Świat

Opinia | Moja historia została opowiedziana w „Hotelu Rwanda”. Oto, co chcę, żeby świat się teraz dowiedział.

  • 6 kwietnia, 2024
  • 6 min read
Opinia |  Moja historia została opowiedziana w „Hotelu Rwanda”.  Oto, co chcę, żeby świat się teraz dowiedział.


W tym tygodniu oczy świata ponownie zwrócą się w stronę Rwandy. 6 kwietnia mija 30 lat od rozpoczęcia jednego z najstraszniejszych wydarzeń we współczesnej historii – ludobójstwa w Rwandzie w 1994 roku. Bliżej w czasie, ale nie bez związku, minęło nieco ponad rok, odkąd opuściłem Rwandę i wróciłem do Stanów Zjednoczonych, zwolniony z więzienia po 939 dniach niewoli.

Nie opowiedziałem jeszcze szczegółowo, jak wyglądały lata spędzone w rwandyjskim więzieniu, ani o codziennej rzeczywistości rwandyjskich więźniów politycznych, którzy podobnie jak ja znaleźli się za kratami za korzystanie z wolności słowa. To był długi rok zdrowienia fizycznego i emocjonalnego, który pozwolił mi w końcu przelać pióro na papier i oczekuję, że proces gojenia będzie trwał przez resztę mojego życia.

Trudno opisać doświadczenie bycia porwanym, torturowanym, więzionym i uciszanym przez tych, których krytykowałem swoim głosem. Podczas mojej niewoli wiele razy wierzyłem, że zostanę uciszony na dobre i że nigdy więcej nie zobaczę mojej żony, moich dzieci i wnuków. Ale dziś jestem wolnym człowiekiem. A gdy stoimy przed tym ważnym i trudnym kamieniem milowym, jestem wdzięczny, że mogę połączyć się z moimi rodakami z Rwandy i zastanowić się, co – jeśli w ogóle – możemy wyciągnąć z tego strasznego rozdziału naszej wspólnej historii.

Dla mnie i dla wielu Rwandyjczyków ludobójstwo z 1994 r. pozostaje centralnym punktem mojego życia. Miesiące kwiecień – lipiec 1994 r. to czas niepojętego horroru, w którym nasz piękny kraj został wciągnięty w piekło przez brutalną przemoc i zabójstwa na niewyobrażalną wcześniej skalę. W niektórych momentach kryzysu dziennie zamordowano nawet 10 000 ludzi, głównie maczetami i inną prymitywną bronią. Nawet teraz, trzydzieści lat później, nawet ci z nas, którzy widzieli morderstwa na własne oczy, nie są w stanie przeboleć deprawacji i powagi straty.

Warto przeczytać!  Zachodni urzędnicy i krytycy Kremla obwiniają Putina i jego rząd za śmierć Nawalnego w więzieniu

Byłem wówczas menadżerem Hôtel des Mille Collines w Kigali, stolicy Rwandy, gdzie starałem się chronić nie tylko moją młodą rodzinę, ale także 1268 osób, które szukały schronienia w murach hotelu. Ich odwaga i nasz codzienny makabryczny taniec ze śmiercią stały się tłem filmu „Hotel Rwanda” z 2004 roku. Film ten pokazał na ekranie nasze kompromisy, negocjacje i błagania z naszymi niedoszłymi oprawcami, aby próbowali trzymać na dystans czekającą milicję.

To doświadczenie jest wciąż trudne dla każdego z nas do ponownego przeżycia. Jestem wdzięczny, że to przeżyłem. Jestem także wdzięczny za dwie osobiste lekcje, które zdecydowałem się wyciągnąć z życia w obliczu tego okrucieństwa. Pierwsza: Nigdy, przenigdy się nie poddawaj. To właśnie mnie podtrzymało, gdy w sierpniu 2020 r. zostałam porwana przez agenta rwandyjskich służb wywiadowczych i bezprawnie przetrzymywana w Rwandzie pod zarzutem terroryzmu i innych przestępstw, wraz z innymi osobami krytycznymi wobec obecnego rządu. Po drugie: słowa są naszą najskuteczniejszą bronią, gdy mamy do czynienia z tymi, którzy chcą uciskać i prześladować innych.

