Olej za 5 zł? Poszłam do Lidla sprawdzić, czy faktycznie jest tak tanio
- Za dziesięć produktów zapłaciłam 45,55 zł. Normalnie za takie zakupy musiałabym dać dwa razy tyle
- Widząc, ile kosztują teraz jajka czy ser żółty, aż się ciśnie na usta, że to prawie jak za darmo
- Pomimo niskich cen w sklepie nie było tłumów i nie brakowało towaru
- Część osób podejrzliwe podchodzi do obniżek i doszukuje się jakieś podstępu
- Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu
Co można kupić w dyskoncie za 50 zł?
Około godziny 15.00 w czwartek udałam się do Lidla, żeby zrobić zakupy. Liczyłam, że uda mi się trafić na te okazyjne ceny, o których od kilku dni głośno w internecie. Z drugiej strony obawiałam się, że promocyjny asortyment już został wykupiony i wiele dla mnie nie zostanie. Byłam też pewna, że czeka mnie przeciskanie się w tłumie i długie stanie w kolejce.
Najbardziej zależało mi na oleju, mleku, serze żółtym i jajkach. Po cichu miałam też nadzieję na jakieś słodycze. Do sklepu szłam z konkretnym planem. Najpierw poszukać tego, co mnie interesuje, a później zobaczyć, co jeszcze można kupić taniej.
Na miejscu zaskoczył mnie fakt, że w nie było tłumów, a klienci zachowywali się zwyczajnie. Nikt się nie przepychał, nie wyrywał innym ludziom produktów z dłoni, panowała bardzo spokojna atmosfera. Zauważyłam tylko jedną panią, która miała koszyk wypełniony jedzeniem po brzegi, jak za czasów początków pandemii koronawirusa. Reszta robiła raczej niewielkie, podstawowe zakupy, a nie zapasy żywności.
Jednych produktów było więcej, innych mniej, niczego jednak nie brakowało. Przy kasach nie zauważyłam większych kolejek. Zupełnie to nie pasowało do bardzo okazyjnych cen, które zaoferował Lidl. Zazwyczaj w czasie promocji wygląda to nieco inaczej. Odetchnęłam z ulgą i już na spokojnie rozpoczęłam spacer pomiędzy alejkami.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to czerwone promocyjne cenówki przy wielu produktach. Jakież było moje rozczarowanie, kiedy okazało się, że obniżka sięgała często 5 gr, 10 gr czy 50 gr, a w przypadku droższych rzeczy złotówki. Bez szału i bez specjalnej różnicy dla budżetu. — To mają być te super promocje? — westchnęłam ze smutkiem.
Szybko jednak zauważyłam, że najkorzystniejsze ceny nie są w żaden sposób wyeksponowane. Przypadek czy celowy zabieg? I faktycznie litr oleju kujawskiego kosztuje teraz w Lidlu 4,99 zł, a za serek wiejski zapłacimy 99 gr. Wcześniej płaciłam blisko 10 zł za opakowanie jajek, w teraz dwa takie kupiłam za 5 zł z groszami. Kilogram żółtego sera udało mi się upolować za 14,99 zł. — To jak za darmo — stwierdził przechodzący obok pan i również włożył opakowanie do swojego koszyka.
Nie wszyscy jednak byli tak entuzjastycznie nastawieni. Kilka osób głośno komentowało, że to „podejrzana sprawa” i „lepiej tego jedzenia nie kupować, bo nie wiadomo, skąd ono pochodzi i co tam jest”.
Nie udało mi się znaleźć supertanich słodyczy, więc odpuściłam sobie ten zakup. Wzięłam tylko chipsy tortilla, których dawno nie jadłam. Kosztowały niecałe 4 zł, więc to całkiem przyzwoita cena. Przynajmniej w porównaniu z tymi, do których przyzwyczaiła mnie inflacja. Wahałam się też, czy wziąć krem orzechowy za 6,99 zł, ale znając mój brak umiaru, zrezygnowałam z tego zakupu.
W sumie kupiłam:
- Jajka M 10 sztuk – 2 opakowania – 5,38 zł (2×2,69 zł)
- Kuleczki czekoladowe XXL do mleka – 6,49 zł
- Olej kujawski – 4,99 zł
- Chipsy tortilla – 3,74 zł
- Serek wiejski – 2 opakowania – 1,98 zł (2×0,99 zł)
- Parówki z fileta kurczaka – 2 opakowania – 7,98 zł (2×3,99 zł)
- Ser Gouda w plastrach XXL – 14,99 zł
Za dziesięć produktów zapłaciłam 45,55 zł, czyli naprawdę niedużo. Normalnie za cenę dwóch serków wiejskich miałam jeden. A teraz dwa opakowania jajek kosztowały mniej niż jeszcze niedawno jedno. Niektóre produkty faktycznie nagle bardzo potaniały. W przypadku reszty natomiast ceny utrzymują się na tym samym poziomie, co do tej pory. To znaczy, że chcąc zrobić standardowe zakupy spożywcze, faktycznie możemy sporo zaoszczędzić. Nie jest jednak tak, że potaniało wszystko i inflacja w galopującym tempie zaczyna spadać.
Napisz do autorki: anna.rojek-kielbasa@redakcjaonet.pl
Polecamy:
