Świat

Ojciec z Wenezueli odbył niebezpieczną wyprawę do Stanów Zjednoczonych, aby zapewnić swoim dzieciom utrzymanie. Oto, co napotkał w areszcie w El Paso

  • 15 maja, 2023
  • 6 min read
Ojciec z Wenezueli odbył niebezpieczną wyprawę do Stanów Zjednoczonych, aby zapewnić swoim dzieciom utrzymanie.  Oto, co napotkał w areszcie w El Paso


(CNN) — „Witamy w Stanach Zjednoczonych.”

To było powitanie, o którym marzył Enderson Amaya Blanco po przebyciu tysięcy mil przez niebezpieczny i śmiercionośny teren, aby zaryzykować na wolność w USA.

Młody ojciec jest jednym z tysięcy migrantów, którzy zgłosili się do władz granicznych na dwa dni przed wygaśnięciem tytułu 42 – polityki z czasów Trumpa wprowadzonej na początku pandemii Covid-19, która umożliwiła władzom szybkie wydalenie migrantów na terytorium USA granice.

21-letni Blanco wygląda bardziej na nastolatka niż ojca dwójki małych dzieci: jest szczupły, z czupryną loków na czubku głowy wyciętych w irokeza, który podskakuje, gdy mówi.

Powiedział, że zdecydował się zaryzykować życie przedzierając się przez dżunglę i pustynię, ponieważ nie mógł nakarmić swoich dzieci w domu w Wenezueli.

„Moja rodzina jest powodem, dla którego przyjechałem, głównie moje dzieci” – powiedział Blanco CNN. „Trudno jest, gdy twoje dzieci proszą o talerz z jedzeniem, a ty nie możesz im go dać”.

Norma Galeana/CNN

Wenezuelski migrant Enderson Amaya Blanco pokazuje bransoletki przydzielone podczas procesu zatrzymania, w tym numer rezerwacji, status szczepień Covid-19 i inne informacje.

Tak więc Blanco i jego teść wędrowali pieszo, pociągiem, a czasem autobusem. Aby się utrzymać, polegali na jałmużnie od życzliwych nieznajomych po drodze.

W końcu dotarli do bramy do ich możliwego snu: El Paso w Teksasie. To tam spali na ulicach przez kilka dni w zeszłym tygodniu, dopóki nie zachęcono ich do oddania się w ręce funkcjonariuszy Straży Granicznej USA.

Warto przeczytać!  Globalne wpływy Chin zagrażają podróży Harrisa do Afryki

„Bardzo się baliśmy. Bardzo się boję – powiedział Blanco. „Nie wiedzieliśmy, czy będziemy iść do przodu (lub) czy zostaniemy odesłani”.

Blanco został zatrzymany, pobrano odciski palców, a następnie zabrano go do aresztu, gdzie spędził cztery dni w kojcu z 433 innymi mężczyznami.

„Byłem numerem 327” — powiedział, wskazując na swój nadgarstek, na którym piętrzyły się kolorowe bransoletki z aresztu śledczego.

Blanco powiedział, że pierwszą rzeczą, którą on i jego teść zrobili po przybyciu do aresztu, był prysznic. Następnie otrzymali ubranie na zmianę i posiłek (burrito, pomarańcza i butelka wody).

„A to koc” — powiedział, pokazując awaryjny koc foliowy wciąż zawinięty w torebkę Ziploc.

„Po prostu spaliśmy skuleni, na małej macie dla tych, którzy ją mają” – powiedział Blanco. „Niektórzy z nas po prostu spali na podłodze”.

Z przeznaczeniem zawieszonym w zawieszeniu, Blanco i jego teść czekali w areszcie, który według młodego mężczyzny przypominał więzienie. Były karmione trzy razy dziennie, a podczas pobytu były szczepione przeciwko Covid-19.

„Drugiego dnia dostaliśmy szczepionkę” – powiedział Blanco. „Kiedy dostałeś szczepionkę, dostałeś żółtą opaskę na rękę”.

Potem mógł już tylko czekać.

Przez kilka dni Blanco obserwował, jak niektórzy migranci są wyprowadzani z ośrodka w kajdankach – znak rozpoznawczy, że są w drodze do deportacji.

„Każdego dnia jest lista, ale nie wiesz, dokąd ta lista mówi, że się wybierasz” — powiedział Blanco. Niektórym pozwolono by kontynuować pogoń za amerykańskim snem, podczas gdy innym groziła nieuchronna deportacja.

