Rozrywka

Opinia: Dlaczego „Origin” jest filmem, którego Ameryka właśnie potrzebuje

  • 20 stycznia, 2024
  • 8 min read
Opinia: Dlaczego „Origin” jest filmem, którego Ameryka właśnie potrzebuje


Notatka redaktora: Keith Magee jest starszy pracownik naukowy i profesor wizytujący w dziedzinie sprawiedliwości kulturowej w Instytucie Innowacji i Celu Publicznego University College London. Jest autorem „Prorocza sprawiedliwość: eseje i refleksje na temat rasy, religii i polityki.” Poglądy wyrażone w tym komentarzu są jego własnymi. Czytać więcej opinii w CNN.



CNN

W tygodniu, w którym potencjalny kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta Ron DeSantis powiedział w ratuszu CNN: „Stany Zjednoczone nie są krajem rasistowskim”, a jego rywalka Nikki Haley powiedziała Fox News: „Nigdy nie byliśmy krajem rasistowskim”, w komunikacie filmu „Origin” nie mogło być bardziej na czasie.

Arrona Dunwortha

Keitha Mage’a

Film, napisany i wyreżyserowany przez wyjątkowo utalentowaną Avę DuVernay, film – mistrzowska adaptacja bestsellerowej książki Isabel Wilkerson „Kasta: pochodzenie naszych niezadowolenia” – bezkompromisowo pokazuje, że Stany Zjednoczone są rzeczywiście krajem rasistowskim i były nim od samego początku.

U podstaw tego rasizmu leży to, co Wilkerson nazywa systemem kastowym tak skutecznym w utrzymywaniu dominacji Białych ludzi nad wszystkimi innymi, że zainspirował on nazistów. Kasta, mówi Wilkerson, to system, który tworzy zniewolenie.

To, co Wilkerson nazywa w swojej książce „fałszywym bogiem rasy”, zostało wymyślone przez europejskich kolonistów będących właścicielami niewolników jako wygodny sposób na szybkie rozpoznanie, kto należy do jakiej kasty – i kto do kogo.

Film „Pochodzenie, który miał swoją premierę w piątek, nie pozostawi żadnego amerykańskiego widza wątpliwości, że nadal żyją w systemie zaprojektowanym wyłącznie do wytwarzania, usprawiedliwiania, kodyfikacji i utrwalania nienawiści ze względu na kolor skóry.

Odważnie decydując się na przekształcenie książki non-fiction Wilkersona w dramat biograficzny, DuVernay skupia się na podróży pisarza. Próbując uporać się z osobistą tragedią, Wilkerson jest przerażony dźwiękiem połączenia pod numer 911, na którym nagrano zabójstwo Trayvona Martina, i czuje się zmuszony zbadać, co kryje się pod rasizmem.

Warto przeczytać!  Afryka: Beyoncé wyrusza w światową trasę koncertową. Dlaczego nie powinna ignorować Afryki

Śledzimy podróże Wilkerson, gdy analizuje kastę, porównując i łącząc jej niszczycielski wpływ na osoby umieszczane na dole hierarchii społecznej: dalitów (wcześniej znanych jako „nietykalni”) w Indiach, Żydów w nazistowskich Niemczech i Czarnych w USA.

Pozwolenie jej na bycie bohaterką filmu pomaga rozwinąć narrację filmu. Rysując mocne przedstawienia kluczowych momentów historycznych i współczesnych wydarzeń, DuVernay wiernie opowiada historię Wilkersona, podczas gdy ekranowa postać autora, grana przez Aunjanue Ellis-Taylor, opowiada historię wadliwych fundamentów naszego kraju.

Poprzez bezkompromisowe przedstawienie podróży pisarki „Origin” przypomina nam o wdzięczności, jaką jesteśmy winni Wilkerson i innym osobom przed nią – w tym WEB Du Bois i Martinowi Lutherowi Kingowi Jr. – którzy nie tylko żyją z ciężar niesprawiedliwości rasowej, ale włożyć wysiłek w zrozumienie i ujawnienie naszej zbiorowej traumy. Pomysły mają znaczenie, mówi DuVernay. Nie pojawiają się tak po prostu znikąd. To jest osobiste.

I nie oszukujmy się: nie często mamy okazję zobaczyć odnoszącą sukcesy czarną intelektualistkę w roli głównej bohaterki filmu. Ellis-Taylor hipnotyzuje w roli Isabel, przedstawiając ją jako zdeterminowaną, błyskotliwą i pełną godności, jednocześnie delikatnie oddając głębię jej smutku i ogromną zdolność do kochania.

Obserwujemy, jak Isabel bada przejmujące niemieckie pomniki upamiętniające żydowskie ofiary Holokaustu, a w jednej scenie omawia, jak skutecznie powojenne Niemcy potępiły swój 12-letni system kastowy w przeszłość. USA to jednak nie Niemcy. W tym przypadku walka o przezwyciężenie setek lat podboju na tle rasowym wymaga wytrzymałości międzypokoleniowej.

Niemniej jednak wysiłki na rzecz upamiętnienia ofiar nienawiści rasowej w USA są niezbędne i zyskują na popularności. Filmy takie jak ten mają do odegrania kluczową rolę, pomagając Amerykanom skonfrontować się ze swoją historią. Musimy jednak zrobić coś więcej, niż tylko uczyć się o zmarłych i czcić ich. Musimy wyzwolić żywych i ich potomków.

