Filmy

Opinia | Czego naprawdę potrzeba, aby mieć wojnę secesyjną w Ameryce

  • 17 kwietnia, 2024
  • 7 min read
Opinia |  Czego naprawdę potrzeba, aby mieć wojnę secesyjną w Ameryce


W tym tygodniu Donald Trump został postawiony przed sądem przez liberalnego prokuratora w związku z najbardziej politycznym z licznych zarzutów, jakie mu postawiono. Aby zaprotestować przeciwko temu oburzeniu wobec ich chwalebnego przywódcy, wierni MAGA zebrali się tysiącami przed gmachem sądu w Nowym Jorku, gotowi wtargnąć do sal wymiaru sprawiedliwości… cóż, może w setkach, gotowi stawić czoła prawnym prześladowcom Trumpa… cóż. , nie, właściwie było to kilkudziesięciu zwolenników Trumpa, machających znakami i mających przewagę liczebną w stosunku do gapiącej się prasy.

Ta dość żałosna scena stanowiła ciekawy dodatek do największego obecnie filmu w kraju, „Wojny domowej” Alexa Garlanda, który przedstawia wersję współczesnej Ameryki rozdartej konfliktami domowymi, z różnymi siłami secesjonistycznymi toczącymi wojnę z dyktatorskim prezydentem, który pozostał na stanowisku przez trzeci termin.

Ten prezydent jest wyraźnie postacią przypominającą Trumpa, ale film jest niezwykle lekki w kwestii polityki; interesuje go przede wszystkim zestawienie scen brutalności – masowych grobów, torturowanych więźniów, strzelanin i zbiorowych egzekucji – ze znanymi amerykańskimi krajobrazami centrów handlowych, myjni samochodowych i filarów Białego Domu. Nie powinniśmy prosić o szczegółowe wyjaśnienia, jak się tu dostaliśmy; powinniśmy po prostu zastanowić się, jak łatwo mogłoby się to tutaj wydarzyć.

Niektórzy fani „Wojny secesyjnej” uważają tę lukę polityczną za godną podziwu, ponieważ oddziela ona film od bieżących zainteresowań ideologicznych i pozwala nam prosto przyjąć przesłanie antywojenne.

Niektórzy ludzie, którym nie podoba się ten film – ja do nich należę – uważają, że niedokładne wyjaśnienia są całkowitym wymuszeniem, przez co konflikty społeczne wyglądają jak klęska żywiołowa lub apokalipsa zombie, podczas gdy w rzeczywistości zwykle reprezentuje to rozszerzenie polityki o okropne, ale środki, które wydają się rozsądne. Jeśli odmówisz podania tych powodów i wyjaśnienia, w jaki sposób polityka dzisiejszej Ameryki może doprowadzić do powstania naszej własnej wersji Jugosławii z lat 90., to tak naprawdę nie nakręciłeś filmu o amerykański wojna domowa; po prostu masz wojnę jako ogólne oznaczenie, które tak się składa, że ​​​​w tle znajdują się centra handlowe i dzielnice.

Warto przeczytać!  Najlepsze filmy dla dzieci z lat 90., które możesz teraz oglądać strumieniowo

Zarzut ten jest tym słabszy, im bardziej oczywista wydaje się droga do drugiej wojny domowej w USA. Jeśli myślisz, że balansujemy na krawędzi takiej katastrofy, łatwiej jest zaakceptować dzieło sztuki, które przedstawia nas przewróconych.

Obecnie wiele osób tak myśli, dlatego przedstawiamy krótką listę powodów, dla których się mylą. Podziały ideologiczne Ameryki nie przebiegają według granic geograficznych czy regionalnych, które sprzyjają ruchom secesjonistycznym lub konfliktom zbrojnym. Amerykańskie koalicje polityczne stały się ostatnio mniej spolaryzowane ze względu na rasę i pochodzenie etniczne, a nie bardziej. Ameryka staje się starsza i bogatsza z każdym rokiem, co zdecydowanie zniechęca do przekształcania różnic politycznych w militarne. Takie czynniki zniechęcające są szczególnie silne w przypadku elit, które musiałyby podzielić się na przeciwstawne obozy: na przykład teksańscy lub kalifornijscy brokerzy władzy mają znacznie większy wpływ jako potężni interesariusze amerykańskiego imperium niż jako przywódcy Samotnej Gwiazdy lub Niedźwiedzia Republika Flagowa.

Przede wszystkim wojna domowa potrzebuje ludzi chętnych do walki — wielu ludzi do wojny ogólnokontynentalnej, takiej jak przedstawiona w filmie, ale masa krytyczna nawet w przypadku mniejszej formy konfliktów domowych, takich jak Kłopoty w Irlandii Północnej. A w porównaniu z poprzednimi epokami kryzysowymi w naszej historii, od lat sześćdziesiątych XIX wieku do lat sześćdziesiątych XX wieku, dzisiejsi Amerykanie po prostu nie okazują wielkiego entuzjazmu dla przemocy motywowanej politycznie.

Zamiast tego przepaść między Sturm und Drang w Internecie a garstką zwolenników Trumpa w sądzie w tym tygodniu reprezentuje jedną część naszej kondycji: entuzjazm dla konfliktów w Internecie, wirtualnej walki, tweetów z wściekłością i kliknięć z nienawiścią, jak substytuty za bójki i bombardowania w prawdziwym świecie.

