Świat

Opinia | Szokujące wybory w Pakistanie pokazują, że wojskowi nie zawsze wygrywają

  • 12 lutego, 2024
  • 5 min read
Opinia |  Szokujące wybory w Pakistanie pokazują, że wojskowi nie zawsze wygrywają


Trudno jest wygrać wybory z więzienia, ale wydaje się, że wydarzyło się to w czwartek podczas wyborów powszechnych w Pakistanie, które wywołały równe dawki zamieszania i zaskoczenia w tym niespokojnym 240-milionowym kraju. Podejmowana przez armię brutalna próba zablokowania władzy Imranowi Khanowi, populistycznemu (i popularnemu) kandydatowi, przyniosła odwrotny skutek. Dominacja generałów jest kwestionowana w stopniu nie widzianym od dziesięcioleci, jeśli w ogóle. Autorytaryzmom często uchodzi na sucho stosowanie brutalnej taktyki. To nie był jeden z tych momentów, który w ostry sposób przypominał o granicach represji.

Napięcie narastało od miesięcy po aresztowaniu w sierpniu Khana, znanego krykieta, który stał się politykiem. Na kilka dni przed otwarciem lokali wyborczych skazano go na dwa dodatkowe wyroki więzienia. Jednak jego pakistańska partia Tehreek-e-Insaf (PTI) prowadzi z około 93 mandatami na 266. Uwięziony Khan, a przynajmniej jego pozory, nawet dał Mowa zwycięstwa wygenerowana przez sztuczną inteligencję.

Udział PTI nie jest wystarczający, aby utworzyć większość rządzącą. Wystarczy jednak pogrążyć Pakistan w przedłużonych negocjacjach koalicyjnych i być może w większym chaosie, jakiego doświadczył od czasu obalenia Khana ze stanowiska premiera w 2022 r. po konflikcie z generałami kraju. Przez całą 76-letnią historię Pakistanu armia rządziła bezpośrednio lub za kulisami, napędzając lub podważając rządy cywilne według własnego uznania. Tym razem mogło dojść do błędnego obliczenia.

Warto przeczytać!  Wyjaśnienie zbudowanego w USA molo w Gazie

W Pakistanie żaden wybrany premier nie pełnił nigdy pełnej kadencji, a cywile starali się nie konfrontować z najwyższymi władzami kraju – przynajmniej nie bezpośrednio. Jednak po wypchnięciu Khana stał się bardziej buntowniczy, krytykując władzę wojskową i wzywając swoich zwolenników do masowych protestów, z których część przybrała brutalny charakter.

Armia zatrzymywała przywódców partii, napadała na ich domy i nękała ich rodziny. Wielu pod pozornym przymusem potępiło PTI i zdystansowało się od pana Khana. Dziennikarze podlegali cenzurze, aby unikać wspominania o partii lub jej przywódcy będącym w trudnej sytuacji. Co więcej, PTI zakazano używania na kartach do głosowania swojego wszechobecnego symbolu, kija do krykieta, co było poważnym ciosem w kraju, w którym ponad jedna trzecia wyborców to analfabeci.

Krytycy słusznie nazwali wybory jednymi z najmniej wiarygodnych w historii Pakistanu. Jednak pomimo tych wysiłków (a może dzięki nim) stała się jedną z najbardziej konkurencyjnych. Po raz pierwszy preferowany przez armię kandydat, w tym przypadku Nawaz Sharif z Pakistańskiej Ligi Muzułmańskiej, czyli PML-N, nie uzyskał większości, zajmując odległe drugie miejsce z około 75 mandatami. Jak na ironię, Sharif został usunięty ze stanowiska premiera w 2017 r., po tym jak sam stracił przychylność armii. Początkowo generałowie postrzegali Imrana Khana jako pokrewną duszę, ale wkrótce uznali jego utrzymującą się popularność, swobodną politykę zagraniczną i brak szacunku najpierw irytujące, a potem nie do zniesienia.

Warto przeczytać!  Gwałt zbiorowy w Indiach: Siedmiu mężczyzn aresztowanych w Indiach

Jako premier Khan coraz bardziej sprzeciwiał się Stanom Zjednoczonym w sprawach globalnych, co frustrowało administrację Bidena. Po inwazji Rosji na Ukrainę pan Khan haniebnie odwiedził w Moskwie prezydenta Rosji Władimira Putina. Tymczasem trudno było uniknąć wrażenia amerykańskiej apatii wobec pakistańskiej demokracji lub tego, co z niej pozostało. W odpowiedzi na pytanie dotyczące praw człowieka w obliczu przedwyborczych represji Departament Stanu pokornie zauważył, że „istnieją obszary wymagające poprawy, które z radością powitalibyśmy w Pakistanie”.

W samym dniu wyborów sieci komórkowe zostały wyłączone na długi czas, a wyniki sondaży opóźnione, co wzbudziło podejrzenia o fałszowanie głosów. W piątek Departament Stanu potępił „ataki na pracowników mediów oraz ograniczenia w dostępie do Internetu i usług telekomunikacyjnych” i wezwał do „pełnego zbadania twierdzeń o ingerencji w wybory”. Stwierdzenia to jednak tylko tyle i administracja Bidena musi – w nadchodzących krytycznych dniach i tygodniach – wysłać jasny, spójny sygnał przywódcom wojskowym Pakistanu, że wszelkie ataki na integralność procesu demokratycznego będą miały konsekwencje dla stosunków amerykańsko-pakistańskich relacja.

Jakikolwiek rząd koalicyjny zostanie sklecony, na którego czele stanie najprawdopodobniej Sharif przy wsparciu innych partii sprzeciwiających się PTI, będzie walczył o legitymację. Wbrew dużym przeciwnościom wyborcy w Pakistanie odnotowali przy urnach wyborczych rosnącą nieufność do armii i jej pełnomocników. Ponieważ gospodarka Pakistanu jest w opłakanym stanie i jest uzależniona od nadzwyczajnej pomocy ratunkowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego, najbardziej prawdopodobnym rezultatem jest większa niestabilność.

Warto przeczytać!  Możliwy rosyjski atak na drugie miasto Charków na Ukrainie: Dowódca

Jest to lekcja, którą Stany Zjednoczone często nauczyły się na własnej skórze i często za późno: siłacze z obcych krajów obiecują zarówno niezawodność, jak i porządek. Jednak długoterminowa stabilność rzadko wynika z ingerencji wojskowej w politykę. W przypadku Pakistanu niechęć armii do oddania kontroli cywilom – lub wyborcom – doprowadziła do zasadniczo zerwania polityki. Te wybory to przypomnienie.




Źródło