Oczywiście musimy nadal walczyć o likwidację systemowego rasizmu – tego, co Wilkerson nazywa w swojej książce „infrastrukturą” kastową. Jednakże akt kodyfikacji tego, co nieusprawiedliwione, stworzył nienawiść, która jest zakorzeniona w społeczeństwie na tyle głęboko, że przetrwa zwykłe reformy prawne.

Warto przeczytać!  Zawodnik American Idol CJ Harris umiera w wieku 31 lat: piosenkarz doznał „pozornego zawału serca”

Ciężko wywalczone i kruche zdobycze praw obywatelskich nie uchroniły jeszcze czarnych i brązowych Amerykanów przed szeroko zakrojonymi szkodami wynikającymi z nierówności rasowej ani przed nieznośnym upokorzeniem wynikającym z postrzegania ich jako z natury gorszych przez wielu ich współobywateli.

Koncepcja kasty polega na odczłowieczaniu członków grupy zajmujących podrzędną pozycję, ułatwiając grupie dominującej ich podporządkowanie. W cicho znaczącej scenie w „Origin” hydraulik w kapeluszu MAGA ubrany w biały kolor, wezwany do naprawy zalanej piwnicy Isabel, początkowo okrutnie lekceważy zarówno jej kłopoty, jak i niedawną żałobę. Zraniona, ale niezrażona, pyta, czy jego matka jeszcze żyje. Dotyka w ten sposób jego duszy – on nagle widzi w niej drugiego człowieka.

„Trudniej jest odczłowieczyć pojedynczą osobę, którą masz szansę poznać. Dlatego właśnie ludzie i grupy pragnące władzy i podziału nie zawracają sobie głowy odczłowieczaniem jednostki. Lepiej przypisać piętno, piętno zanieczyszczenia całej grupie” – mówi Wilkerson w „Kaście. Dlatego uważam, że empatia jest prawdziwym kluczem do przezwyciężenia nierówności w USA — musimy wznieść się ponad niewidzialne ograniczenia kastowe i po prostu poznać się nawzajem.

Ale fałszywy konstrukt społeczny, jakim jest rasa, stanowi barierę — oszukuje nas i zakłada, że ​​w żaden sposób nie jesteśmy w stanie się zrozumieć. Nie pozwala nam widzieć i cieszyć się naszym wspólnym człowieczeństwem. Jeśli mamy odnieść sukces w ponownym humanizowaniu ludzi odczłowieczanych przez wieki, jako naród musimy najpierw zdekonstruować samą rasę.

Nie sugeruję, abyśmy starali się wymazać lub zaprzeczyć różnicom – wręcz przeciwnie. Kultura, pochodzenie etniczne i dziedzictwo są prawdziwe i cenne i należy je pielęgnować. Naszą bogatą różnorodność we wszystkich jej postaciach należy rozumieć wyłącznie jako coś, co należy cenić.

Wiem, że dekonstrukcja rasy zajmie dużo czasu. Są jednak powody do optymizmu. Wśród Czarnych Amerykanów podejście do rasy ewoluuje. Chociaż większość czarnoskórych dorosłych w USA nadal postrzega swoją tożsamość rasową jako ważną lub niezwykle ważną dla tego, jak myślą o sobie, młodzi czarnoskórzy Amerykanie rzadziej to mówią niż ich starsi rówieśnicy. Podejrzewam, że ten trend będzie się utrzymywał, ponieważ tożsamość staje się coraz bardziej złożoną mieszanką czynników, w tym pochodzenia, statusu ekonomicznego, wiary i seksualności.

Warto przeczytać!  Harry, Meghan Markle spodziewa się zwrotu 2,8 miliona dolarów wydanych na Frogmore Cottage: ekspert

Otrzymuj nasz bezpłatny cotygodniowy biuletyn

Jednocześnie zmienia się skład rasowy USA. Według danych spisu ludności z 2020 r. spada odsetek osób identyfikujących się jako nielatynoscy rasy białej. Dobra wiadomość jest taka, że ​​większość Amerykanów tak naprawdę nie uważa tego za istotne – większość dorosłych (w tym, co istotne, 62% białych ludzi) postrzega obecnie te zmiany demograficzne jako ani dobre, ani złe dla społeczeństwa. Być może więc, gdy zaczniemy na nowo definiować i rozszerzać przecinające się społeczności, do których czujemy, że należymy, a nie kasty, do których jesteśmy przypisani, rasa stopniowo traci nad nami kontrolę.

Mam nadzieję, że mocny film DuVernaya zainspiruje każdego, kto go obejrzy, do przeciwstawienia się rasizmowi. Namawiam Cię, żebyś poszedł obejrzeć „Origin”, a potem wyszedł z kina zdeterminowany, by nawiązać kontakt z kimś, kto nie jest uważany za osobę należącą do Twojej kasty. Posłuchaj ich historii, poznaj ich aspiracje, poszukaj tego, co Was łączy.

Jeśli każdy z nas będzie to robił regularnie, w końcu zmieciemy zgniłe struktury społeczne, które dzieliły nas zbyt długo. Razem możemy naprawić ten kraj, tak jak Wilkerson naprawia swój stary dom w filmie, budując nowe fundamenty oparte na prawdziwej równości, empatii i miłości.

Nigdy nie jest za późno. Każdy z nas ma w tym swój udział, ponieważ, jak wskazuje Wilkerson, system kastowy umniejsza nas wszystkich, niezależnie od tego, gdzie zajmiemy miejsce w jego sfabrykowanej hierarchii.


Źródło