Warto przeczytać!  Reżyser Davida Beckhama „zły” na uwagę Victorii „bądź szczera”

Tymczasem drugą częścią naszego stanu jest narastający duch pesymizmu, apatii i porzucenia: jesteśmy bardziej melancholijni niż choleryczni; bardziej rozczarowany niż fanatyczny. A rewanż Trump-Biden, który wywołuje ogólną konsternację, ale nie może uzyskać nawet oglądalności telewizyjnej ostatniej rundy, prawdopodobnie nie będzie naszym momentem w Fort Sumter.

Na co przychodzi odpowiedź: A co z drugą administracją Trumpa jako iskrą, biorąc pod uwagę sposób, w jaki zakończyła się ostatnia administracja Trumpa? A co z 6 stycznia? A co z, mówiąc bardziej dwustronnie, falami protestów i przemocy latem 2020 r., pożarami miast i gazem łzawiącym przed Białym Domem? Czy Amerykanie nie wykazali wówczas apetytu na wewnętrzne konflikty?

Odpowiedź jest taka, że ​​tak było, choć znacznie wcześniej niż w latach sześćdziesiątych XIX wieku. Ale awaria nastąpiła dopiero w roku pandemii, w niezwykle nietypowych warunkach i pod presją, jakiej większość ludzi nigdy wcześniej nie doświadczyła. Występująca raz na sto lat globalna plaga i bezprecedensowe zamknięcie społeczeństwa, połączone z napiętymi wyborami, rzeczywiście przełamały opisywane przeze mnie odrętwienie, zamieniły wirtualne odgrywanie w rzeczywiste obalanie pomnika i tymczasowo uczyniły prawicową dreampolitik rzeczywistością. W tym sensie rok 2020 pokazał, że każdy ogólny wzorzec lub trend można zakłócić, biorąc pod uwagę pozornie szaleńcze okoliczności i mentalność kryzysu egzystencjalnego.

Jednak gdy okoliczności się unormowały, atrakcyjność polityki protestu znikła. Na prawicy nie było żadnych kontynuacji wydarzeń z 6 stycznia, żadnej fali powstańczej przemocy ze strony prawdziwych zwolenników nielegalności prezydenta Bidena, żadnego pośpiechu, by zwykli prawicowcy przyłączali się do Proud Boys. Podobnie na lewicy rachunek rasowy został z powrotem wciągnięty w biurokratyczną politykę, gminę CHAZ w Seattle raczej rozebrano niż naśladowano, antifa zeszła z powrotem w cień. Nie chodzi o to, że zniknęła polityka protestów (świadczą o tym różne destrukcyjne protesty w imieniu Palestyny) czy ekstremizm, ale jedno i drugie niezwykle szybko wróciło do sfery wyjątkowości.

Warto przeczytać!  Sanjay Leela Bhansali mówi, że chciał obsadzić Rekhę, Kareenę Kapoor i Rani Mukerji w Heeramandi; W rywalizacji uczestniczyli także Fawad i Mahira | Wiadomości z Bollywoodu

Jeśli więc naprawdę ciekawiło Was, czego potrzeba, aby Stany Zjednoczone faktycznie pogrążyły się w konflikcie zbrojnym i zostały podzielone na walczące obozy, a nie tylko spolaryzowane bloki wyborców, lekcja z roku 2020 jest taka, że ​​powinniście szukać jakiegoś rodzaju pęknięcie, jakaś wstrząsająca światem siła zewnętrzna lub wewnętrzna, jako niezbędny warunek wstępny.

Być może pandemia znacznie gorsza niż Covid, która skłania państwa do zamknięcia granic i dzieli kraj znacznie bardziej całkowicie i brutalnie niż różnica między, powiedzmy, polityką pandemiczną Nowego Jorku i Florydy.

Być może wielka porażka wojenna i kryzys gospodarczy – Chiny przejmujące Tajwan, Korea Północna podbijająca Koreę Południową, topnienie giełdy wraz z upadkiem Pax Americana, zdyskredytowany establishment w obliczu nowych form demagogii i buntu.

Być może jakiś radykalny rozwój technologiczny, wykraczający poza granice sztucznej inteligencji, który zmienia kontury normalnego życia i tworzy nowe nastroje utopizmu lub desperacji.

Być może prawdziwy kryzys klimatyczny, nie tylko powoli rosnące temperatury, ale jeden ze scenariuszy „ryzyka ogona” globalnej katastrofy.

To, co tu oferuję, to w zasadzie notatki na temat scenariusza „Wojny secesyjnej” i sugestie, w jaki sposób mógł on sprawić, że wizja powrotu wojny do domu wydawała się bardziej realistyczna. Ale wszystkie one wiążą się z czymś więcej niż tylko przedłużeniem obecnych trendów, nieco podwyższoną wersją współczesnej polityki USA.

Czy mogłoby się to wydarzyć tutaj? Może. Ale najpierw musiałoby się wydarzyć coś dziwniejszego niż tylko Trump kontra Biden, runda 2.


Źródło