Notowania dawnego GetBacku na GPW wznowione po pięciu latach
W poniedziałek warszawska giełda odwiesiła notowania i handel akcjami dawnego GetBacku, który teraz — po zawarciu układu z wierzycielami — funkcjonuje pod nazwą Capitea.
Akcje Capitei kwotowane są systemie notowań jednolitych, tzn. procedura wyznaczania kursu i dokonywania transakcji odbywa się dwukrotnie w ciągu dnia. Pierwsza o godzinie 11:00, druga zaś o 15:00.
Na przedpołudniowym fixingu akcje Capieti notowane były po 0,79 zł, co oznacza ogromny, prawie 79-proc. spadek w porównaniu do ostatniej ceny zamknięcia (3,75 zł), która przypadła na 16 kwietnia 2008 r. Osoby, które trzymały akcje od oferty publicznej (IPO), przeprowadzonej latem 2017 r. Straciły niemal cały zainwestowany kapitał, ponieważ cena w ramach IPO wynosiła 18,5 zł. Teraz akcjonariusze byłego GetBacku mogą przynajmniej sprzedać akcje i zrealizować stratę, dzięki czemu pomniejszy ona podatek dochodowy od zysków z akcji innych spółek.
Latem 2017 r. w ramach IPO, które już wtedy budziło skrajne emocje, upłynniono papiery warte 740 mln zł, z czego 370 mln zł stanowiły akcje już istniejące, a drugie 370 mln zł to nowa emisja. Głównie walory trafiły do inwestorów instytucjonalnych (z 40 mln oferowanych akcji indywidualni objęli 3 mln sztuk).
Wiosną 2018 r. zarząd GPW zawiesił notowania ówczesnego GetBacku, ponieważ pogrążona w kłopotach płynnościowych spółka informowała, że negocjuje z PKO Bankiem Polskim oraz Polskim Funduszem Rozwoju (PFR) uzyskanie finansowania o charakterze kredytowo-inwestycyjnym w kwocie do 250 mln zł. PKO BP i PFR jednak zaprzeczyły tym doniesieniom, więc inwestorzy byli skonsternowani. Później notowania pozostały zawieszone, ponieważ spółka nie publikowała raportów okresowych, które są wymagane regulacjami. Zaległe raporty m.in. za III kwartał 2020 i 2021 r. przedstawiła w piątek.
Na przedpołudniowym poniedziałkowym fixingu właścicieli zmieniło 95,1 tys. akcji Capitei. Zawarto 128 transakcji opiewających na 75,1 tys zł. Kapitalizacja, czyli rynkowa wycena, całej spółki wynosi 79 mln zł.
Afera GetBacku i nieszczęsne obligacje
Niedługo po zawieszeniu notowań akcjami GetBacku aresztowano Konrada K., byłego prezesa tej spółki, zarzucając mu popełnienie kilku przestępstw. W kolejnych miesiącach na jaw wychodziły oszustwa, do jakich miało dochodzić w windykacyjnej spółce oraz firmach z nią współpracujących: fałszowanie sprawozdań finansowych, wyprowadzanie pieniędzy ze spółki, nieprawidłowości przy serwisowaniu funduszy wierzytelności, rolowanie portfeli długów, czy wreszcie misselling, który jest głównym argumentem poszkodowanych obligatariuszy w walce o odszkodowanie.
GetBack finansował bowiem swoją działalność poprzez emisję obligacji w ofertach prywatnych. Robił to na masową skalę, która jednak nie była znana rynkowi finansowemu i nadzorowi. Po wybuchu afery okazało się, że spółka ma ogromne problemy z płynnością i nie jest w stanie spłacić inwestorów. Liczbę pokrzywdzonych obligatariuszy szacowano na prawie 10 tys. a straty poniesione w aferze GetBack przez osoby fizyczne sięgały nawet 2,5 mld zł.
