Opinia | Podział Bidena i Netanjahu sięga znacznie głębiej niż w przypadku Rafaha
![Opinia | Podział Bidena i Netanjahu sięga znacznie głębiej niż w przypadku Rafaha](https://oen.pl/wp-content/uploads/2024/03/GELVFIZLIMC55A44ESC5V23SJQ.jpgw1440-770x470.jpeg)
Najbardziej widoczna różnica zdań dotyczyła planu Netanjahu dotyczącego ataku na pozostałą twierdzę Hamasu w Rafah, wzdłuż południowej granicy Gazy z Egiptem. Netanjahu i szerokie grono innych izraelskich urzędników uważa, że zniszczenie tam czterech batalionów Hamasu, liczących około 3000 bojowników, jest niezbędne do przełamania jego kontroli wojskowej na tym terytorium.
W ubiegły weekend Biden powiedział w wywiadzie dla MSNBC, że Rafah stanowi „czerwoną linię”, ale nie było jasne, co to oznacza. W zeszłym miesiącu Biden powiedział, że Izrael nie powinien atakować Rafah, dopóki nie będzie miał „wiarygodnego i wykonalnego planu zapewnienia bezpieczeństwa” ponad milionowi uchodźców palestyńskich, którzy zostali tam zewiezieni przez walki, jak wynika z podsumowania rozmowy Białego Domu . Urzędnicy administracji twierdzą, że nadal nie widzieli takiego planu.
„Pójdziemy tam” – odparował w niedzielę Netanjahu, dodając: „Wiesz, mam czerwoną linię. Wiesz, co to jest czerwona linia? Że 7 października już się nie powtórzy. To się nigdy więcej nie powtórzy.” W środowym wywiadzie wyższy rangą izraelski urzędnik podkreślił to stanowisko. „Jeśli administracja powie: «Nigdy nie rób Rafaha», to nie zadziała. … Nie możesz wykonać 80 procent pracy”.
Ale w kłótni w Rafah może być mniej, niż się wydaje. Izrael obiecał administracji Bidena, że przygotuje ostrożny plan operacyjny obejmujący ochronę Palestyńczyków i większą pomoc humanitarną. Siły Obronne Izraela nie pójdą naprzód bez szczegółowego scenariusza taktycznego, który został udostępniony Białemu Domowi.
„Nie najedziemy nagle Rafah. Przygotowanie planu wymaga czasu” – wyjaśnia wyższy rangą izraelski urzędnik. Izraelscy urzędnicy nie chcą omawiać, jak długo może zająć to planowanie. Wydaje się jednak, że zajmie to tygodnie i może nawet potrwać do końca muzułmańskiego świętego miesiąca Ramadanu w kwietniu. W każdym razie konfrontacja z Rafahem nie wydaje się nieuchronna.
Głębsza różnica zdań dotyczy tego, czy Netanjahu i jego prawicowy rząd rzeczywiście zjednoczyli kraj na rzecz jasnego zakończenia konfliktu. W corocznej ocenie zagrożeń przedstawionej Kongresowi w tym tygodniu analitycy wywiadu USA byli otwarcie sceptyczni co do perspektyw przywództwa Netanjahu.
„Żywotność Netanjahu jako przywódcy, a także jego koalicji rządzącej składającej się z partii skrajnie prawicowych i ultraortodoksyjnych, które prowadziły twardą politykę w kwestiach palestyńskich i bezpieczeństwa, mogą być zagrożone” – zauważono w ocenie zagrożenia. „Nieufność do zdolności Netanjahu do rządzenia pogłębiła się i rozszerzyła.[…]Możliwy jest inny, bardziej umiarkowany rząd”.
To niezwykle dosadny język jak na raport wywiadu publicznego, a izraelscy urzędnicy zaprotestowali, co postrzegali jako próbę wtrącania się w izraelską politykę wewnętrzną poprzez, w efekcie, „uzbrojenie” raportów wywiadu. Zespół Netanjahu był już zirytowany tym, co uznał za próbę wbicia klina w izraelską politykę przez wiceprezydenta Harrisa, kiedy powiedziała w niedzielę w CBS News: „Ważne jest, aby rozróżniać i nie mylić izraelskiego rządu z narodem izraelskim”.
