazuje przebieg aborcji w całości. „Sàlo, czyli 120 dni Sodomy”, cieszące się złą sławą ostatnie dzieło Piera Paolo Pasoliniego, to obłąkany seksualnie teatr okrucieństwa opowiadający o przewrotnych podstawach faszystowskiej mentalności.

„Hitler, film z Niemiec” jest częścią cyklu „Never Look Away: Radykalne lata 70. Serge’a Daneya”, który można oglądać do 4 lutego w Lincoln Center. Więcej informacji można znaleźć na stronie filmlinc.org.


Źródło