Nowy dokument Normana Mailera bada jego cierniową spuściznę
Biorąc pod uwagę hagiograficzne nastawienie większości filmów dokumentalnych o celebrytach, „Jak ożyć z Normanem Mailerem” (w kinach) wpływa na wzburzone wody. Reżyser Jeff Zimbalist musiał znaleźć sposób na podsumowanie jednej z najbardziej podziwianych i znanych postaci kultury XX wieku. Spuścizna Mailera jako powieściopisarza, mówcy, filmowca i ikony popkultury – film przypomniał mi, jak często wspomina się o nim w „Gilmore Girls” – jest pełna złych zachowań, a także doskonałej pracy, a nakręcenie filmu o takiej osobie wydaje się prawie niemożliwe w nasz klimat niechętny do niuansów.
Kluczem jest zabawa strukturą filmu dokumentalnego i unikanie typowego schematu od zupy do orzechów. „Jak przeżyć z Normanem Mailerem” zaprojektowano wprawdzie jako z grubsza chronologiczną opowieść o życiu pisarza, obejmującą wszystkie najważniejsze wydarzenia: sześć żon (z których jedną słynnie dźgnął scyzorykiem), dziewięcioro dzieci, pobyt w militarne, bestsellerowe powieści, fascynacja awanturniczymi, walecznymi występami w telewizji, opinie o Bogu i maszynach oraz amerykański impuls ku konformizmowi z połowy stulecia.
Ale Zimbalist wpada na świetny pomysł: zaaranżuj film pod kątem tego, jakie według przyjaciół, wrogów i znajomych Mailera mogą wyglądać jego „zasady ożywienia”. Dzięki tym regułom można zatem prześledzić życie i dziedzictwo autora, a jego ewolucja jako osoby – a ewoluowała nieustannie i w sposób nienasycony – zaczyna nabierać większego sensu. Wyłania się portret mężczyzny, który równie często toczy wojnę sam ze sobą, jak i rodziną, przyjaciółmi i rodakami, niestrudzenie dążąc do machizmu i zawsze pragnąc walki. To nie jest osoba, którą możesz neutralnie przedstawić publiczności.
Istnieje siedem zasad ogłoszonych w podtytułach, w tym: „Nie bądź miłym żydowskim chłopcem”, „Bądź w błędzie bardziej niż masz rację” i „Bądź gotowy umrzeć za ideę”. Jest to atrakcyjna konstrukcja, a wielu rozmówców omawia sposób, w jaki Mailer ich ucieleśniał, opierając się na archiwalnych filmach i wywiadach z samym człowiekiem. Jest mnóstwo materiału filmowego, z którym można pracować. W połowie kariery Mailer był wszechobecny przed kamerą; jak zauważa jedna z osób, wydawało się, że nigdy nie odrzucił okazji do udzielenia wywiadu lub publicznego podzielenia się swoimi poglądami.
Jestem pod wrażeniem tego, jak dobrze film równoważy krytykę i sympatię. Wśród osób udzielających wywiadów jest kilka dzieci Mailera, podobnie jak jego byłe żony, z których wszystkie mają szczere historie, a jednocześnie szanują jego żarłoczną ciekawość intelektualną, jego dążenie do ciągłego myślenia i kwestionowania. Szczególnie zachwycający jest segment, który powraca do jego pojawienia się jako wichrzyciela w wybuchowej dyskusji panelowej na temat feminizmu, która odbyła się w 1971 r. i została udokumentowana w doskonałym dokumencie DA Pennebakera „Krwawy Ratusz” (transmisja strumieniowa na kanale Criterion). Mailer został umieszczony w panelu jako głos przeciwny teoretykom feministycznym i przyszedł po to, żeby się pobić; ten film przypomina nam, że Mailer był tam, ponieważ był ceniony przez tych samych rozmówców, a niektórzy z nich, w wywiadach, wyrażali szacunek dla jego wkładu.
Spodziewam się, że każdy widz „How to Come Alive With Norman Mailer” będzie miał pewne zastrzeżenia, ale mimo wszystko jest to osiągnięcie — model tego, jak na nowo wyobrazić sobie standardową strukturę dokumentu, aby pomieścić wieloaspektowy temat bez wygładzania szorstkich punktów i nakładania aureoli. A dla tych, którzy nie znają jego twórczości, jest to godne wprowadzenie: studium tego, jak nie żyć, ale także jak ożyć.