Obie te lekcje mam dziś w głowie, gdy świat zastanawia się nad stanem Rwandy 30 lat po tym, jak ludobójstwo rzuciło nas na kolana.

Warto przeczytać!  Działania Chin zmierzające do przejęcia kontroli nad sporną granicą grożą dalszymi napięciami z Indiami

Obecnie wiele narodów postrzega Rwandę jako ważnego partnera globalnego — partnera, który odważnie przekształcił się w kwitnące i włączające nowoczesne społeczeństwo. Jednak coraz trudniej jest pozostać ślepym na więzienia – a nawet zaginięcia i zabójstwa – tych, którzy krytykują władzę rządu Rwandy lub kwestionują ją. Niezależni dziennikarze, obrońcy praw człowieka i opozycyjne partie polityczne są dziś prawie nieobecni w krajobrazie społeczeństwa obywatelskiego Rwandy. To nie jest społeczeństwo pojednane ani włączające; jest to państwo autorytarne.

Reszta świata powinna przestać patrzeć w drugą stronę. Jako społeczność globalna stajemy w obliczu wzrostu autorytaryzmu i przejmowania instytucji mających na celu wspieranie podstawowych wolności, takich jak wolność prasy, słowa i zrzeszania się. Na całym świecie polityka jest wykorzystywana jako narzędzie sprzyjające podziałom, a w niektórych przypadkach przemocy, w celu zdobycia lub utrzymania władzy. Nadal widzimy, że podstawowe prawa człowieka, o które tak ciężko walczyliśmy, są przestrzegane tylko w przypadku niektórych osób i w pewnych okolicznościach. I jak to często bywa, najsłabsi członkowie społeczeństwa płacą najwyższą cenę. Rwanda, której brakuje dziś silnych instytucji demokratycznych oraz wolnych i uczciwych wyborów, nie jest odporna na te problemy.

Uważam, że rolą tych z nas, którzy zostali upoważnieni przez okoliczności, jest zabranie głosu, przeciwdziałanie nadużyciom władzy i przeciwstawienie się erozji naszych praw podstawowych. Koniecznie należy wypowiadać się przeciwko tym, którzy dla własnych korzyści politycznych starają się ograniczać przestrzeń obywatelską i podstawowe wolności, wybierają podsycanie przemocy dla zysku i otwarcie angażują się w brutalne wojny o bogactwa materialne. To staje się naszą pracą, nawet jeśli mówienie o tym stawia nas na bezpośredniej linii ognia, jak to miało miejsce w przypadku mnie i mojej rodziny.

Warto przeczytać!  Burze we Włoszech: na północy grad i deszcz, a Sycylia płonie

Trzydzieści lat od ludobójstwa w Rwandzie wciąż jest powód do nadziei. Widzimy, że młodzi Rwandyjczycy na całym świecie nadal opowiadają się za prawdziwym pojednaniem i budową demokratycznej Rwandy, pomimo jawnego ryzyka, jakie się z tym wiąże. Widzimy odwagę i niezachwianą determinację kobiet w Iranie i Afganistanie oraz tych, którzy je wspierają. Widzimy otwarty opór mieszkańców Birmy, Ukrainy, Syrii i Sudanu, przeciwstawiający się tyranii i uciskowi. Ich odwaga przypomina nam, że naszym zbiorowym obowiązkiem jest przeciwstawienie się autokratycznym reżimom i politykom oraz promowanie równości, a przede wszystkim pokoju.

To jest moja modlitwa i nadzieja na następne 30 lat dla Rwandy i nie tylko.

Paul Rusesabagina był kierownikiem Hôtel des Mille Collines w Kigali podczas ludobójstwa w Rwandzie, co zostało później opowiedziane w filmie „Hotel Rwanda”. W 2005 roku otrzymał z rąk prezydenta George’a W. Busha Prezydencki Medal Wolności. Jest prezesem i założycielem Fundacji Hotel Rwanda Rusesabagina.

„The Times” angażuje się w działalność wydawniczą różnorodność liter Do edytora. Chcielibyśmy poznać Twoją opinię na temat tego lub któregokolwiek z naszych artykułów. Oto kilka porady. A oto nasz e-mail: listy@nytimes.com.

Postępuj zgodnie z sekcją Opinia New York Timesa na Facebook, Instagrama, TIK Tok, WhatsApp, X I Wątki.




Źródło