Nawałnica trwała około 20-30 minut. Silnemu wiatrowi towarzyszyły opady. Bielscy strażacy poinformowali, że nie mają sygnałów o poszkodowanych osobach. — Otrzymaliśmy około 60-70 wezwań związanych z wiatrem. Trzy zgłoszenia dotyczyły uszkodzonego poszycia dachu. Nikt nie został poszkodowany – powiedziała PAP rzecznik bielskiej straży pożarnej mł. bryg. Patrycja Pokrzywa.

Najtrudniejsza sytuacja była na osiedlu Karpackim. Zerwał się tam silny wiatr, a mieszkańcy informowali, że silna wichura zerwała dach z jednego z budynków, a porywy wiatru połamały gałęzie drzew. „Jeden z mieszkańców relacjonuje, że na niebie miał utworzyć się charakterystyczny lej. Strażacy nie nadążają z liczeniem zgłoszeń. Na ten moment nie ma osób poszkodowanych” — informował portal bielsko.biala.pl.

— Stałem na światłach na skrzyżowaniu przy kościele na Karpackim, nagle zerwał się potężny wiatr. Wydawało się, że wyrwie znak drogowy — relacjonował lokalnemu portalowi jeden z mieszkańców stolicy Podbeskidzia.

Stacja meteorologiczna IMGW w Aleksandrowicach we wtorek przed godz. 20 zanotowała porywy wiatru osiągające prędkość ok. 90 km na godz.

Telefony urywały się także w siedzibach lokalnych straży. Jedynie w ciągu 30 minut strażacy otrzymali blisko 80 zgłoszeń z prośbą o pomoc, a na osiedlu Karpackim pojawiły się załogi pogotowia ratunkowego.

Lejek kondensacyjny można było dostrzec także w innej części woj. śląskiego, a mianowicie z Żor patrząc w kierunku Gliwic.

Złamane konary, pochylone drzewa – to niektóre skutki burz, które w wieczornych godzinach przechodziły nad woj. śląskim. W całym regionie strażacy interweniowali ponad 150 razy.

— W związku z burzami nad terenie województwa śląskiego do godz. 21 straż pożarna odnotowała interweniowała 152 razy (złamane konary, pochylone drzewa) — przekazała we wtorek wieczorem rzeczniczka śląskiej straży pożarnej bryg. Aneta Gołębiowska.