Świat

Odczuleni wojownicy więzienni Wagnera zataczają się w Bakhmuta, jakby to była apokalipsa zombie

  • 8 stycznia, 2023
  • 7 min read
Odczuleni wojownicy więzienni Wagnera zataczają się w Bakhmuta, jakby to była apokalipsa zombie


BAKHMUT, Ukraina — W zadymionej piwnicy nijakiego budynku w centrum Bachmutu na wschodzie Ukrainy ludzie z batalionu wywiadowczego SKALA przygotowują się do ryzykownej misji zwiadowczej. Jeden z nich pali ostatniego papierosa w słabo oświetlonym korytarzu. Ubrany w kamizelkę kuloodporną i hełm brodaty żołnierz owija ramiona żółtą taśmą – znakiem używanym przez ukraińskich żołnierzy do wzajemnej identyfikacji na polu bitwy. „Bądź ostrożny, w tej okolicy są snajperzy”, ostrzega go korpulentny oficer, wstając z fotela przed telewizorem z płaskim ekranem, który z przerwami nadaje transmisję na żywo z drona lecącego nad rzezią w mieście. „Nie mogę umrzeć, mama mi na to nie pozwoli” — żartuje żołnierz ze zmęczonym uśmiechem, sprawdzając po raz ostatni swój ekwipunek przed wyruszeniem w drogę.

Wcześniej stłumiony dźwięk artylerii staje się ostrzejszy i głośniejszy, gdy drzwi na ulicę się otwierają. Odlatują.

„Sytuacja jest dość napięta, ale kontrolujemy ją” — mówi 23-letni Alexander, ściskając swój amerykański karabin szturmowy M4. „Trzymamy się.” Ze swoim krótko ostrzyżonym i chłopięcym wyglądem, młody mężczyzna nie wyglądałby nie na miejscu w modnym klubie nocnym w centrum Kijowa. Jednak od tygodni Aleksander i siwowłosi żołnierze batalionu SKALA przetrzymują burzę codziennych rosyjskich ataków i ostrzału Bachmuta, chowając się w piwnicy i wykonując codzienne wypady w szara strefa— pas lądu między pozycjami ukraińskimi i rosyjskimi. Batalion SKALA, nazwany na cześć swojego założyciela i dowódcy Iurija Skali, ma za zadanie przeprowadzać zwiad powietrzny i naziemny, a także „operacje oczyszczające” – eufemizm oznaczający szturm na pozycje wroga i likwidację obsadzających je rosyjskich żołnierzy.

„Drony to nasze oczy” — mówi Alexander. Tam jest Bakhmut – 70-tysięczne miasto wydobywające sól, słynące z musującego białego wina – które zostało zniszczone przez miesiące bezlitosnych rosyjskich ostrzałów i makabryczne wojny w okopach, które skłoniły do ​​porównań z bitwą nad Sommą lub Passchendaele. Miasto jest głównym węzłem komunikacyjnym i leży na strategicznej autostradzie, która przebiega przez obwody doniecki i ługański na Ukrainie. Jednak niektórzy – w tym jeden z czołowych ukraińskich generałów – twierdzą, że strategiczna wartość miasta jest co najmniej wątpliwa. Jest to jednak jeden z nielicznych obszarów frontu, gdzie Rosjanie wciąż posuwają się naprzód, a spragnione sukcesów rosyjskie dowództwo desperacko pragnie odnieść zwycięstwo za wszelką cenę. Niektórzy wysunęli teorię, że schwytanie Bachmuta byłoby osobistą nagrodą dla Jewgienija Prigożyna, założyciela niesławnej grupy paramilitarnej Wagnera, której najemnicy stanowią większość sił rosyjskich w regionie. Stany Zjednoczone uważają, że Prigożyn ma motyw finansowy: Wagner często przejmował lukratywne kopalnie złota i diamentów w obszarach, w których prowadzi działalność w Afryce, a Prigożyn mógł skupić się na kopalniach soli i gipsu w okolicach Bachmutu.

Warto przeczytać!  Imran Khan, były premier Pakistanu, aresztowany

Według Rema, byłego dilera samochodowego z Dniepru, który teraz koryguje ostrzał artyleryjski przy pomocy swojego drona, większość żołnierzy wysyłanych w samobójczych atakach na pozycje ukraińskie w Bachmucie to „zekowie”, czyli skazańcy, rekrutowani przez Wagnera w celu zwiększenia liczby Siły rosyjskie na Ukrainie. „Mobiki [conscripts] są zwykle przestraszone i rozpraszają się, gdy zostaną ostrzelane. Ci ludzie się nie boją – powiedział.

O Wagnerytach Rem mówi, że są znacznie skuteczniejszą siłą bojową, niż zwykle się im przypisuje: „W końcu robią postępy”. Odczuleni na przemoc i nie mający nic do stracenia więźniowie – z których wielu to brutalni przestępcy, w tym mordercy i gwałciciele – są uważani przez ukraińskich żołnierzy za twardszego wroga niż przeciętny poborowy.

Ukraiński żołnierz stoi przed swoją placówką w Bakhmut podczas operacji zwiadowczej dronów 01.12.2022 r.

