Świat

Opinia | Geoinżynieria może się wydarzyć. To wymaga studiów.

  • 27 kwietnia, 2024
  • 5 min read
Opinia |  Geoinżynieria może się wydarzyć.  To wymaga studiów.


Przez dziesięciolecia „geoinżynieria” była tematem zakazanym w kręgach klimatycznych. Mówienie o dostosowaniu bilansu energetycznego Ziemi poprzez na przykład wykorzystanie luster, białych dachów lub aerozoli do odbijania promieniowania słonecznego od planety i z powrotem w przestrzeń kosmiczną mogłoby legitymizować strategię, która powinna być ostatecznością. Manipulowanie przy ziemskim termostacie może mieć niezamierzony wpływ na systemy naturalne. Co więcej, geoinżynieria może nie rozwiązać wszystkich problemów związanych ze wzrostem poziomu dwutlenku węgla, takich jak zakwaszenie oceanów. Lepiej po prostu przestać emitować gazy zatrzymujące ciepło.

Jednak ludzie nie ograniczyli emisji gazów cieplarnianych wystarczająco szybko. W miarę wzrostu temperatur i coraz częstszego występowania ekstremalnych warunków pogodowych badacze oszacowali, że obecny poziom gazów cieplarnianych do 2050 r. spowoduje straty gospodarcze wynikające ze zmiany klimatu wynoszące od 11 do 29 procent światowego dochodu, a globalne wskaźniki emisji wciąż rosną. Chociaż trwałe chłodzenie wymaga usuwania węgla z atmosfery, w pewnym momencie w przyszłości warto podjąć próbę tymczasowego ochłodzenia planety, biorąc pod uwagę prawdopodobieństwo, że przyszłe ocieplenie przekroczy akceptowalny poziom odniesienia.

To znaczy, jeśli światowi przywódcy odpowiedzą na kilka palących pytań: kto będzie decydować, kiedy przeprojektować pogodę, za pomocą jakiej technologii i na jaką skalę? Będzie to wymagało znacznie większej liczby badań nad skutkami geoinżynierii i stworzenia międzynarodowych ram regulujących jej wdrażanie. Niestety globalny establishment klimatyczny nie wykonuje tej pracy, narażając świat na ryzyko, że organizacje publiczne lub prywatne mogą w końcu wziąć sprawy w swoje ręce, co może mieć potencjalnie katastrofalne skutki.

Warto przeczytać!  Chaos na granicy z Meksykiem został na razie zażegnany, ponieważ Stany Zjednoczone zmieniają stronę w przepisach migracyjnych

Geoinżynieria klimatyczna jest tak tania i potencjalnie rewolucyjna, że ​​wypróbowywali ją nawet prywatni przedsiębiorcy, choć na małą skalę. Naukowcy zajmujący się inżynierią klimatyczną David Keith z Uniwersytetu w Chicago i Wake Smith z Yale uważają, że wystarczyłoby nie więcej niż 15 udoskonalonych odrzutowców Gulfstream, aby wysłać, powiedzmy, 100 000 ton siarki rocznie do niższych warstw stratosfery w celu zablokowania promieni słonecznych. roczny koszt rzędu 500 milionów dolarów. Może to nastąpić już za pięć lat.

Jest mało prawdopodobne, aby tak małe wdrożenie – około 0,3 procent zanieczyszczeń siarką emitowanych na całym świecie każdego roku – miało bardzo duży wpływ na systemy klimatyczne i pogodowe. Keith i Smith szacują, że ochłodzenie opóźni globalny wzrost temperatur o około jedną trzecią roku, czyli o około połowę mniej niż w przypadku wyeliminowania wszystkich emisji z Unii Europejskiej. A jednak, jak zauważają, „może to wywołać niestabilność polityczną i wywołać odwet ze strony innych krajów i organów międzynarodowych, które nie zareagowałyby dobrze na podmioty majstrujące przy termostacie planety bez globalnej koordynacji i nadzoru”.

Warto przeczytać!  VV116 kontra Nirmatrelvir-Ritonavir w leczeniu doustnym Covid-19

Ochłodzenie Ziemi o 1 stopień Celsjusza na dekadę wymagałoby wysłania kilku milionów ton rocznie, po części dlatego, że aerozole odbijające słońce utrzymują się w stratosferze tylko przez około rok. Nie opracowano jeszcze samolotu, który byłby w stanie przenosić tak dużo rzeczy na tak dużej wysokości. Stworzenie odpowiedniej floty może zająć ponad dekadę. Jednak kraje najbardziej dotknięte kryzysem będą coraz częściej ulegać pokusie skorzystania z takiego skrótu, aby zapobiec dalszemu ociepleniu. A jeśli zadziałają na własną rękę, prawdopodobnie rozpęta się piekło.

Można by pomyśleć, że taka perspektywa zainspiruje skoordynowaną dyplomację. Wydaje się pilne ustanowienie uzgodnionych barier ochronnych wokół technologii, która pozostaje mało poznana, ale której wdrożenie miałoby powszechne, ale nierówne skutki dla różnych krajów na całym świecie. Finansowanie eksperymentów na ograniczoną skalę mogłoby mieć sens, zanim ktoś zdecyduje się na wielką wyprawę, by ochłodzić Arabię ​​Saudyjską i, ups, niechcący zakłócić monsun w Indiach.

Jednak większość rządów na świecie odmawia zaangażowania. W tym roku Zgromadzenie Narodów Zjednoczonych ds. Środowiska w Nairobi odrzuciło propozycję Szwajcarów dotyczącą powołania grupy ekspertów w celu gromadzenia i udzielania porad na temat stanu wiedzy na temat nauki o zarządzaniu promieniowaniem słonecznym, jej rozwoju, wdrażaniu i potencjalnych skutkach, w tym ryzykach i korzyściach i niepewności. Zgromadzenie nie mogło nawet zgodzić się na rozwodnioną propozycję utworzenia repozytorium istniejących informacji naukowych na temat tej technologii. To już drugi raz, kiedy światowi negocjatorzy popełnili ten błąd; podobna propozycja Szwajcarii została odrzucona na Zgromadzeniu ds. Środowiska w 2019 r.

Warto przeczytać!  Wojna na Ukrainie: Niespodziewanym atakiem transgranicznym Rosja bezlitośnie obnaża słabości Ukrainy

Ale świat musi dokładnie wiedzieć, jakie ma opcje. Wydaje się już nieuniknione, że temperatura Ziemi wzrośnie o 1,5 stopnia Celsjusza powyżej średniej przedindustrialnej, powyżej której spodziewane są katastrofalne skutki dla klimatu. Program Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska twierdzi, że ocieplenie jest na dobrej drodze, aby do końca stulecia osiągnąć 2,9 stopnia.

Ocena ryzyka zepsucia pogody poprzez zasłonięcie słońca przed ryzykiem popsucia świata wymaga lepszego zrozumienia tej technologii i jej skutków. Ponadto określenie, czy, kiedy i jak wdrożyć taką technologię, będzie niezwykle trudne, biorąc pod uwagę jej heterogeniczne skutki. Jednak wysiłek ten jest niezbędny i coraz pilniejszy.


Źródło