Świat

Opinia | Wojna w Gazie może zakończyć niesprawiedliwe zwolnienie Izraela z poboru do wojska dla ortodoksyjnych Żydów

  • 25 czerwca, 2024
  • 6 min read
Opinia |  Wojna w Gazie może zakończyć niesprawiedliwe zwolnienie Izraela z poboru do wojska dla ortodoksyjnych Żydów


Jeśli z tragedii wojny Izrael-Gaza może wyniknąć jedna dobra rzecz, to jest nią perspektywa, że ​​dwuczęściowe oszustwo prowadzone przez ultraortodoksyjną ludność Izraela – zbieranie publicznych pieniędzy na studia religijne przy jednoczesnym uchylaniu się od służby wojskowej – może wreszcie dobiegnie końca.

Najnowszym wydarzeniem jest wtorkowe jednomyślne orzeczenie Sądu Najwyższego Izraela, w którym po raz kolejny stwierdzono, że projekt zwolnienia dla ultraortodoksów nie ma uzasadnienia prawnego. „W środku wyczerpującej wojny ciężar nierówności jest dotkliwszy niż kiedykolwiek i wymaga rozwiązania” – stwierdził w swoim orzeczeniu Sąd Najwyższy o dziewięciu sędziach zamiast zwykłego panelu składającego się z trzech osób, uznając wagę tej kwestii. Po wydaniu orzeczenia prokurator generalny poinstruował Siły Obronne Izraela, aby od 1 lipca pobór do wojska 3000 ultraortodoksyjnych studentów.

To prawda, że ​​nigdy nie jest mądrze stawiać na ultraortodoksów, znanych również jako charedim. Udało im się wprowadzić to rozwiązanie od chwili powstania państwa w 1948 r., kiedy premier David Ben-Gurion zgodził się na zwolnienie uczniów jesziw – szkół religijnych – ze służby wojskowej. Pomysł był taki, aby społeczność żydowska zdziesiątkowana przez Holokaust mogła wskrzesić studiowanie Tory i Talmudu, rabiniczną dyskusję na temat prawa żydowskiego.

Liczba zwolnionych studentów wynosiła wówczas 400. Po wojnie 1967 r. nieznacznie wzrosła do 800. Obecnie całkowita liczba zwolnionych wzrosła do rekordowej liczby 66 000, ponieważ populacja charedich wzrosła do ponad 13 procent populacji. Większość żydowskich mężczyzn w Izraelu musi służyć w mundurach przez 32 miesiące, a Żydówki przez dwa lata. (Służba nie jest obowiązkowa dla palestyńskich obywateli Izraela). Jednak charedi nie tylko są usprawiedliwieni — otrzymują także stypendia od państwa do 26. roku życia, podczas gdy rząd opłaca jesziwę, w której studiują o kolejne miliony.

Warto przeczytać!  Modi i hinduski nacjonalista BJP spotykają się z naganą w związku z przedterminowymi wynikami wyborów w Indiach

Aby utrzymać to porozumienie, ultraortodoksi umiejętnie przekształcili swoją rosnącą liczbę we władzę polityczną. Dwie ultraortodoksyjne partie, Shas i United Torah Judaism, są częścią wąskiej koalicji rządzącej premiera Benjamina Netanjahu i obecnie grożą ucieczką, jeśli orzeczenie Sądu Najwyższego zostanie wykonane.

Ta nierównowaga między prawami i obowiązkami jest nie do utrzymania i tak jest od lat. Jednak wojna w Gazie i groźba wzmożenia działań wojennych na północnej granicy z Libanem mogły przełamać ten czar: po 7 października powołano około 360 000 rezerwistów, a Siły Obronne Izraela przedłużyły okresy służby zarówno dla poborowych, jak i rezerwistów. Żołnierze umierają. Rodziny się martwią. Gospodarka jest zakłócona.

A jednak ultraortodoksi w większości trzymają się swojej odrębności, upierając się, że służą państwu poprzez modlitwę i studiowanie Tory. Wściekłość z powodu tej, no cóż, bezczelności jest namacalna i powszechna. Niechęć rozciąga się od lewej do prawej, od świeckiej po ortodoksyjną. Z marcowego sondażu przeprowadzonego przez Izraelski Instytut Demokracji wynika, że ​​70 procent respondentów uważa, że ​​zwolnienie powinno zostać zmienione.