To, co się tutaj dzieje, polega na tym, że długotrwałe prywatne spory stają się publiczne. Od miesięcy urzędnicy administracji zastanawiali się, w jaki sposób mogliby nakłonić innych izraelskich przywódców, takich jak były szef sztabu armii Benny Gantz, aby rzucili wyzwanie Netanjahu, który według sondaży jest głęboko niepopularny w kraju. Jednak próba kierowania wynikami politycznymi za pomocą demokratycznego sojusznika może łatwo przynieść odwrotny skutek.
Najbardziej fundamentalna różnica zdań dotyczy samego stanu wojny. Netanjahu przemawia tak, jakby zwycięstwo było bliskie. Dlatego chce wkrótce pozyskać Rafaha i, jego zdaniem, mieć już z tym skończone. Jednak urzędnicy amerykańscy uważają, że Izrael przecenia szkody, jakie wyrządził Hamasowi, i wątpią, czy Netanjahu nadal ma drogę do zabezpieczenia Gazy i ustabilizowania regionu, nawet jeśli zniszczy cztery bataliony w Rafah.
W tym miejscu po raz kolejny społeczność wywiadowcza Stanów Zjednoczonych przedstawiła w poniedziałkowym zeznaniu stanowczą ocenę: „Izrael prawdopodobnie przez wiele lat będzie musiał stawić czoła utrzymującemu się zbrojnemu oporowi Hamasu, a wojsko będzie miało trudności z neutralizacją podziemnej infrastruktury Hamasu”.
Izraelscy urzędnicy przedstawiają szczegółowe statystyki na poparcie swojego twierdzenia, że wojna była skuteczna. Kiedy rozpoczęły się walki, Hamas i inne bojówki liczyły około 35 000 bojowników; spośród nich ponad 25 000 zostało zabitych, schwytanych lub rannych – podają urzędnicy. Z mniejszej podgrupy regularnych bojowników Hamasu z pola bitwy zdjęto 12 000, w tym około 60 procent dowódców batalionów.
Amerykański wywiad szacuje, że ofiar Hamasu będzie znacznie mniej, powiedział urzędnik amerykański. Dzieje się tak po części dlatego, że Stany Zjednoczone inaczej liczą ofiary na polu bitwy. Istnieje jednak wyraźna różnica pomiędzy izraelską i amerykańską oceną kampanii.
Wojna w tunelach była najbardziej irytującą częścią ataku na Gazę. Izraelscy urzędnicy twierdzą, że spędzili tygodnie na opracowywaniu taktyki ataku na rozległą sieć zygzaków i zagów, których długość szacuje się na 580 mil, a wszystko to na terytorium o długości zaledwie 25 mil i szerokości do 7½ mili. Izraelscy urzędnicy twierdzą, że zniszczyli około 60 procent obiektów dowodzenia i kontroli Hamasu w tunelach i 90 procent zakopanego arsenału rakiet, którego całkowita liczba w chwili rozpoczęcia wojny wynosiła 15 000 do 20 000.
Ale urzędnicy izraelscy przyznają, że dopiero zaczęli niszczyć podziemne imperium Hamasu. Kilku urzędników twierdzi, że przejęto mniej niż 30 procent tuneli. I nawet teraz Hamas nadal obsługuje tunele przemytnicze do Egiptu.
Wreszcie, jeśli chodzi o podstawowe pytanie, jak będzie wyglądać Gaza „pojutrze”, urzędnicy amerykańscy i izraelscy zgadzają się, że nadal nie ma jasnej odpowiedzi. To jeden z powodów, dla których Biden nie ufa Netanjahu. Biały Dom wątpi, czy izraelski przywódca ma rozsądną strategię zakończenia konfliktu, który brutalnie dotknął Izrael, miał druzgocący wpływ na palestyńską ludność cywilną i jest coraz bardziej szkodliwy dla interesów USA na całym świecie.