Justyna Yau

Rosyjska taktyka polegająca na wysyłaniu rekrutów więziennych do atakowania pozycji ukraińskich – co pozwala im zidentyfikować obronę artylerii do późniejszego uderzenia – okazała się skuteczna, choć powolna i zabójcza. Chociaż nie nastąpił żaden większy przełom, powoli niszczą ukraińską obronę i skradają się coraz bliżej wschodnich obrzeży miasta.

Warto przeczytać!  Pekin milczy w związku z doniesieniami o rosyjskich grach wojennych i inwazji na Chiny

Ocenę tę powtórzył pod koniec grudnia Ołeksandr Danyluk, były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Ukrainy, obecnie pracujący nad planowaniem wojskowym, który powiedział o poborowych więziennych: „Są – nie mogę powiedzieć, nieustraszeni – ale właściwie nie mają nic do stracenia. Atakują więc nieustannie i również zostały zabite w dużych ilościach”.

Jednak te przyrostowe zdobycze na wschodnim podejściu do miasta kosztowały siły rosyjskie, o czym świadczy szeroko nagłośniona wizyta Prigożyna na linii frontu w Nowym Roku. W serii filmów opublikowanych przez rosyjską agencję informacyjną RIA Novosti szef Wagnera najpierw odwiedza piwnicę wypełnioną ciałami jego bojowników, w tym wielu skazanych, zabitych podczas bitwy o Bachmuta, po czym narzeka, że ​​„każdy dom [in Bakhmut] stał się fortecą” – i że czasem walka o jeden dom trwa czasem tydzień.

Według amerykańskiego urzędnika cytowanego przez Opiekun w czwartek, z początkowych sił prawie 50 000 najemników, Wagner poniósł ponad 4100 zabitych w akcji i 10 000 rannych, w tym ponad 1000 zabitych między końcem listopada a początkiem grudnia pod Bachmutem.

Wizyta Wołodymyra Zełenskiego w mieście pod koniec grudnia podkreśliła symboliczną wartość „twierdzy Bachmut” – i poświęceń poniesionych w jej obronie. Ukraiński oficer służący na Wschodzie, który poprosił o zachowanie anonimowości, zaryzykował szacunki kilkunastu ofiar dziennie.

Poza centrum dowodzenia SKALA ulice są prawie puste, z wyjątkiem kilku cywilów spieszących się, niosących torby z zakupami lub ciągnących wózki wypełnione pustymi butelkami po wodzie. Grzmiący dźwięk pocisków niesie się echem po pustych alejach i opustoszałych placach publicznych, odbijając się od fasad zniszczonych budynków mieszkalnych i zamkniętych sklepów. Tu i ówdzie można dostrzec rakietę wyrzutni wielorakietowej GRAD stojącą pionowo w asfalcie.

Warto przeczytać!  Filipiny NAIA: Przerwa w dostawie prądu pozostawia tysiące ludzi unieruchomionych, loty odwołane w Nowy Rok

Kilka przecznic od siedziby SKALA, sześćdziesięciokilkuletni Hrihorii jest zajęty ścinaniem drewna na opał na parkingu swojego budynku mieszkalnego, pozornie nieświadomy huczącego w oddali ognia artyleryjskiego. Ubrany w ciepłą zimową odzież i czarne plastikowe buty, mężczyzna mówi, że nie ma zamiaru wychodzić z mieszkania – mimo że dzień przed naszą wizytą wybito okna. – Czekam na zwycięstwo armii ukraińskiej – mówi z uśmiechem. „Nie wyjeżdżam.Obok niego w garnku ustawionym nad otwartym ogniem gotuje się jedzenie. Krater po ostrzale z zeszłego ranka znajduje się zaledwie kilka metrów od jego zaimprowizowanej kuchni. Gdyby gotował w czasie lądowania, Hrihorii by umarł.

Na posterunku dowodzenia grupa kilkunastu żołnierzy wraca z misji w „szarej strefie”. Żołnierze, zlani potem i napompowani adrenaliną, wybiegają przez drzwi, przeklinając głośno. Roman, żołnierz z Dniepru, zapala papierosa i łamaną angielszczyzną przedstawia pozostałych członków swojej załogi: Vansiego, żołnierza wagi ciężkiej, który służył w Donbasie w 2015 roku, i „Bachmuta”, który służy teraz w zwęglonych ruinach rodzinnego miasta po wysłaniu reszty rodziny w bezpieczne miejsce w Bułgarii. „Nie biegałem tak od dwudziestu lat”, wykrzykuje Roman, dysząc. Według niego w okolicy działały 50-letnie rosyjskie czołgi T-62. „Nie widzieliśmy ich, ale słyszeliśmy” — mówi. Wykorzystanie tak przestarzałych modeli wskazuje na rosnący deficyt sprzętu i pojazdów wśród rosyjskich sił zbrojnych, na który nakładają się sankcje wobec rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego. Jednak ukraińscy żołnierze twierdzą, że Rosjan nie należy lekceważyć. „Tam nadal jest bardzo głośno, walka jeszcze się nie skończyła” – mówi Roman, gasząc papierosa.

Roman (po lewej) i „Bachmut” (po prawej) są wśród ukraińskich bojowników udaremniających starania Rosji o zdobycie Bachmuta.

Justyna Yau


Źródło