Filmy

Oda do wielkich filmowych klap i widzów, którzy je znajdują

  • 6 maja, 2024
  • 5 min read
Oda do wielkich filmowych klap i widzów, którzy je znajdują


Znasz to powiedzenie: „Liczby nie kłamią”? To kłamstwo. Liczby ciągle kłamią. W przypadku filmów, podobnie jak w przypadku każdego kreatywnego medium, w którym wizjonerzy muszą przekroczyć sześciokierunkowe skrzyżowanie chciwości, wyzysku, ryzyka, nagrody, sztuki i handlu, kłamstwo na temat liczb nie opowiadających o niczym całej historii jest nieuczciwe.

Tej wiosny, sto lat temu, „Sherlock Jr.” Bustera Keatona otwarty w kinach. Keaton, który odniósł ogromny sukces w wodewilu i był jednym z nielicznych pionierów kina niemego, których poruszyli bogowie inspiracji, zdążył już zgromadzić chętną publiczność dzięki swoim nieustraszonym, dziwacznym wyczynom kaskaderskim, suchemu dowcipowi, precyzyjnemu wyczuciu czasu komiksowego i typowo amerykańskiej melancholii. Wyreżyserował „Sherlock Jr.” a także zagrał w nim, a także dosłownie skręcił sobie za to kark.

Keaton nie spieszył się z kręceniem filmu – cztery miesiące przy tym projekcie – i doznał kontuzji podczas kręcenia sceny z wodotryskiem kolejowym. Niektóre chłodne pokazy przedpremierowe wywołały niewiele śmiechu, więc Keaton bezlitośnie skrócił swoją komedię do 45 minut. Mimo to interesy szły spokojnie; W 1924 roku widzowie preferowali komedie Harolda Lloyda „Girl Shy” i „Hot Water”. Podczas gdy „Sherlock Jr.” nie kosztował na tyle, aby być zapowiedzią zagłady twórczej niezależności, podobnie jak „Generał” Keatona dwa lata później, biografka Keatona Marion Meade nazwała to pierwszym rzucającym się w oczy rozczarowaniem gwiazdy od 25 lat show-biznesu. Miał 28 lat.

Warto przeczytać!  „Deadpool 3” może naprawić najbardziej frustrujący błąd filmów o X-Menach

Tak to już jest z pieniędzmi: mija wystarczająco dużo czasu i bardzo niewiele spraw związanych z pieniędzmi ma już znaczenie. Sto lat później „Sherlock Jr.” wstąpił do panteonu. To oniryczne arcydzieło, łączące świat marzeń z ekspresyjną sferą kina. Są w nim momenty, które przeciwstawiają się grawitacji, oszukują oko, wymyślają i doskonalą nowe sposoby widzenia i śmiechu, a wszystko to na tym samym drugi. W czasopiśmie branżowym Variety nazwano to „zabawnym jak szpitalna sala operacyjna”. Niedawno dwójka różnych dzieci w moim życiu uczestniczyła w letnim obozie Facets i oglądała „Sherlock Jr.” po raz pierwszy doszli do tego samego wniosku w różne dni lata: jest wspaniale. Magia.

Czasami publiczność po prostu nie jest w nastroju. W roku 1946 Ameryka po II wojnie światowej nie miała nastroju na „To wspaniałe życie”. Ten film przyniósł straty i sprawiał wrażenie zaniku Franka Capry. Zrobił więcej zdjęć, ale niewiele, kilkadziesiąt lat po swoim zdumiewającym szeregu sprytnych, chwytających za serce hitów późnej ery niemej i Hollywood lat trzydziestych XX wieku. Jednak niekończące się powtórki w latach pięćdziesiątych, dzięki nowszemu, modnemu medium, jakim jest telewizja, zaowocowały znajomością „It’s a Wonderful Life”. Teraz w każde Boże Narodzenie wyprzeda się bilety do Music Box Theatre.

Warto przeczytać!  10 hitów filmowych, którymi wszyscy jesteśmy zmęczeni

Lista niepowodzeń gospodarczych uważanych przez wielu za klasykę swojego gatunku lub osobliwości wymykające się gatunkowi wydłużyła się jedynie ze względu na nawyki widzów przyspieszone przez pandemię i desperacką branżę, która chciała, aby wystawy teatralne trwały jak najkrócej. Starsze tytuły najłatwiej przywołać: „Zupa z kaczki”. Zbyt zjadliwy jak na kryzys, odrodzony na kampusach uniwersyteckich w latach 60. i reprezentacjach w latach 70. „Wychowywanie dziecka”. „Zasady gry.” Widzom nie podobała się drobiazgowa sztuczność tego pierwszego, a to drugie Jeana Renoira wydawało się po prostu tajemnicze w swoim tonie. Teraz jest to kluczowy film i kropka.

Nowsze rzeczy: tak wiele trudnych, kwaśnych i błotniących oczu badań ciemnoamerykańskich sił, zwłaszcza w mediach, nie mogło zostać aresztowanych w latach pięćdziesiątych. „As w dziurze.” „Twarz w tłumie”. „Słodki zapach sukcesu”. Teraz wyglądają jak biuletyny z niedalekiej przyszłości, a nie przeszłości.

Czas pokaże, czy w nowszym wydaniu pojawią się wielkie lub prawie wielkie rozczarowania gospodarcze. „Smoła.” „Zabójcy Kwietnego Księżyca”. Połowa filmów Paula Thomasa Andersona, z czego co najmniej połowa to po prostu ekscentryczne, satysfakcjonujące klasyki.

Tyle spiskuje przeciwko jakiejkolwiek wielkości w kinie, zwłaszcza tym, które dziś wydają się niezwykle populistyczne. W tamtym czasie niewielu ludzi w Hollywood uważało, że na „Najlepszych latach naszego życia” z 1946 roku nie można zarobić żadnych pieniędzy. Czy tego właśnie pragnęła powojenna publiczność? Nie, powiedzieli, kimkolwiek są ci „oni”. Zbyt przygnębiające. Zbyt aktualne. Zbyt sceptyczny wobec wyzwań stojących przed milionami żołnierzy wracających do domu, których odzwierciedleniem są bohaterowie poruszającego dramatu reżysera Williama Wylera.

Warto przeczytać!  Skąd znasz obsadę filmu Road House z 2024 r

Jak się okazało, był to największy hit od czasu „Przeminęło z wiatrem”. I jak wielu zauważyło, w tym Glenn Frankel w swojej świetnej książce „W samo południe: czarna lista Hollywood i tworzenie amerykańskiego klasyka”, film, który nawet w niewielkim stopniu kwestionuje sposób, w jaki Main Street America traktuje powracających weteranów, prawdopodobnie nigdy nie powstałby kilka razy. kilka lat później, w okresie świetności Red Menace na początku lat pięćdziesiątych.

Czasami jest to właściwy moment; czasem wystarczy też klasyka coś, w jaki „Obywatel Kane” i „Wspaniali Ambersonowie” Orsona Wellesa oraz wiele innych filmów Wellesa walczyło o to, by po prostu zostać nakręcone, a w większości nie były to hollywoodzkie filmy. A teraz ponownie je odwiedzamy i bez końca odkrywamy, czym były zawsze: cudami niestabilności i utraty, i tak, geniuszem.

Potraktuj to jako odę do niepowodzeń tylko z nazwy. I przypomnienie triumfu czasu, na zawsze.

Michael Phillips jest krytykiem Tribune.


Źródło