Warto przeczytać!  Władimir Putin ma szansę wygrać wybory prezydenckie w Rosji w 2024 roku

„Byliśmy bardzo zdenerwowani. Ale rozpraszaliśmy się modlitwą, pokładając całą naszą wiarę w Bogu” – powiedział Blanco. „(My) poprosiliśmy Go o interwencję, ponieważ nie chcieliśmy być deportowani”.

Amerykańskie służby imigracyjne i celne poinformowały, że przeprowadziły wiele lotów deportacyjnych od czasu wygaśnięcia tytułu 42 w czwartek. Loty odbywały się do Kolumbii, Salwadoru i Hondurasu w ramach dziesiątek repatriacji przeprowadzanych co tydzień przez agencję, podał ICE.

Po czterech dniach oczekiwania nazwisko Blanco zostało wywołane z listy w piątek. Powiedział, że czuł „każdą emocję”.

„Kiedy usłyszałem, jak mnie wołają, moje serce po prostu waliło mi w piersi” – powiedział. „Nie wiedziałem. Czy byłoby tak? Czy byłoby nie? Chciałem płakać i śmiać się”.

Blanco powiedział, że on i około 10 innych osób z listy zostali następnie umieszczeni w innym pokoju i kazano im jeszcze trochę poczekać. Ustawili się w szeregu, jeden rzędem, z rękami za plecami.

„Przeszliśmy obok stołu, na którym były zakute kajdanki, i posadzili nas” – powiedział Blanco.

„Kiedy zobaczyliśmy kajdanki, myśleliśmy, że zakładają je na nas. Pomyśleliśmy, że jeśli kajdanki nie ustaną, to znaczy, że skończyliśmy. Wracamy.”

Wtedy Blanco usłyszał słowa, o których marzył: „Witamy w Stanach Zjednoczonych. Oto twoje pozwolenie, twoje dokumenty. Możesz podróżować.'”

Dokumenty Blanco mówią, że musi stawić się przed sędzią w określonym miejscu, co jest wymogiem przed próbą uzyskania pozwolenia na pracę, powiedział.

W międzyczasie Blanco musiał wymyślić, jak zaspokoić podstawowe potrzeby – miejsce do spania i coś przekąsić.

Warto przeczytać!  Co najmniej 15 zabitych w „zderzeniu masowym” na autostradzie w Kanadzie: policja

Tej nocy nie miał gdzie spać. Blanco powiedział, że prawdopodobnie będzie spał na ulicy obok kościoła Najświętszego Serca, gdzie tysiące migrantów schroniło się przed wygaśnięciem tytułu 42 pod koniec zeszłego tygodnia.

Powiedział, że poczeka na zwolnienie swojego teścia – który wciąż przebywa w areszcie – zanim wymyśli plan dalszych działań.

Blanco nie miał też telefonu komórkowego – został mu skradziony, gdy przekraczał zdradziecką Darien Gap, 66-kilometrowy odcinek górskiego lasu deszczowego bez dróg łączących Amerykę Południową i Środkową.

Ale powiedział, że dwa przedmioty, które otrzymał w areszcie, pomogą mu przetrwać: koc foliowy i pomarańcza, którą postanowił zachować na wszelki wypadek.

Blanco powiedział, że nie sądzi, aby wielu ludzi rozumiało, jak to jest znaleźć się w jego tragicznej sytuacji i wybrać ścieżkę, którą wybrał on i wielu innych.

„Walczyliśmy o to. Może niektórym się wydaje, że to łatwe – powiedział. „To nie jest łatwe. Trzeba to przeżyć, żeby zrozumieć”.

Blanco zdaje sobie sprawę, że czeka go długa droga prawna, ponieważ jego sprawa imigracyjna przechodzi przez sądy. Ale ma nadzieję dostać się do Denver – gdzie, jak słyszał, mają „fajne schronienia” – a potem pojechać do Chicago, gdzie ma przyjaciół, powiedział Blanco.

„Po prostu pracuj dalej, oszczędzaj wystarczająco dużo pieniędzy na bilety podróżne” – powiedział. „Idź dalej, krok po kroku. A z tym pozwoleniem czuję, że… czeka mnie wiele wspaniałych rzeczy”.


Źródło