Tymczasem szok wywołany 7 października spowodował pęknięcie, choćby włosowe, w historycznie niezachwianej odmowie ultraortodoksów rozważenia służby wojskowej w jakiejkolwiek formie. Wśród charedim nie tylko odradza się służbę wojskową — zapisanie się do niej wiąże się z ryzykiem odrzucenia przez społeczność, a robi to mniej niż 10 procent. To opozycyjne stanowisko ma pewien sens: wojsko jest tyglem Izraela, a dla charedich asymilacja stanowi egzystencjalne zagrożenie. Pozwolenie młodym ludziom na zapoznanie się z innym sposobem życia wiąże się z ryzykiem, że zostaną przez niego uwiedzeni.

Warto przeczytać!  Australia, Włochy i inne kraje wstrzymują finansowanie agencji ONZ w związku z roszczeniami personelu zaangażowanego w atak Hamasu na Izrael

Być może zacznie się to zmieniać. W tygodniach po 7 października tysiące charedich zgłosiło się na ochotnika do służby. Sondaże przeprowadzone wśród społeczności ultraortodoksyjnej wykazały zwiększone poparcie dla służby wojskowej.

Jednak nie jest to pogląd głównego nurtu charedim. Naczelny rabin sefardyjski Icchak Josef ostrzegł, że ultraortodoksi opuszczą kraj, jeśli wygasną zwolnienia. „Jeśli zmuszą nas do pójścia do wojska, wszyscy wyjedziemy za granicę” – powiedział Josef. „Wszyscy ci świeccy ludzie nie rozumieją, że bez… jesziw armia nie odniosłaby sukcesu.[…]Żołnierze odnoszą sukcesy tylko dzięki tym, którzy uczą się Tory.” Znów przychodzi mi na myśl słowo „chucpa”.

Sąd może być ostatecznym mechanizmem wymuszającym. Wysoki Trybunał Sprawiedliwości, Sąd Najwyższy Izraela, od 1998 r. wielokrotnie orzekał, że ogólne zwolnienie narusza podstawowe zasady równości. W 2017 r. sąd dał rządowi rok na opracowanie alternatywy, jednak rządowi udało się zapobiec zmianom poprzez szereg obejść legislacyjnych i regulacyjnych.

Ostatnie zwolnienie wygasło 1 kwietnia, a Sąd Najwyższy nakazał zamrożenie funduszy dla jesziwy w przypadku braku rozwiązania legislacyjnego, oddalając twierdzenia Netanjahu, że potrzebuje dodatkowego czasu z powodu wojny. Warto zauważyć, że prokurator generalny zerwał z Netanjahu, mówiąc przed sądem, że rząd nie ma już podstaw prawnych, aby w dalszym ciągu zwalniać ultraortodoksów ze służby wojskowej. (Orzeczenia dotyczące służby wojskowej są jedną z głównych przyczyn nieudanych wysiłków rządu w zeszłym roku zmierzających do podważenia niezależności sądu).

Warto przeczytać!  Siostra André, najstarsza osoba na świecie, uznana za pracę na długie życie

Ostatni raz pisałem na ten temat podczas podróży do Izraela kilkanaście lat temu, kiedy inna koalicja Netanjahu zmagała się z problemem złagodzenia zwolnienia. Coś takiego nigdy się nie wydarzyło, ale tym razem wydaje się inaczej, ze względu na presję wojny i nowy poziom wściekłości publicznej. Yohanan Plesner był wówczas członkiem izraelskiego Knesetu, który przewodniczył komisji mającej na celu zmianę przepisów dotyczących służby. Dziś jest prezesem Izraelskiego Instytutu Demokracji, bezpartyjnego zespołu doradców. „Myśleliśmy, że ten problem może się rozprzestrzeniać i narastać po cichu, więc możemy go zignorować” – powiedział mi Plesner przed ostatnim orzeczeniem. „październik 7 wrzuciło go w centrum debaty publicznej i nie można go już lekceważyć”.

Zapytałem więc Plessnera, czy to oznacza, że ​​czas już minął? „Czas się skończył” można spotkać tylko w filmach, a nie w polityce” – odpowiedział, zwracając uwagę na umiejętność Netanjahu radzenia sobie z latami zwlekania z podjęciem tej kwestii. Mimo to stwierdził: „Czas nie działa na korzyść tych, którzy chcą utrwalić obecny stan zwolnienia”.

I to jest przebłysk dobrej wiadomości w skądinąd ciemnym czasie dla Izraela.


Źródło